0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > BUCHOLC: Wielki łańcuch...

BUCHOLC: Wielki łańcuch opowieści. „Podróż autora” Christophera Voglera

Marta Bucholc

Wielki łańcuch opowieści


Problem powtarzalności i oryginalności dręczy zapewne każdego, kto próbował pisać z ambicją powiedzenia czegoś własnego, a zarazem znalezienia choćby jednego czytelnika. Demon szepczący, że oto nasz twór – zrodzony z głębi naszych idiosynkratycznych trzewi – okazuje się kolejną egzemplifikacją jakichś prawidłowości, reguł, mód, stylów i tematyzacji, wytrąca wielu autorom pióro z dłoni zwykle po pierwszej młodzieńczej próbie, a w wypadku tych obdarzonych nieco większą dozą wyobraźni często jeszcze przed jej podjęciem. Demon ten, ucieleśnienie grozy absolutnej oryginalności, nie tylko dręczy nasze ja autorskie, lecz tumani nasze ja krytyczne, nie pozwala bowiem ani docenić zalet dobrej imitacji, ani cieszyć się przebłyskami nowości w dziele zasadniczo wtórnym, co w mniej bezkompromisowych niż nasza epokach i kulturach dowodziło wszakże dojrzałości i subtelności smaku.

„Podroż autora” pozwala spojrzeć na problem napięcia między powtarzalnością a nowością z innej perspektywy. Christopher Vogler, zawodowy czytelnik i sędzia scenariuszy filmowych, a przy okazji wykładowca poetyki i scenopisania, przedstawia swoje poglądy dotyczące zasad budowania fabuły. Osobom obznajomionym z analitycznymi interpretacjami dzieł literackich i filmowych stosowana przez autora metoda wyda się znajoma. Za pomocą grafów, wykresów kołowych, rycin, odwołań do Junga, Campbella, braci Grimm i Proppa (bez zbędnej erudycji, zupełnie nie w stylu akademickim – bez obaw więc, Czytelniku, lub porzuć nadzieję, zależnie od preferencji) autor po raz kolejny objaśnia nam, dlaczego podoba się nam to, co znamy. Co ciekawe, czyni to bez naiwności, ale i bez dystansu bądź ironii. Próżno tu szukać echa walki między tworzeniem a odtwarzaniem, między oryginalnością a powtarzalnością. Autor otwarcie informuje nas, że po to, by nasze dzieło było strawne, to znaczy spójne i klarowne, czyli dobre, a zatem popularne (polecam wszystkim miłośnikom kina europejskiego powyższy ciąg synonimów), musi zawierać pewne kwantum powtarzalności. Odtwarzanie obszernie omawianego schematu Wyprawy Bohatera ma stanowić warunek stworzenia fabuły godnej swego źródłosłowu.

Vogler podpiera swoją metodę konstruowania narracji argumentami psychologicznymi, socjologicznymi, estetycznymi, a nawet epistemologicznymi i etycznymi. Argumentacja ta podporządkowana jest w pełni praktycznemu, dydaktycznemu celowi wywodu: autor koncentruje się na przekazaniu tego, jak dobrze użyć schematu, jak go nakładać na sytuacje, jak włączać sceny i zdarzenia w opowieść. Wygląda na to, że zdaniem Voglera sama konieczność opowiadania nie wymaga uzasadnienia, oczywiste jest również, że opowiadać można tylko na jeden sposób: tak, żeby było ciekawie. Pytanie o uzasadnienie tego poglądu byłoby rzecz jasna niezwykle ciekawe, ale to już jednak inna dyskusja (akademicka, erudycyjna i bezużyteczna).

Książka o tym, jak opowiadać, sama jest więc opowieścią i to ciekawą, acz wiele cech charakterystycznych dla bajki lub eposu (wielokrotne wykorzystanie tych samych metafor i przykładów, stałe struktury zdaniowe, okazjonalne moralizatorstwo) drażni w tekście warsztatowym. Niektórych czytelników, rozmiłowanych w pojęciowości i abstrakcji, rozeźlą zapewne rozpisane co do strony scenariusza wątki fabularne albo dziwaczna terminologia w guście RPG (Bohater, Mentor, Zmiennokształtny, Najgłębsza Grota itp.). Tym polecam smakowanie krótkich momentów, gdy Vogler – który zwykle rozbiera na czynniki pierwsze efekty, z jakich tzw. wyrobiony widz zwykł się natrząsać – mimochodem tłumaczy, w jaki sposób osiąga się efekt oklaskiwany jako błysk geniuszu, kreśląc wizję narodzin oryginalności z ducha redundancji.

Sam dobór materiału, do którego Vogler stosuje swoją metodę, jest – nawiasem mówiąc – zaskakująco jednorodny, co znacząco osłabia moc perswazyjną jego argumentacji. Na 248 pozycji w filmografii podanej na końcu książki tylko 26 wyprodukowano z udziałem państw innych niż Stany Zjednoczone, a tylko 6 bez udziału USA. Znakomita większość wymienionych filmów amerykańskich to produkcje hollywoodzkie. „Ojciec chrzestny” pojawia się obok „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, któremu towarzyszą między innymi „Ich własna liga”, „Kłamca”, „Pretty Woman” oraz „Miłość, szmaragd i krokodyl”. Potrzeba tzw. kina ambitnego obsługiwana jest niemal wyłącznie znaczącymi dawkami Hitchcocka.

Filmografia dowodzi, że autor traktuje opowieść jako organ, który można wypreparować z każdego filmowego organizmu i poddać sekcji, nie troszcząc się o stan całości – pod warunkiem, że sekcjonowany film taki narząd posiada. Przy kilku takich lekcjach anatomii możemy asystować w końcowej części książki, gdzie autor roztrząsa fabularne walory „Pulp Fiction”, „Goło i wesoło”, „Gwiezdnych wojen” oraz – oczywiście – „Titanica” (tę ostatnią zwłaszcza analizę polecam gorąco widzom „Awataru”, wszystko pasuje, łącznie z długością filmu).

Nie sądzę, żeby dzięki książce Voglera ktokolwiek mógł się nauczyć opowiadać. Natomiast z całą pewnością „Podróż autora”, choć momentami męcząca, może pomóc rozumieć własne i cudze narracje. Każdy, kto odczuł na własnej skórze razy zadawane przez Oryginalność i Odtwórczość, powinien sięgnąć po tę książkę w celach terapeutycznych. Wszystkie ogniwa wielkiego łańcucha opowieści są równie okrągłe – i równie dziurawe.

Książka:

Christopher Vogler, „Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy”, przeł. Karolina Kosińska, Wydawnictwo Wojciech Marzec, Warszawa 2009

* Marta Bucholc, doktor socjologii, członek redakcji „Kultury Liberalnej”.

„Kultura Liberalna” nr 1 (51) / 2010 z dn. 5 stycznia 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 1

(0/2010)
5 stycznia 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj