0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KLIMCZYK: Woolf jak...

KLIMCZYK: Woolf jak Monty Python

Joanna Klimczyk

Woolf jak Monty Python

Virginię Woolf można czytać na kilka sposobów. Przetestowałam wszystkie. Sposób pierwszy polega na opieraniu się narastającej irytacji spiętrzonymi konstrukcjami poetyckich rejestrów najdrobniejszych drgnień w umyśle bohaterów, albo koncentracji na wielowymiarowej i spękanej strukturze psychiki bohaterów. Ten sposób czytania Woolf mam już za sobą i zdecydowanie go dziś odrzucam. Nie sprawia mi już trudności stawienie czoła piętrowym afektacjom, które w połączeniu z zagęszczeniem doznań i emocji na centymetr duszy bohatera zmieniają czytelnika w tykającą bombę. Ile wahań, entuzjazmu i rozedrgania jest on w stanie znieść?

Nie czytam Woolf w ten sposób. Ale też coraz rzadziej czytam ją na sposób drugi, choć jest on bardzo kuszący. Nie czytam jej więc jako obyczajowych opowiastek o życiu angielskich elit z przełomu XIX i XX wieku. Ani jako peanu na cześć emancypacji. Choć nie przeczę, że rozkoszuję się atmosferą rytualnych popołudniowych herbatek dających okazję do pogrążenia się w bezpiecznej bezmyślności. I szczerze kibicuję idealizmowi sufrażystki Mary Datchet z „Nocy i dnia”, któremu towarzyszą determinacja i wytrwałość w walce o prawa wykluczonych, tym bardziej że czeka ją bolesny zawód miłosny. Pochłaniają mnie szczegóły wytwornego życia i pozorna nuda konwenansów. Nawet prowadzone z pasją i powagą dyskusje literackie przyciągają moją uwagę pomimo męczącej egzaltacji detalami i diametralnej różnicy gustów literackich.

Mimo to Woolf czytam dziś na sposób trzeci. Na przekór i kontrowersyjnie. Jak Monty Pythona epoki edwardiańskiej w wersji light. Doceniam poetyckość, ale wybieram absurdalność. Skupiam się też na tym, co poboczne i odsunięte w tło. Romanse i perypetie uczuciowe piątki bohaterów interesują mnie o tyle, o ile są niezbędnym pretekstem dla wydarzeń, zachowań i komentarzy postaci drugo- i trzecioplanowych. I tak rozterki głównej bohaterki – pięknej arystokratki i pasjonatki matematyki, Katharine Hilbery, żyjącej życiem odbitym matki, dobrodusznej romantyczki – porywają mnie mniej niż uboczne spostrzeżenia „szalonej” pani Hilbery, opanowanej wizją stworzenia biografii ojca, wybitnego poety. Moją uwagę przykuwają opisy min, chrząknięć, gestów wykonywanych przez rozmaite manekiny konwenansów, których świadomość tego kim są, ujawnia się poprzez drobne pęknięcia i odstępstwa od przyjętych form grzeczności oraz honoru. Zamiast wikłać się i rozgryzać dramatyczne stany umysłu bohaterów wpadających w sidła miłości, koncentruję się na „didaskaliach”. W szczególności wciągają mnie rozmaite automatyczne wysiłki mające na celu naprawienie uchybień społecznym i klasowym rytuałom, jak wtedy, gdy w jednym z kulminacyjnych momentów intrygi miłosnej, aby zapobiec niezręcznej ciszy, pada stwierdzenie: „Życie – zaczęła pani Hilbery, najwyraźniej czerpiąc natchnienie z portretów wiszących na ścianie – składa się ze spóźniania na pociągi i znajdowania…”.

Woolf jak nikt inny ukazuje kwintesencję angielskiej mentalności. Żeby użyć słów pana Clactona, pioniera walki o równouprawnienie kobiet i pracodawcy jednej z bohaterek: „Brytyjczycy lubią szczyptę rozumu w konfiturze elokwencji, okruch myśli w leguminie sentymentu”. Lubię czytać Woolf za subtelności, którymi potwierdza tę maksymę.

Książka:

Virginia Woolf, „Noc i dzień”, przeł. Anna Kołyszko, Magda Heydel, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010.

* Joanna Klimczyk, doktor filozofii.

„Kultura Liberalna” nr 121 (18/2011) z 3 maja 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(18/2011)
3 maja 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj