0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Spacerując > NAWRATEK: Ryga –...

NAWRATEK: Ryga – niemal namacalne…

Krzysztof Nawratek


Ryga – niemal namacalne…*

Turystyczne wagoniki objeżdżają stare miasto. Zupełnie przypadkiem zatrzymują się w bezpośrednim sąsiedztwie sklepów z pamiątkami i knajpek oznaczonych jako „tourist friendly”. Warte zobaczenia budynki i miejsca, wyróżnione na mapach i w przewodnikach, wyraźnie określają rutynowe szlaki turystów – _przestrzeń reprezentowana_ powoduje nieuchronne pozostawianie odcisków turystycznych butów w przestrzeni fizycznej. Stragany, na których turyści kupują bursztynowe naszyjniki, pojawiają się magicznie rankiem, by wieczorem zniknąć. Skąd się biorą? Skąd się biorą ci, którzy na nich handlują? Oni też wydeptują swoje ścieżki, pchają swoje stragany w tajemne schronienia, odchodzą na przystanki, z których autobusy i tramwaje wywożą ich tam, gdzie żaden turysta nie zabłądzi. Różni ludzie, różne miasta – i tylko czasami spotykają się ich oczy, dłoń z banknotem dotyka dłoni w wełnianej rękawiczce (opowieść o mieście byłaby bowiem niepełna, gdybyśmy zapomnieli o zimowych, ponad dwudziestostopniowych mrozach, o soplach spadających z dachów i wilgoci, która niemal zamarza w płucach).

Menu w restauracjach po łotewsku i angielsku budzi zdziwienie – czyżby ponad czterdziestoprocentowa mniejszość rosyjskojęzyczna nie była tu mile widziana? A może chodzi do innych knajpek? Takich, które nie są „tourist friendly”? Poza starym miastem i dziewiętnastowieczną dzielnicą pełną pięknie odnowionych architektonicznych perełek Jugendstilu (ale nie zaglądajcie za fasady, nie wchodźcie w podwórka) niewiele jest miejsc, do których turyści chcieliby się udać. Jednym z nich jest Mezaparks – piękna, willowa dzielnica zbudowana na początku dwudziestego wieku jako jedna z pierwszych realizacji idei miasta-ogrodu. Ciekawie jest przejść się pachnącymi lasem ulicami w dzień powszedni, gdy mieszkańcy znajdujących się tam domów siedzą w swoich biurach w ministerstwach, w centralach banków czy w urzędzie miasta. Nieliczni ludzie na ulicach zamiatają liście. Czyja jest ta dzielnica? Tych, którzy tam śpią, czy tych, którzy sprzątają tam ulice? Emeryci przemykają chyłkiem do położonego nieopodal parku, w oddali słychać hałas pracujących maszyn budowlanych. Powstaje estakada z kilkoma pasmami ruchu, a gdyby nie finansowy kryzys, tuż obok powstałoby wielkie osiedle mieszkaniowe. Mieszkańcy Mezaparks protestują. Bronią kulturowego krajobrazu, czy swojego, kupionego za olbrzymie pieniądze oddzielenia od tłumu i brudu miasta?

Popatrzcie na samochody. Najpopularniejszy wydaje się terenowy Lexus. Są jednak dzielnice, w których luksusowych samochodów nie spotkasz. Może w ten sposób można narysować nową mapę konsumpcyjnego szaleństwa? Szczególne wrażenie robią nowe BMW zaparkowane przed rozpadającymi się ruderami. Egzystencjalne napięcie pomiędzy heideggerowskim zamieszkiwaniem a płynną nowoczesnością? W ostatnich miesiącach nowoczesność stała się wyjątkowo płynna w Rydze. Nowoczesność wygrała, Ryga jak gdyby odwrotnie…

Jedna z dzielnic Rygi, Imanta, powstała w czasie sowieckiej okupacji. Typowe modernistyczne założenie – bloki ustawione wokół pięknego terenu zielonego. Po odzyskaniu niepodległości zatryumfowało święte, postkomunistyczne prawo własności – część parku stała się prywatnymi działkami i prywatnymi domami. Zza wysokich parkanów słychać ujadające psy. Linia, granica oddzielająca to, co publiczne, od tego, co prywatne, jest fizyczną linią drzew i płotów. A właściwie nie linia, a linie, liczba mnoga jest tu bardziej na miejscu, lecz wprowadza nas w dziwne drżenie – dlaczego granica nie jest ostra i jednoznaczna, by oddać nasze ulubione, czarno-białe widzenie świata? Esencja granicy jest w tym co społeczne, w tym co polityczne – fizyczność linii jest tylko cieniem tego, co poza fizycznością. Miasto nie istnieje w tym co fizyczne, istnieje tuż obok, niemal namacalne…

* Tekst inspirowany projektem „mapping the city” wykonanym przez studentów II roku M.Arch., School of Architecture, Design and Environment, University of Plymouth w październiku i listopadzie 2009 roku. Link do filmu przygotowanego przez uczestników projektu: http://www.youtube.com/watch?v=5apDooRlDJc&feature=related

** Krzysztof Nawratek, wykładowca architektury w School of Architecture, Design and Environment, University of Plymouth. Autor książek „Ideologie w przestrzeni. Próby demistyfikacji” (Kraków 2005) oraz „Miasto jako idea polityczna” (Kraków 2008). Prowadzi blog PRZESTRZENIEICIAŁA

„Kultura Liberalna” nr 55 (5/2010) z 2 lutego 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 55

(4/2010)
2 lutego 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj