0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Spacerując > ŻYCHLIŃSKA: Warszawa. Po...

ŻYCHLIŃSKA: Warszawa. Po obu stronach muru

Monika Żychlińska

Warszawa. Po obu stronach muru

Okolice ulic Twardej, Prostej i Żelaznej na warszawskiej Woli z pewnością nigdy nie znajdą się na liście najpiękniejszych zakątków wymienianych w przewodnikach po Europie. Ta południowo-wschodnia część Woli, oddzielona od Centrum aleją Jana Pawła II, powoli traci swój historyczny – robotniczy i rzemieślniczy – charakter, a wraz z nim specyficzny urok. Przybliża się część miasta, która w latach 90. szumnie została okrzyknięta „warszawskim Manhattanem” – w nazwie tej pobrzmiewają fantazje na temat zachodniego dobrobytu i kosmopolityzmu. Zmiany widać niemal na każdej ulicy. Drobne zakłady szklarskie, kapelusznicze i tapicerskie, a także antykwariaty i cukiernie zastępowane są przez budki z kebabami i sklepy z telefonami komórkowymi lub odzieżą na wagę. W dzielnicy wciąż mieszkają ludzie, którzy zasiedlali budowane w latach 50. i 60. kamienice (z powodzeniem mogliby statystować w serialu „Dom”), przeważają jednak młodzi najemcy, którzy zatrzymali się tu jedynie na chwilę. Przed świętami i długimi weekendami można obserwować ich exodus – z daleka słychać turkot walizek toczonych w kierunku Dworca Centralnego. Życie na warszawskim „Manhattanie”, jak przystało na downtown, zamiera wraz z gasnącymi światłami biurowców przy rondzie ONZ.

Odnaleźć mur

Wiosną odcinek ul. Złotej pomiędzy Jana Pawła a Żelazną przeżywa jednak prawdziwe oblężenie – autokary zaparkowane są po obu stronach ulicy. Szczyt poruszenia przypada na drugą połowę kwietnia i Dzień Pamięci o Holokauście i Przeciwdziałaniu Zbrodniom Przeciwko Ludzkości – obchodzony 19 kwietnia w kolejne rocznice wybuchu powstania w getcie warszawskim. Na Złotej znajdują się bowiem jedyne zachowane fragmenty muru warszawskiego getta: fragment w podwórzu kamiennicy przy ul. Złotej 60 oraz pozostałości budynku przy ul. Siennej 55, włączonego w linię muru. Technicznie rzecz biorąc, mur ciągnie się wzdłuż podwórka pomiędzy Złotą a Sienną, przy czym wejście do niego znajduje się tylko od ul. Złotej. Jako że zabytek jest doskonale ukryty i słabo oznakowany, w okolicy roi się od zagubionych turystów pytających we wszystkich językach świata o drogę do muru. Najłatwiej trafić tam, skręcając z al. Jana Pawła w Złotą i trzymając się prawej strony ulicy, wejść w podwórze przed zakładem szklarskim, dalej kierując się oznaczeniami. Na miejscu od dwóch lat działa mały punkt informacyjny, powstały z inicjatywy Gminy Żydowskiej i Urzędu Dzielnicy Warszawa-Wola.

Jest to chyba jedyne podwórko w Warszawie, gdzie bawiące się na trzepaku dzieciaki zaczepiają przechodniów w języku angielskim, najwyraźniej zakładając, że jeśli ktoś tu przychodzi, musi być obcokrajowcem. Nie tylko przypadkowi przychodnie spieszący do Złotych Tarasów nie wiedzą o istnieniu muru. Wielu moich znajomych, rdzennych warszawiaków deklarujących zainteresowanie historią miasta, również o nim nie wiedziało. Ja sama dowiedziałam się w trakcie kursu warszawskiego przewodnika miejskiego. Gdyby nie on, zapewne nadal żyłabym w niewiedzy, mimo że mieszkam przy ulicy Złotej.

Ocalały z wojennych zniszczeń mur jest unikatowym zabytkiem (jego pozostałości burzono po wojnie), jednak dla mnie jego znaczenie jest przede wszystkim symboliczne – wskazuje na istniejące podziały na mapie pamięci zbiorowej miasta: na pamięć polską i nie-polską. Mur odwiedzany jest przede wszystkim przez turystów z zagranicy (nie tylko z Izraela), rzadko natomiast przez polskie wycieczki. Wygląda to tak, jak gdyby na długiej liście zabytków, które należy zobaczyć w trakcie wycieczki po Warszawie, pewne obiekty zostały wzięte w nawias. Sytuacja ta przypomina narracje dotyczące powstania w getcie i powstania warszawskiego – choć oba wydarzyły się w jednym mieście w odstępie zaledwie roku, rozpatruje się je zazwyczaj jako dwa zupełnie odrębne wydarzenia. Mówiąc osobno o tragedii getta i tragedii powstania warszawskiego, traci się z pola widzenia tragedię Warszawy jako miasta.

Warszawa szuka pamięci

Mapę zbiorowej niepamięci otwiera jednak Cmentarz Żydowski na Muranowie – ogromny teren położony blisko Centrum, przypominający dziki ogród z poprzewracanymi, omszałymi macewami. Cmentarz zarośnięty jest do tego stopnia, że nie sposób poruszać się wytyczonymi niegdyś alejkami. Przychodzi tu niewielu warszawiaków („bo i po co?”), a przecież jest to świadectwo przeszłości miasta – ogromny i niezwykle cenny materialny korelat jego pamięci. W jeszcze gorszej sytuacji znajduje się zabytkowy kirkut na Bródnie, traktowany przez okolicznych mieszkańców jak park, gdzie wyprowadza się na spacer psy. Na marginesach przestrzeni pamięci znajdują się inne miejsca zaświadczające o bogatej i wielokulturowej historii miasta, jak choćby Cmentarz Karaimski na Redutowej czy Muzułmański Cmentarz Tatarski.

Trzeba jednak przyznać, że sytuacja w ostatnich latach się zmienia – przywracanie pamięci wspomaga Festiwal Singera, cieszące się niezwykłą popularnością spacery po terenie byłego getta organizowane przez Dom Spotkań z Historią, wytyczenie linii muru getta na warszawskich ulicach i wiele innych inicjatyw, których nie sposób wymienić w krótkim felietonie. Chociażby w czasie premiery świetnie napisanej i pięknie wydanej książki Jacka Leociaka „Spojrzenia na warszawskie getto” hall Domu Spotkań z Historią wypełniony był po brzegi ludźmi.

Podwórze przy Złotej warto odwiedzić także z innego powodu – na przykładzie tego miejsca można objaśniać skomplikowaną logikę warszawskiej przestrzeni miejskiej oraz zilustrować tezę, że miasto jest palimpsestem, na którym kolejne epoki zapisują swoją historię, potwierdzając ją odciskiem własnej pieczęci. Oto bowiem stoimy przed ocalałym z pożogi wojennej murem getta, pośrodku podwórka otoczonego przez kamienice, które częściowo przetrwały wojnę, a częściowo zostały wybudowane w latach 50. i 60. Zza muru wyłania się symbol powojennej epoki – Pałac Kultury i Nauki. Obok niego, wybudowany w 2002 roku, wątpliwej urody Hotel Intercontinental – wsparty na jednej nodze, aby zapewnić światło położonemu za nim blokowi przy ul. Pańskiej. Po prawej stronie górują żurawie nad szkieletem powstającego wieżowca Złota 44 projektu Daniela Libeskinda. W tym miejscu jeszcze kilka lat temu stał budynek City Center – wyniesionej na początku lat 90. pierwszej warszawskiej galerii handlowej, która nie oparła się próbie czasu. Budowa Złotej 44 została co prawda wstrzymana przez kryzys finansowy w 2009 roku, ale od początku tego roku prace ruszyły pełną parą. Zza muru rozpościera się zatem krajobraz typowy warszawski – miasto jawiące się może jako w nieoczywisty sposób piękne, pozostaje z pewnością interesujące.

* Monika Żychlińska jest doktorantką w Instytucie Socjologii UW.

„Kultura Liberalna” nr 122 (19/2011) z 10 maja 2011 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 122

(19/2011)
10 maja 2011

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj