0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > OLICHWIER: Wyznania smakosza...

OLICHWIER: Wyznania smakosza albo brak apetytu, czyli „Nine” raz jeszcze

Krzysztof Olichwier

Wyznania smakosza albo brak apetytu, czyli „Nine” raz jeszcze

Niby jest wszystko. Jest Guido i kryzys twórczy. Jest Cinecittà i sixties w sosie włoskim. Są oczywiście kobiety, jest ich całe mnóstwo. Słowem – jest wszystko i nie ma nic.

Jest Matka – Boska Sophia. Wiek już zaawansowany, ale twarz reanimowana skalpelem wciąż wydaje się młoda, choć potwornie statyczna w uśmiechu Jokera. Boję się, że za chwilę się rozpadnie. I choć suknia piękna, i ciało fantastycznie kształtne, to trzeszczy, stawia opór szpilkom, zapowiada katastrofę. Boska w wydaniu retro, mocno rozchwianym.

Saragina – Fergie. Szkoda gadać. Gdzie te monstrualne kształty diabelskiego kurwiszcza z dzikiej adriatyckiej plaży? Gdzie jej naiwna radość i szczęście przed uroczą publiką dziesięcioletnich chłopców? Gdzie tapir i pokraczny taniec morskich plaż?

Marion – Luisa. Naiwna, mdła, ameliowata. Gdzie błysk Anouk Aimée? Gdzie zraniona kobieta rozrywana miłością i zemstą. Fantastycznie chuda i piekielnie pociągająca zza egzystencjalnej czerni okularów? Marion bardzo chce być dobra, chce wspierać męża, chce naprawiać małżeństwo. I jest skrojona na miarę amerykańskich poradników w typie „jak być szczęśliwą w związku i nie zaprzepaścić siebie”. Tak niesłychanie akuratnej kobiecości nie wierzę i odmawiam.

A Penelope – Carla? Ma coś z protoplastki. Do niej mam słabość. Wydaje się najprawdziwsza, najbardziej naturalna w całym panteonie. Ale czemu tak bardzo na serio? Czemu tak melodramatyczna i sztuczna. Dlaczego się truje, a nie cierpi na zatrucie pokarmowe?

I tu chyba tkwi problem. Zbyt serio. Federico, jak głosi anegdota, kazał nakleić na kamerze karteczkę „gramy komedię”, żeby nikomu nie przyszło do głowy o tym zapomnieć. Ale nie tylko o komedię chodzi. Też o podstawowe ingrediencje i smaczki – o kobiety. Wypreparowane przez machinę filmową, tak nieprawdziwe, tak mało wyraziste. Cóż, dawno już minął czas prostych, pięknych, naturalnych, soczystych dziewczyn z włoskich czy francuskich miasteczek, które z kopciuszków stawały się królewnami. To one swoją naturalnością tworzyły archetyp. Niemała w tym zasługa samego Federica. I dziś pewnie też można takie kobiety znaleźć, ale amerykańska maszyneria filmowa już ich nie chce. Odgrzewa się więc arcydzieła, dodaje gwiazdy i gwiazdeczki, przyprawia muzyką, dosładza światłem i tańcem.  Ale odgrzewane odgrzewanym pozostanie i tak.

Film:

„Dziewięć”

Reż. Rob Marshall

USA-Włochy 2009

Dystr. Kino Świat

* Krzysztof Olichwier, absolwent Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie i reżyserii teatralnej w PWST w Krakowie.

„Kultura Liberalna” nr 55 (5/2010) z 2 lutego 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 55

(4/2010)
2 lutego 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj