0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > MARCZEWSKI: Garnitur Ahmadineżada....

MARCZEWSKI: Garnitur Ahmadineżada. O „Ajatollah śmie wątpić” Hoomana Majda

Paweł Marczewski

Garnitur Ahmadineżada. O „Ajatollah śmie wątpić” Hoomana Majda

„Panie Ahmadineżad, lejmy bo / na trzeźwo masz zanadto inwazyjny ton” namawiał swego czasu raper Łona. Perspektywa alkoholowej libacji z prezydentem Iranu, głęboko wierzącym szyitą, wydaje się mocno nieprawdopodobna. Trudno oczekiwać, by polityk, który przemawiając w ONZ wezwał do jak najszybszego powrotu „ukrytego imama”, odkupiciela mającego pojawić się u kresu dziejów, ochoczo wychylił „polany kielon”. Lektura książki „Ajatollah śmie wątpić” Hoomana Majda przekonuje jednak, że ton irańskiego prezydenta nie jest po prostu „inwazyjny”, ale sporo w nim ironii czytelnej wyłącznie dla ludzi zaznajomionych z irańską tradycją ta’arofu.

Ta’arof, jak informuje czytelników Majd, to tradycyjna forma prowadzenia uprzejmej rozmowy, pełnej uniżania się, błyskotliwych, przesadzonych uwag, a niekiedy złośliwości skrywanych przez kurtuazję. To rodzaj targów a rebours, licytacji na skromność. Krakowskie wydawnictwo Karakter, które opublikowało reporterską książkę mieszkającego na stałe w Stanach Zjednoczonych, lecz pochodzącego z Iranu pisarza, słusznie wskazuje w przesłanej recenzentom nocie, że ta’arof brzmi dla Polaków dziwnie znajomo. Irańczycy wynieśli jednak sztukę wywyższania się przez samouniżenie na poziomy niedosiężne dla polskich koneserów fałszywej skromności i udawanej kurtuazji. Słowna żonglerka, która toczy się w Teheranie każdego dnia między gospodarzami a gośćmi, taksówkarzami a pasażerami, klientami a sprzedawcami nie polega na prostej zasadzie „mówię jedno, myślę drugie”. Chodzi w niej raczej o to, aby to rozmówca nie tylko mówił jedno, ale również myślał i robił drugie (skorzystał z gościny, zapłacił za kurs z naddatkiem, nie targował się przy kupnie towaru).

Hooman Majd tropi przykłady ta’arofu w przemówieniach i wywiadach Ahmadineżada, pokazując twarz irańskiego przywódcy, którą bardzo rzadko oglądają ludzie Zachodu. Prezydent jawi się w jego opisach jako rozmówca wyjątkowo biegły w sztuce ta’arofu, wciągający dziennikarzy w pełne ironii pojedynki słowne i budujący figury retoryczne, które mają dać mu przewagę na arenie międzynarodowej i uznanie wyborców w kraju. Jednym z najlepszych przykładów jest wywiad, którego Ahmadineżad udzielił w telewizji NBC podczas swojej wizyty w USA w 2006 roku. Prowadzący rozmowę dziennikarz Brian Williams pyta prezydenta Iranu, czy chciałby coś zobaczyć w Ameryce. Majd pisze: „Odpowiedź Ahmadineżada była prosta i nonszalancka: »Jasne«. Williams spytał, co konkretnie prezydent chciałby zwiedzić, mając nadzieję na jakąś nieoczekiwaną odpowiedź, na przykład Disneyland. Ahmadineżad nie wyszedł jednak poza ogólniki i na koniec rzucił: Albate, esrari nadarim, co poprawnie przełożono jako »Oczywiście nie nalegam«. Rzeczywiste znaczenie tego zdania – a niuanse w perskim trudno się tłumaczy – było znacznie bliższe powiedzeniu: »Oczywiście, tak naprawdę nie bardzo mi zależy«. Prezydent przyznawał więc, że Ameryka może być ciekawa, ale w sumie zbytnio go nie interesuje, i znalazł sposób, by wyrazić to w sposób grzecznie obraźliwy”.

Przytoczony fragment wskazuje na kilka spraw, które według Majda mają zasadnicze znaczenie dla zrozumienia współczesnego Iranu. Po pierwsze, komunikowanie się na arenie międzynarodowej w sposób „grzecznie obraźliwy” wynika zarówno z tradycyjnej irańskiej retoryki ta’arofu, jak i osobliwego splotu poczucia wyższości i niższości, którego przejawy Majd tropi w szczególnej formie, jaką szyizm przyjął w Iranie, w codziennych zwyczajach mieszkańców kraju oraz ich poglądach na świat i politykę. Po drugie, portret Ahamdineżada odmalowany na stronach „Ajatollah śmie wątpić” nie przedstawia religijnego fanatyka opętanego wizją atomowej zagłady, która przyspieszy nadejście „ostatniego imama”, ale polityka sprytnie komunikującego się z własnymi wyborcami ponad głowami światowych przywódców. Po trzecie, Majd w każdym rozdziale swojej książki udowadnia, że „niuanse w perskim trudno się tłumaczy”. Choć Iran awansował w pewnym momencie na głównego obrońcę interesów świata arabskiego, to szczególny rodzaj religijności, obyczajowości oraz długie i powikłane dzieje perskiej państwowości sprawiają, że Zachód powinien unikać w swoich relacjach z tym krajem jakichkolwiek gotowych formułek i zaciemniających perspektywę uogólnień.

Książka Majda jest wyjątkowa nie tylko z tego względu, że oferuje czytelnikowi wgląd w irańską rzeczywistość za pośrednictwem kogoś, kto jest zakorzeniony w dwóch krajach, kulturach i językach (u jakiego innego autora natkniemy się przy opisie rewolucji islamskiej na aluzję do protest songu Gila Scotta-Herona „Revolution Will Not Be Televised”, ironiczną zarówno wobec ajatollahów, jak i czarnoskórego pieśniarza?). „Ajatollah śmie wątpić” przyciąga również wyczulonym na szczegół spojrzeniem, które łączy żywy opis życia irańskiej ulicy z wnikliwą analizą wizerunku, jaki stworzyły dzisiejsze elity polityczne Teheranu. Garnitur Ahmadineżada, kupiony w tanim sklepie odzieżowym, nie różni się od ubioru mężczyzn z irańskiej klasy pracującej. Uczynić strój aspirującego ludu oficjalnym uniformem przywódcy kraju? Doprawdy, genialne posunięcie polityczne.

Książka:

Hooman Majd, „Ajatollah śmie wątpić”, przeł. Dariusz Żukowski, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2010.

* Paweł Marczewski, historyk idei i socjolog. Doktorant w Instytucie Socjologii UW. Członek redakcji „Przeglądu Politycznego” i redakcji „Kultury Liberalnej”. Dziennikarz „Europy. Miesięcznika Idei”.

„Kultura Liberalna” nr 96 (46/2010) z 9 listopada 2010 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 96

(47/2010)
9 listopada 2010

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj