0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > ŁOPIŃSKI: Młodzieńcza „Mewa”....

ŁOPIŃSKI: Młodzieńcza „Mewa”. Czechow według „University of Oxford Student Company”

Radosław Łopiński

Młodzieńcza „Mewa”

„Mewa” zajmuje szczególne miejsce w dorobku Antoniego Czechowa. Jego wcześniejsze nowele i sztuki nie cieszyły się specjalnym zainteresowaniem do czasu wystawienia tej właśnie przez Konstantego Stanisławskiego, słynnego twórcy MChaTu. Dalsza współpraca ze Stanisławskim przyczyniła się w znaczący sposób do sławy Czechowa, a „Mewa” okazała się przełomem w twórczości jej autora i jest do dziś jednym z najczęściej wystawianych jego utworów.

Choć sam Czechow przewrotnie określił swą sztukę jako komedię, to w istocie opisuje ona ludzki dramat, który został zręcznie ukryty w „lekkim” opakowaniu. Bez trudu dostrzegamy w niej tłumiony ból przemijania, prawie utracone nadzieje i strzępy złudzeń pozostałych po minionych latach, gdy świat wydawał się na wyciągnięcie ręki. Swoboda letniego wieczoru stopniowo zmienia się w ciężki zimowy mrok. Z każdą kolejną sceną bohaterowie słabną w zmaganiach z rzeczywistością, by stopniowo unoszeni przez zbyt silny prąd przeszkód już tylko ze smętną rezygnacją patrzeć w stronę coraz bardziej odległych marzeń. Charakter początkowo żywych i swobodnych pojedynków słownych, choć zawsze skrywających tłumiony gniew i strach, przybiera postać wzajemnego wspierania się rozbitków czasem tylko przerywanego złudnym powiewem nadziei. Gniew niezauważenie przemienia się w rozpacz.

Z prostoty historii i plastycznych postaci można mnóstwo wydobyć, pokazać tkwiącą w nich głębię emocji związanych z tęsknotą, ambicjami coraz bardziej dotkliwym i poruszającym upływem czasu. Między innymi dlatego nie mając do dyspozycji dobrych aktorów, trudno porywać się na dzieło Czechowa, ponieważ bez nich, jak i dobrze przemyślanego obrazu przedstawienia, „Mewa” może równie łatwo stać się płytką i jałową historią gaworzącej grupy mniej lub bardziej związanych ze sobą ludzi.

W tym wypadku twórcy przedstawienia – amatorska grupa teatralna „University of Oxford Student Company” – niejednokrotnie ocierają się o oba bieguny. Jakby wybici z rytmu wpadli w niebezpieczny poślizg, który rzuca ich raz w stronę głębokiego zaangażowania popartego przyzwoitym warsztatem aktorskim, raz w stronę płytkiej komedii. Sztuka jest grana przez młodych aktorów, którzy nawet mimo pełnego zaangażowania nie są w stanie pokonać niektórych ograniczeń, jakie stawia im wiek. Postaci starszej, doświadczonej osoby trudno wówczas nadać odpowiednią głębię, a już sam tembr głosu czy sposób poruszania się będą wymagały od widza większej wyrozumiałości. Mimo wszystko inscenizację przygotowaną przez „University of Oxford Student Company” ogląda się, o dziwo, bardzo przyjemnie. Jest ona tradycyjna, pozbawiona owej współczesnej formy, którą tak często reżyserzy maskują brak spójnej wizji, odciągając uwagę widza od wstydliwych braków. Przedstawienie nie pachnie jednak duszącym zapachem naftaliny, a staroświecka oprawa jest w tym wypadku subtelnie i z wyczuciem dawkowana, pozwalając odczuć starego ducha teatru. Widziany obraz nie jest retuszowany, przycinany i poddany obróbce pod obecnie dominujące gusta gawiedzi. Może jest miejscami chropowaty i nierówny, ale jednocześnie żywy i autentyczny.

Role kobiece są przy tym krwiste, pełne życia i zdumiewająco dobre. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza Arkadina (Laura Nakhla), której zarówno głos, gestykulacja, jak i naturalny sposób poruszania się po scenie pozwoliły wygrać z postacią, z którą przyszło jej się zmierzyć. Niestety role męskie pozostają w ich cieniu, są zdecydowanie słabsze. Ruchy bywają nienaturalnie przyspieszone niczym w niemym filmie, a czasem aktora potrafi tak zawieść głos, iż wzbudza w widzu lekki niepokój, że zaraz będziemy mieli do czynienia z niemą interpretacją tekstu. Oczywiście te drobne wpadki to jedynie drobiazgi niemogące zatrzeć pozytywnego wrażenia czy wręcz ogromnie przyjemnego zaskoczenia, że bądź co bądź amatorska grupa wystawiła sztukę w sposób, który nie odbiega od profesjonalnych teatrów. Nie dostrzeżemy także wymuszonej umowności uproszczonej inscenizacji, na którą skazane są często studenckie teatry. Świetnie przygotowane choreografia, scenografia, jak i kostiumy nie dominują przy tym nad tekstem, co przyznajmy nie jest już oczywiste we współczesnym teatrze. Prawdopodobnie niewiele studenckich grup mogłoby pozwolić sobie na podobne przedsięwzięcie. W porównaniu z większością uniwersytetów Oksford wydaje się być pod wieloma względami uprzywilejowany i w pełni profesjonalnemu wystawieniu sztuki nie zagrażają na szczęście problemy finansowe. Takich możliwości można tylko pozazdrościć, ciesząc się jednocześnie z przyjemności oglądania znakomicie zrealizowanego przedstawienia.

Spektakl:

„The Seagull”
The Oxford Playhouse, University of Oxford Student Company, Illyria Productions,
Reż. Chloe Wicks
Przeł. Michael Frayn

„Kultura Liberalna” nr 113 (10/2011) z 8 marca 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(9/2011)
8 marca 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj