0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Smakując > WĄDOŁOWSKA: Bałkański róg...

WĄDOŁOWSKA: Bałkański róg obfitości

Agnieszka Wądołowska

Bałkański róg obfitości

Tradycyjna ludowa muzyka rozbrzmiewa wystarczająco cicho, by słyszeć głos współbiesiadnika, i wystarczająco głośno, żeby nasycić niewielką przestrzeń nastrojem trochę innej kultury. „Mały Belgrad” jest rzeczywiście mały, a dzięki temu też kameralny, przytulny i domowy. Wystrój wnętrza pokazuje, jak za pomocą zaledwie kilku elementów można oddać atmosferę innej kultury. Kilka zawieszonych dzwonków pasterskich, kolorowy kilim, kraciaste materiały, kilka amatorskich zdjęć bliżej nieokreślonych bałkańskich przestrzeni i kiście suszonej papryki pozawieszane tu i tam. Ręcznie zdobione, gliniane talerze sprowadzane są specjalnie z Bułgarii. Na stolikach dwojaczki z pieprzem i grubo mieloną czerwoną papryką – wyznaczają podstawowe smaki bałkańskiej kuchni. To wystarczy. „Mały Belgrad” nie przytłacza pamiątkami czy bibelotami, które mają na siłę przenieść nas do geograficznego kotła bałkańskiego. Jednak te proste domowe elementy tworzą nastój miejsca, które współwłaściciel i kucharz pan Roman Mihalkov ewidentnie zostawił za sobą gdzieś na południu.

Powstała na skutek zawirowań etniczno-religijno-historycznych kuchnia bałkańska charakteryzuje się mieszanką śródziemnomorskich, orientalnych i wschodnioeuropejskich składników i smaków. Jest zawiesista i sycąca. Ciężkie mięsa, jogurtowo-śmietanowe sosy, owcze sery, pieczone warzywa. Wszystko, co znajdziemy w karcie „Małego Belgradu”, jest bardzo bałkańskie – poczynając od sałatki szopskiej, która popijana rakiją stanowi tradycyjny początek bałkańskiej biesiady, przez kawarmę w glinianym garnku, po serwowane na deser bliniaste naleśniki podawane z wiśniami i gęstą śmietaną. Można też zacząć do zawiesistej zupy z klopsikami, przyrządzanej według przepisu babci pana Romana. Do specjalności zakładu należy pljeskavica, czyli – jak tłumaczy kucharz – uklepany kawał mięsa („pleskać” po serbsku znaczy tyle co przyciskać). W karcie nie brakuje oczywiście rakii czy bałkańskiego wina z piwnicy szefa. Warto też się pospieszyć z odwiedzeniem lokalu, zwłaszcza jeżeli chce się spróbować miejscowej musaki – zapiekanego drobno mielonego mięsa z warzywami i jogurtem. Pan Roman opowiada, że cieszy się ona takim powodzeniem, że chyba będzie musiał wycofać ją z karty, ponieważ znika, zanim jeszcze skończy ją dopiekać. „Robi się ją kilka godzin, ja się namęczę, a tu przychodzi klient i od razu całą brytfankę chce do domu, no to sprzedaję, ale co mam potem innym klientom dać?” – opowiada z rozbrajającą szczerością.

„Mały Belgrad” to restauracja wyjątkowa, bo ma nie tylko kuchnię, ale i niepowtarzalny nastrój, jaki tworzy swą obecnością i dbałością o klientów pan Roman. W końcu ile restauracji w Warszawie może się pochwalić, że jeszcze przed oficjalnym otwarciem lokalu niecierpliwie oczekujący klienci ustawiali się z własnymi sztućcami w kolejce. I rzeczywiście zajadali się bałkańskimi przysmakami nawet wtedy, gdy wnętrze nie było jeszcze gotowe, a pan Roman nie miał jeszcze własnych łyżek i widelców. Dziś należałoby raczej przyjść z własnym stolikiem, bo lokal jest bez przerwy wypełniony i bez wcześniejszej rezerwacji można niestety obejść się smakiem. Przy nadmiarze gości pan Roman gotowy jest sadzać chętnych choćby i w kuchni, ale nie myśli o powiększeniu miejsca. Chce zachować swój mały bałkański świat takim, jakim jest. W swojej otwartości jest kucharzem, który bardzo chce znać opinie tych, dla których gotuje, wychodzi więc do swoich klientów, pyta, troszczy się, a przy okazji zbiera gratulacje i komplementy. Bo w „Małym Belgradzie”, jak mało gdzie, zdecydowana większość klientów ma rozanielone miny i próbuje wyciągnąć od kucharza jakiś przepis, choćby tylko na sos.

Warto też uprzedzić, że dania są tu nie tylko sycące, ale i potężne, przewidziane dla zgłodniałych i zmarzniętych. Zima to więc idealna pora, żeby odwiedzić to ujmujące miejsce na Ursynowie.

Restauracja:

Mały Belgrad
Ul. Belgradzka 4 lok. 9U
http://malybelgrad.pl/index.htm

* Agnieszka Wądołowska, absolwentka filologii angielskiej UW.

„Kultura Liberalna” nr 105 (2/2011) z 11 stycznia 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 105

(1/2011)
11 stycznia 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj