0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > „La Didone”. A...

„La Didone”. A space opera

Ana Brzezińska

La Didone. A space opera

Dlaczego warto zobaczyć „La Didone”?

Po pierwsze, ze względu na inspirującą niejednorodność gatunkową, techniczną precyzję i szeroką przestrzeń interpretacyjną, jaką otwiera przed widzem zespół Liz LeCompte. Jednak o tym wie każdy, kto widział choć jedną produkcję The Wooster Group i trafem nie wyszedł z sali, urągając tym, którzy postanowili w niej pozostać.

Po drugie, ze względu na bezpretensjonalność przekazu, poczucie humoru i odwagę łączenia zjawisk, na których twórcze zestawienie w jednym wierszu wielu spośród nas nie ma dziś wciąż odwagi i pewnie długo jeszcze nie dowiemy się, dlaczego.

Po trzecie, dlatego, że po „Hamlecie” (polscy widzowie będą mogli zobaczyć tę niezwykłą produkcję z wybitnymi kreacjami Scotta Shepherda i Kate Valk w Gdyni podczas tegorocznej edycji Festiwalu Szekspirowskiego) zdawać się mogło, że Elizabeth LeCompte nieprędko dokona kolejnego skoku w eksplorowaniu swej autorskiej strategii scenicznej (ustanawianej stopniowo od lat 80.). Kilkanaście lat temu można było tę strategię nazywać opisowo dekonstrukcją, dziś to utarte określenie wydaje się stanowczo za wąskie, aby w wyczerpujący sposób definiować główną zasadę pracy jednego z nielicznych tak konsekwentnie niezależnych zespołów teatralnych.

A jednak „La Didone” przynosi nieoczekiwane wrażenie świeżości, które nie wynika ani z innowacyjnych rozwiązań, ani z kontrowersyjnych tez, ani z demonicznych diagnoz. Po sukcesie „Hamleta”, (który można i chyba należy postrzegać jako wynik wieloletniego, okupionego wieloma trudnościami i stratami eksperymentu życiowego i artystycznego), trudno było wyobrazić sobie, dokąd może pójść Elisabeth LeCompte, aby uchronić swych widzów przed nieuniknionym, wydawałoby się, poczuciem wyczerpania skonstruowanego przez siebie języka. Trochę na przekór stworzyła odważny i świetnie wykonany (aktorsko i muzycznie) przekaz, opierając się na tekstach z dwóch – nomen omen – skrajnie różnych światów.

Czym jest „La Didone”? Technicznie rzecz biorąc to symetryczne i warstwowe połączenie mocno skróconej wersji piętnastowiecznej opery Cavalliego oraz rekonstrukcji fragmentów filmu „Terrore nellio spazio” aka „Planet of the Vampires” z 1965 roku. Aktorzy TWG wraz z solistami i kilkuosobowym zespołem muzycznym tworzą dynamiczny i wewnętrznie spójny (!) kalejdoskop wątków, sytuacji i rozwiązań scenicznych ilustrujących niszczenie dwóch ironicznie bliźniaczych światów (antycznego i futurystycznego).

Nie ma chyba sensu ustalać na potrzeby krótkiej impresji, O CZYM jest ten spektakl. Warto jednak podkreślić, że niewiele przedstawień pozostawia widza z tak radosnym poczuciem braku zobowiązań wobec teatru jako instytucji. Może właśnie ze względu na ryzykowny (czy nadal?) charakter zestawienia dwóch obcych sobie materii dramaturgicznych (barokowa opera i wczesne kino s-f) rośnie pokusa łatwych diagnoz – tak fatalnych w skutkach, gdy mamy do czynienia z teatrem opartym na tzw. geście performatywnym, a nie psychologicznym czy formalnym.

Z pewnością należy powiedzieć jedno – „La Didone” jest jednym z tych przedstawień, które bez wątpienia powinny zostać zaprezentowane w Polsce. Odbiór, z jakim spotkałaby się ta ożywcza hybryda, mógłby nam wiele powiedzieć o tym, w jakie strony ciągną naszą publiczność konie teatralnej fantazji.

Spektakl:

Francesco Cavalli, La Didone
Libretto: Francesco Busenello
Reżyseria: Elizabeth LeCompte
The Wooster Group, KunstenFestivaldesArts w koprodukcji z Edinburgh International Festival, Productiehuis Rotterdam (Rotterdamse Schouwburg), Grand Theatre du Luxembourg, CC Belem (Lisboa)

Premiera amerykańska: 18.03.2009, St Ann’s Warehouse, Brooklyn, New York.

* Ana Brzezińska, wydawca i redaktor TVN24. Studentka MISH UW oraz PWST w Krakowie.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(15/2009)
27 kwietnia 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj