0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > PAWŁOWSKI: Nie sąd...

PAWŁOWSKI: Nie sąd cię skaże… Zagłosują ludzie [O ROMANIE POLAŃSKIM]

Łukasz Pawłowski

Nie sąd cię skaże… Zagłosują ludzie

Laurence Rittenband uwielbiał prasę. Nigdy nie odmawiał dziennikarzom komentarzy. Nie przypadkowo to właśnie on przewodził procesom z udziałem Marlona Brando, Cary’ego Granta, Elvisa i Priscilli Presley. Na sprawy prowadzone przez Rittenbanda niektórzy przedstawiciele mediów robili rezerwacje, a on sam rozsadzał dziennikarzy i innych uczestników rozprawy niczym reżyser aktorów. W gabinecie miał ogromną księgę, w której jego podwładni zamieszczali wszystkie wzmianki, jakie pojawiły się w prasie na temat sędziego. Przez lata kariery i flirtu z mediami zapracował sobie na przydomek „tougher”, twardziela, który nie obawia się surowych wyroków. Sprawnie poprowadzony proces Polańskiego miał podbudować wizerunek silnego szeryfa.

Głosy wybitnych publicystów, ludzi sztuki, polityki i nauki, pojawiające się w obronie Romana Polańskiego, a odwołujące się do talentu, upływu czasu czy nawet… niewielkiej szkodliwości czynu, słusznie budzą niesmak i zażenowanie. Film Mariny Zenovich „Roman Polanski: Wanted and Desired” pokazuje, że poważny argument przeciwko ekstradycji i ponownemu osądzeniu reżysera jest właściwie tylko jeden. Z racji swoich zawodowych sukcesów, prywatnych tragedii i niepokornej osobowości Polański nie mógł i nie może liczyć w Stanach Zjednoczonych na sprawiedliwy proces.

Sama rozprawa od samego początku była prowadzona pod dyktando Rittenbanda. W reżyserowaniu kolejnych odsłon spektaklu przechodził samego siebie. Podczas jednej z konsultacji z obrońcą i prokuratorem ogłosił, jakie orzeczenie wyda na kolejnym posiedzeniu. Polański miał trafić na 90 dni do więzienia stanowego w Chino, w celu przeprowadzenia testów psychiatrycznych. Równocześnie Rittenband zarządził, by mimo to kolejna rozprawa odbyła się, a oskarżyciel i obrońca argumentowali, jak gdyby nigdy nic, na rzecz swoich stanowisk, choć obaj wiedzieli z góry, jaki zapadnie wyrok!

Początkowo wszystko szło gładko. Scenariusz posypał się z powodu jednego, przypadkowego zdjęcia, na którym uśmiechnięty Polański bawi się podczas festiwalu Oktoberfest w Monachium. Prasa natychmiast okrzyknęła Rittenbanda poczciwym idiotą, pozwalającym oskarżonemu wodzić się za nos. By ratować wizerunek, sędzia nakazał Polańskiemu natychmiastowe zgłoszenie się do więzienia w Chino.

Image Rittenbanda Polański nadszarpnął podczas tego procesu jeszcze dwukrotnie. Po raz pierwszy mimowolnie, kiedy lekarze zdecydowali o jego wypuszczeniu z Chino po zaledwie 42, a nie 90 dniach. Ekspertyza była gotowa, a Polański został uznany za zdrowego psychicznie. Problem polegał na tym, że „opinia publiczna” traktowała pobyt w Chino jako wyrok, a nie środek służący wydaniu orzeczenia i domagała się pełnych 90 dni odsiadki. Choć wcześniej Rittenband zgodził się zamknąć sprawę po wyjściu Polańskiego z więzienia, przyznając mu dozór kuratora, zrezygnował z takiego zakończenia. Polański musiał trafić za kratki. Kiedy w dniu rozprawy reżyser nie stawił się na sali sądowej, po raz drugi upokorzony i wściekły Rittenband był w stanie zrobić tylko jedno… Zwołać konferencję prasową.

„Wanted and Desired” nie jest naiwną próbą obrony polskiego reżysera. Nie jest także prymitywnym atakiem na sędziego Rittenbanda czy inne, konkretne osoby. To akt oskarżenia wobec amerykańskiego systemu sprawiedliwości, jego nazbyt demokratycznego charakteru, wpływu mediów i mas na decyzje sędziów. Sprawa Polańskiego służy w nim jedynie za materiał dowodowy. Kiedy 32 lata temu, po wyjściu z biura adwokata, Polański nie oglądając się na nic i nikogo, pojechał na lotnisko, nie uciekał przed Rittenbandem. Uciekał przed gniewem ludu, który w tym, podobnie jak w wielu innych przypadkach wziął na siebie ciężar zasądzenia kary.

Podstawowym argumentem zwolenników ekstradycji reżysera w roku 2009 jest postulat jednakowego traktowania wszystkich obywateli i uczciwego osądzenia przestępstwa. Film Zenovich pokazuje, że 30 lat temu Polański wobec prawa równy nie był. Nie będzie równy także dziś. Tym bardziej, że właściwie już został skazany. W plebiscycie. SMS-owym.

Film:

„Roman Polanski: Wanted and Desired”, reż. Marina Zenovich

Premiera światowa: 18 stycznia 2008 r.

* Łukasz Pawłowski, doktorant w Instytucie Socjologii UW.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(39/2009)
5 października 2009

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj