0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Słysząc > Herbie Hancock -...

Herbie Hancock - Head Hunters (1973). [II]

Jarosław Kuisz

… dziwnie przetworzone dźwięki. Do zniewalająco pulsującego rytmu (tak!) dołączają kolejne instrumenty, coś niby w bezczelnej imitacji „Bolera”, a potem już po prostu zaczyna się szaleństwo…

To „Kameleon”, pierwszy utwór na płycie, zaś owi „łowcy głów” przybyli z zupełnie innych czasów. Ani „Kind of blue”, ani współczesność. U nas króluje sowiecki namiestnik Edward Gierek i przaśne festiwale, zaś w telewizorach na całym wolnym świecie – skąpo owłosiony Kojak (w końcu dotrze i między Odrę a Bug). Sądząc po utrzymanej w pomarańczowo-fioletowej tonacji okładki, panom na płycie włosów nie brakuje. Pomysłów również. Odważnie rzucono wyzwanie tandecie. Po pierwsze radość, po drugie radość, po trzecie kunszt i wirtuozeria. Rozległe, pstrokate funky grane, na czym popadnie: od niepowtarzalnego Fender Rhodes`a aż po butelki od piwa.

Skoro to drugi krok w jazz…

Po ukazaniu się tej płyty mogło się wydawać, że uczeń przerósł mistrza. Zespół Milesa Davisa w trasie po Stanach Zjednoczonych rozgrzewał publiczność przed koncertami zespołu Hancocka. Davis określi to krótko i artystycznie: „Zgodziłem się, żebyśmy otwierali ich koncerty. W głębi duszy byłem tym podkurwiony”.

Tymczasem, rzut oka na biografię Hancocka pozwala stwierdzić, że jako kompozytor i wykonawca odbywał on muzyczną podróż z rzekomego nieba na konkretną ziemię. Zdaje się nie przypadkowo dobrano tytuł pierwszego utworu na płycie. Hancock porzucił wcześniejsze eksperymenty. Jak to sam określił, uprzednio eksplorował muzycznie wyższe, kosmiczne poziomy, teraz przyszedł czas na coś lżejszego, przyziemnego. A tam panowały rock i właśnie „czarne” funky, które określano jako muzykę komercyjną, ba!, „prawie już nie jazzową”. Toteż Joachim Ernst Berendt, pisząc ciepłe słowa o Hancocku, czuł się zobowiązany dodać, że pomimo to – „świat jazzu nadal uważa go za swojego”, zaś granie popularnej muzyki tłumaczy się powrotem do pełnego rythm and bluesa dzieciństwa artysty (J. E. Berendt, s. 315).

My też kochamy Hancocka. Jeśli nie za „Head hunters”, to za „Maiden Voyage”.

Ale o tym innym razem.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(0/2009)
12 stycznia 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj