0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > WĄDOŁOWSKA: My i...

WĄDOŁOWSKA: My i Oni, czyli obraz współczesnego turysty w dramacie Magnusa Dahlströma

Agnieszka Wądołowska

My i Oni, czyli obraz współczesnego turysty w dramacie Magnusa Dahlströma

Zorganizowane wakacje za granicą, najlepiej za co najmniej jednym morzem, są dziś stałym elementem nowoczesnego stylu życia klasy mocno średniej. Wiadomo, że regularny odpoczynek jest potrzebny: podnosi efektywność, zmniejsza podatność na choroby, poprawia samopoczucie. Należy odpoczywać, tak samo jak należy pić dwa litry wody dziennie, jeść produkty zawierające kwasy nienasycone omega-3 i -6 oraz przynajmniej przez 30 minut trzy razy w tygodniu zażywać jakiegoś rodzaju ruchu. Wszystko w ramach odpowiedzialnego zarządzania swoimi własnymi zasobami.

Dzięki przystępnym cenom wyjazdy zagraniczne do hotelowych kompleksów stały się powszechnie dostępne. W pakiecie zakwaterowanie, wyżywienie, basen, święty spokój i odgrodzenie od świata zewnętrznego. Oczywiście dla turystów bardziej zainteresowanych otaczającą ich rzeczywistością dostępne są fakultatywne wycieczki do odpowiednio przystosowanych zabytków czy sztucznie utrzymywanych przy życiu „pierwotnych osad” – etnograficznych skansenów. Biura podróży zapewniają rezydentów i pilotów wycieczek. W ten sposób z mieszkańcami danego kraju Turysta ma kontakt jedynie, gdy podają mu kawę, zmieniają pościel czy sprzedają miejscowe wyroby wzdłuż ulic hotelowych miasteczek. W ten sposób wycieczki te są również niezwykle uniwersalne i przewidywalne. Nie ma większego znaczenia, czy wyjedzie się do Antalyi, na Kretę czy do Hurghady – wakacyjna przestrzeń będzie zorganizowana dokładnie tak samo. To tak jak z McDonald’s, mimo niewielkich lokalnych wariacji wszędzie dostanie się takie same zestawy. Turystyka, choć polega na przemieszczaniu i odpoczywaniu w różnych rejonach świata, ma niewiele wspólnego z podróżowaniem. Odkrywanie i poznawanie nie bardzo pasuje do masowego charakteru turystyki, a poza tym zmęczeni i zapracowani ludzie chcą przede wszystkim poleżeć nad basenem, złapać kolor i sączyć kolorowe drinki. Świat poza hotelem dla wielu z nich mógłby zupełnie nie istnieć.

Takich właśnie ludzi na takim właśnie wyjeździe przedstawia dramat „Turyści” Magnusa Dahlströma. Premiera odbyła się w Göteborgu w 2007 i została uznana za wielki powrót uznanego szwedzkiego dramatopisarza. W swojej sztuce Dahlström pozwala widzowi przejrzeć się w postaciach nie na poziomie prezentowanych przez nie wartości, przekonań czy postaw moralnych, ale na poziomie rozpoznawalnych masowo doświadczeń. Kwestia masowości jest tu ogromnie istotna, dlatego postaci nie noszą imion i określone są jedynie przez elementy fizjonomii. Obserwujemy dwie pary anonimowych turystów: Ciemnowłosą kobietę i Atletycznego mężczyznę, Popielatą blondynkę i Mężczyznę w okularach. Pewnie właśnie te podstawowe elementy fizjonomii byśmy zapamiętali, siedząc przez cały wyjazd przy stoliku obok. Miejsce akcji jest równie nieokreślone, oprócz tego, że postaci znajdują się w jakimś ośrodku wypoczynkowym, w hotelu ogrodzonym murem chroniącym turystów przed niewygodną rzeczywistością.

Symptomatyczne są momenty zetknięcia się z lokalnymi mieszkańcami i przyrodą, spoza bezpiecznych murów hotelu, przypominającego kulturowo-etniczną twierdzę. Postaci rzadko wychodzą z przestrzeni hotelowej. Świat „poza” okazuje się rozczarowująco kiepskim materiałem na atrakcyjne zdjęcia z wakacji, które można potem pokazywać znajomym. Ciemnowłosej kobiecie wszystko wydaje się: „jakby zabrudzone. Na wszystkim jest jakiś brud”. Coraz lepsze technologie fotografowania pozwalają na zbliżenia, które wydobywają zupełnie nieatrakcyjną prawdę. Świat z folderów reklamowych na dużym zoomie nagle staje się bardzo zwyczajny, a beztrosko wylegująca się w słońcu miejscowa kobieta, w obiektywie okazuje się pijana, zaniedbana i zmęczona. Równie irytująco kończy się wizyta w lokalnym sklepiku z tandetnymi pamiątkami, gdzie ze względów językowych rozmowa okazuje się zupełnie niemożliwa. Nachalność i liczba lokalnych sprzedawców oraz blokada komunikacyjna budzą poczucie osaczenia: „Ci wszyscy ludzie to jego krewni, jego przyjaciele i znajomi, zawiązali pakt, to rodzaj taktyki”. W końcu Atletyczny mężczyzna kapituluje i płaci za dowolny przedmiot, byle tylko wykupić się z tej klaustrofobicznej sytuacji. Spotkanie z „obcym” pozostawia niechęć, rozdrażnienie i potrzebę jak najszybszego umycia rąk.

Większość tekstu stanowią niespieszne rozmowy prowadzone nad basenem czy w hotelowej restauracji. Pasują do tempa leniwego odpoczynku. Turyści obserwują się nawzajem, snują podejrzenia, kto jest kim i co ukrywa, ujawniają własne uprzedzenia, potrzeby kontroli i zagubienie. Kolejne dialogi przerywane są achronologicznymi wspomnieniami świadków wydarzenia, które jeszcze się nie zdarzyło, ale które zaszczepia w widzach niepokój. Szybko staje się jasne, że te wakacje zakończą się jakąś tragedią. W postaciach ten rodzaj napięcia wyczuwany jest od początku. Narastają uczucia obcości, niechęci i zagrożenia. Zwłaszcza gdy z rozmów dowiadujemy się, że wychodzenie na zewnątrz hotelu jest teraz odradzane w związku z niepokojami społecznymi, a kolejne postaci domagają się informacji na temat tego, co właściwie się dzieje. Mimo że zza muru dobiegają coraz głośniejsze okrzyki tłumu, jak mantra zaklinająca rzeczywistość powtarzane jest zdanie: „Uspokoi się”. Wiadomo, że ta strzelba Czechowa musi wystrzelić, do ostatnich momentów nie wiadomo tylko, kto i do kogo będzie strzelał. Żeby rozerwać zestresowanych turystów, w hotelu organizowany jest bal maskowy, który jedynie potęguje lęk przez nieokreślonym wrogiem – terrorystą, który może czaić się za każdą maską i stanowić śmiertelne zagrożenie. Nagle zacierają się łatwe podziały na „my” i „oni”, każdy jest w przebraniu i niemożliwe jest klarowne szufladkowanie postaci. Zagrożenie nagle przestaje być poza – jest wśród postaci, jest w nich.

Przestrzeń, którą Magnus Dahlström wybrał na miejsce swojego dramatu, jest o tyle ciekawa, że sama w sobie jest już swego rodzaju teatrem czy przedstawieniem na wielką skalę. Jak komentuje Popielata blondynka: „nikt tu nie mieszka naprawdę, nikt nie posyła dzieci do szkoły, nikt nie kupuje w lokalnym sklepie i nikt nie jeździ na zakupy do supermarketu w weekendy”.

Hotelowe zagłębia istnieją jakby obok krajów, w których się znajdują, a realia w stworzone w nich dla turystów niewiele mają wspólnego z otaczającą je rzeczywistością.

Sztuka burzy też idylliczny obraz zorganizowanych wakacji. Mimo że wszystko jest zorganizowane i dostępne na pstryknięcie, postaci bynajmniej nie zostawiają w domu swoich niepokojów, uprzedzeń, przedziwnych relacji i pracoholizmu. Najważniejsze, okazuje się, by się dopasować, mieć odpowiednią, identyfikującą klienta bransoletkę na nadgarstku i się nie wychylać, udać, że nic się nie dzieje, że ci „oni” na zewnątrz „nas” to nie dotyczą.

W ostatnim czasie sztuka Dahlström nabrała nowego wymiaru. W związku z wydarzeniami w Tunezji i Egipcie turyści tych najczęściej odwiedzanych przez Polaków krajów, którzy do tej pory zupełnie spokojnie spędzali tam wakacje, nagle mieli prawo poczuć tak wszechobecne w sztuce niepokój i zagrożenie zza muru.

Sztuka:

Sztuka ukazała się w 2010 roku w zbiorze „Z wierzchu nie widać. Antologia nowego dramatu szwedzkiego” nakładem wydawnictwa Panga Pank w tłumaczeniu Dominiki Góreckiej.

* Agnieszka Wądołowska , absolwentka filologii angielskiej UW. Stale współpracuje z „Kulturą Liberalną”.

„Kultura Liberalna” nr 113 (10/2011) z 8 marca 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 113

(9/2011)
8 marca 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj