0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > MAJEWSKI: Samobójstwo Vatela

MAJEWSKI: Samobójstwo Vatela

Paweł Majewski

Samobójstwo Vatela

François Vatel, kucharz i mistrz ceremonii Wielkiego Kondeusza, zabił się, ponieważ dostawa ryb nie przybyła na czas. Jego pan gościł wtedy na swoim dworze Ludwika XIV. Tę śmierć, zdumiewającą nawet dla zblazowanych dworaków wersalskich, opisała szczegółowo pani de Sévigné w dwóch spośród swoich listów, datowanych na 24 i 26 kwietnia 1671 roku. Cała historia jest szeroko znana w świecie kultury francuskiej; w roku 2000 Roland Joffé nakręcił na jej podstawie film, w którym tytułową rolę zagrał Gerard Depardieu. Film „Vatel” przedstawiał dwór Ludwika XIV jako zbiorowisko bezmyślnych próżniaków, intrygantów i kabotynów obsługiwane w ciężkim trudzie przez solidnych i poczciwych ludzi pracy, dowodzonych z ojcowską troską przez ochmistrza, który zużywa wszystkie swoje zdolności i całą energię tylko po to, by dogodzić dręczonym przesytem podniebieniom i oczom arystokratów. Obraz stworzony przez Joffégo jest zbyt mocno przeniknięty ideologią lewicową – to wykrzywia zawartą w nim wizję dworu Króla-Słońce w sposób bliski karykaturze, mimo jej wizualnej wystawności. Lepiej więc przypomnieć sobie słowa naocznego świadka.

Pani de Sévigné pisze do córki: „Zapadła noc: fajerwerk się nie udał, bo naszła mgła; a kosztował piętnaście tysięcy franków. O czwartej nad ranem Vatel robił obchód, wszyscy spali, ale natknął się na jednego z podrzędnych dostawców, który przywiózł ledwo dwie skrzynie ryb: »To wszystko?« – zapytał Vatel. A tamten: »Tak, panie«. Nie wiedział, że Vatel porozsyłał umyślnych do wszystkich portów morskich. Vatel jeszcze trochę poczekał, ale inni dostawcy nie przybywali; przeraził się więc, że nie będzie więcej ryb; poszukał Gourville’a i powiedział: »Tej hańby nie przeżyję, idzie o moją cześć i dobre imię«. Gourville go wyśmiał. Vatel poszedł na górę do swojego pokoju, oparł szpadę o drzwi i nadział się na nią; ale w serce trafił dopiero za trzecim razem […] i padł trupem. Tymczasem ze wszystkich stron zaczęto zwozić ryby. […] jak ludzie mówią, Vatel dowiódł, że na swój sposób był człowiekiem honoru; wynoszą go pod niebiosa, zarazem sławiąc i ganiąc jego determinację. Król powiedział, że przez pięć lat zwlekał z przybyciem do Chantilly, bo wiedział, ile tym przysporzy kłopotów”. (przekład Michała Mrozińskiego i Anny Tatarkiewicz)

Ten opis daje sporo do myślenia. Sam rodzaj śmierci ma w sobie coś z samurajskiego seppuku (o Stephensie, bohaterze „Okruchów dnia”, powieści Kazuo Ishiguro sfilmowanej przez Jamesa Ivory’ego – postać tę kreował w filmie Anthony Hopkins – powiedziano, że będąc majordomusem majątku brytyjskiego arystokraty, zachowuje się zgodnie z kodeksem bushido; majordomus Stephens wyraźnie dzieli zawód i usposobienie z ochmistrzem Vatelem) i coś z będącej efektem przemęczenia depresji pracownika korporacji (w cytowanym liście mowa jest o tym, że Vatel nie spał „przez dwa tygodnie” i że dzień przedtem nie mógł przeboleć hańby, jaką był dla niego brak pieczystego na którymś z podrzędnych stołów podczas obiadu). Ale najciekawsze jest to, że samobójstwo Vatela jest podobne również do samobójstw rzymskich bohaterów z ostatnich lat Republiki. W sensie technicznym jest wręcz identyczne. Oni rzucali się na miecze, on – na szpadę. W obu przypadkach desperacki czyn był skutkiem gwałtownego załamania zewnętrznej sytuacji, na które samobójca nie mógł mieć wpływu, a które równało się jego osobistej katastrofie.

Jednak o ile Katon i Brutus przerywali swoje życie dlatego, że na ich oczach ginęła forma ustrojowa, którą uważali za jedynie słuszną, o tyle Vatel zabija się z powodu kilku przyjęć dworskich, i to przyjęć nawet nie tyle nieudanych, ile nie do końca udanych. Czy to znaczy, że kultura dworska Ludwika XIV była mniej wzniosła, słabiej nakierowana na wartości etyczne niż kultura Rzymu w I wieku p.n.e.? Oczywiście takie stwierdzenie nie ma sensu. Porównanie śmierci Vatela ze zgonami obrońców Republiki służy raczej do tego, by pokazać odmienność uwikłań kulturowych, w jakich tkwią te dwa światy.

Kultura dworska, której symbolem jest Wersal, cechowała się – w o stopniu wiele wyższym niż kultura antycznego Rzymu – dążeniem do kulturalizacji Natury. Ogrody wersalskie i nadzwyczaj rozbudowany ceremoniał otaczający czynności fizjologiczne najwyżej postawionych osób (jedzenie, wydalanie, seks) to wystarczające dowody na potwierdzenie tej tezy. Ale ludzie znajdujący się na szczycie hierarchii społecznej w tej kulturze obcowali zwykle już tylko ze „skulturalizowanymi” formami Natury. Widzieli zaaranżowaną przyrodę, jedli potrawy podawane tak, by przypominały zwierzęta, z których je przyrządzono, bawili się podkładając sobie sztuczne owoce nieodróżnialne od prawdziwych. Ten świat _trompes l’oeil_ jest światem rozgrywki między „Prawdą” i „Fałszem”, między mimesis i pozorem, między świadectwem zmysłów i intelektem – ale również, co zresztą wynika z wyliczonych przesłanek, jest to świat gry między Naturą i Kulturą, dziedzinami, które właśnie zaczynają ulegać rozgraniczeniu bardziej kategorycznemu niż kiedykolwiek przedtem w świecie Zachodu.

Ktoś jednak musiał pośredniczyć pomiędzy „natura naturans” a „natura naturata”, między surowcami a wytworami, między kuchnią a jadalnią. Właśnie takim pośrednikiem był Vatel. Jest on dla swoich czasów – z naszego punktu widzenia – figurą symbolicznie łączącą świat Natury ze światem Kultury. To on nadzoruje proces kulturalizacji Natury. To on mediuje między żywiołami przyrody a żywiołami ludzkich emocji. Jego pograniczne stanowisko w systemie znaków kulturowych wystawia go na szczególnie ciężkie próby. Jedna z tych prób okazała się zbyt ciężka. Vatel mógł popędzać dostawców, mógł wymyślać na poczekaniu nowe potrawy, lecz nie mógł zaradzić sztormowej pogodzie. A jako że jednocześnie nie chciał zawieść swoich zwierzchników, pozostał mu wybór ostateczny.

Dlatego jego śmierć jest tak samo symboliczna jak śmierć Katona i Brutusa. Tamci skończyli ze sobą dlatego, że zmienił się system ich kultury. Vatel umarł, ponieważ jego system kultury musiał ustąpić przed porządkiem natury. Nie ma znaczenia to, gdzie ujawniają się kluczowe węzły systemu kultury – w ideałach republikańskich czy w zastawie stołowej. Chodzi o to, że zawsze wywierają one najsilniejszy z możliwych wpływ na jednostki znajdujące się w zasięgu oddziaływania sił, które te węzły splatają.

* Paweł Majewski, adiunkt w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego.

„Kultura Liberalna” nr 55 (5/2010) z 2 lutego 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 55

(4/2010)
2 lutego 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj