0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > JASINA: Ci diabelsko...

JASINA: Ci diabelsko przystojni naziści… O „Iron Sky” Timo Vuorensoli

Łukasz Jasina

Ci diabelsko przystojni naziści… O „Iron Sky” Timo Vuorensoli

Naziści w filmie Timo Vuorensoli są diabelsko przystojni…. Mundury leżą na nich tak, jakby do warsztatów Wehrmachtu w podberlińskim Zossen wkradł się sam Karl Lagerfeld. Skafandry kosmiczne ze swastykami są piękniejsze od tych, w których spacerowali Aleksiej Leonow i Neil Armstrong. Korytarze, w których zamieszkują po ciemnej stronie Księżyca, przypominają schludne osiedla w berlińskim Spandau budowane dla wzorowych robotników, a nazistki, w których się kochają, indoktrynują młodzież za pomocą wyrwanego z kontekstu fragmentu „Dyktatora” Chaplina. Ich przywódcy to albo zblazowany następca Hitlera z twarzą Udo Kiera, albo zwariowany naukowiec, którego już chyba widzieliśmy w „Metropolis” Langa – tylko że tam nie mówił…

„Iron Sky” Timo Vuorensoli to sympatyczne dzieło współczesnej kinematografii fińskiej z doskonale dobranymi akcentami w amerykańskich i niemieckich dialogach, znakomitym wystrojem wnętrz i cytatami filmowymi zaspokajającymi nawet najbardziej wybrednego kinofila. Naziści Vuorensoli są przystojni… I nic z tego nie wynika. Samo nasuwa się w związku z tym pytanie: czy blisko siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny hitlerowcy – jako sprawcy jednej z największych zbrodni w historii świata – mogą się stać już li tylko estetycznym obiektem inspiracji dla artysty filmowego? Czy nazista jest czymś takim, jak kolumna dorycka z greckiej świątyni, czy też bizantyńska mozaika z Hagia Sophia? Czy możemy tworzyć rozkoszne filmy z nazistami w roli głównej bez zastanowienia się nad towarzyszącym im kontekstem historycznych krzywd?

 Kto się śmieje z nazizmu?

 Problemem nie jest tylko i wyłącznie śmiech, a całego problemu nie można sprowadzać do dyskusji na temat ukazywania hitleryzmu w komediach. Komedie o hitlerowcach nie są niczym nowym i nie można tej problematyki ograniczyć tylko do kilku powszechnie znanych tytułów, takich jak „Dyktator” (1940), „Życie jest piękne” (1998) czy „Bękarty wojny” (2009). Z nazizmu śmiano się w trakcie wojny i po jej zakończeniu, przy czym nie zawsze były to subtelne dzieła w stylu Chaplina, ale także dziełka znacznie krótsze i o nieco mniej subtelnej konstrukcji, jak chociażby pewna radziecka kreskówka. Z dworowaniem sobie z przeciwnika całkiem nieźle radziła sobie także i polska kinematografia. „Giuseppe w Warszawie” (1962) Lenartowicza czy „Misja specjalna” (1987) to filmy, jakich wstydzić się nie musimy, a do tego świadczące, że polscy scenarzyści przewyższali poczuciem humoru Lloyda i Crofta – twórców nieśmiertelnego serialu „‘Allo, ‘Allo”.

Z nazizmu śmiano się w czasie wojny i po jej zakończeniu. Było to zjawisko nader szerokie i ekumeniczne, a do tego dość żywotne po obydwu stronach żelaznej kurtyny. Nie można zapomnieć, że śmiech ten był też odpowiedzią na społeczne zapotrzebowanie. Najpierw walczono za jego pomocą z wrogiem (poza niemieckim zasięgiem) lub z okupantem (w okupowanej Polsce chociażby), po wojnie natomiast oswajano w ten sposób pozostawione po niej traumatyczne wspomnienia. Czyż nie przełamywał naszych narodowych smutków niegdysiejszy Maciek z „Popiołu i diamentu”, czyli Zbigniew Cybulski obsadzony w śmiesznej roli przez Lenartowicza?

Nie można oprzeć się wrażeniu, że o ile Kubrick, Chaplin czy Lenartowicz śmiali się z Hitlera i nazizmu, to stało za tym coś więcej. Ponadto im było wolno więcej – byli to ludzie pamiętający wojnę.

Nazizm a starożytny Rzym

Obecnie najlepszym klientem światowych kin są nastolatki, dla których historia kina rozpoczyna się gdzieś w okolicach ekranizacji pierwszej części „Władcy pierścieni”. Druga wojna światowa i nazizm są dla nich w najlepszym wypadku wydarzeniem historycznym porównywalnym z upadkiem Troi, Rzymu czy bitwą pod Waterloo (jeśli w ogóle o nich wiedzą).

Pierwowzorem dramaturgicznym dla produkcji filmowej może dziś stać się wszystko: historia Perseusza i Argonautów, sto trzydziesta siódma adaptacja książki o muszkieterach Pana Dumasa, dwieście trzeci rodzaj historii o seksualnym życiu Henryka VIII, ale także przefiltrowane przez popkulturę nazizm czy Holocaust. Przy tym: im więcej tego na ekranie naraz, tym lepiej; być może zbliżamy się właśnie siedmiomilowymi krokami do momentu, gdy na ekranie kina 3D obejrzymy trzygodzinne dziełko w którym: Jazon, Karol Wielki wraz z dinozaurami, cudownie uratowaną Anną Boleyn i Elie Wieselem uratują Marlenę Dietrich z nazistowskiej niewoli pełnej wyrośniętych blondynów i blondyn – prosto z fantazji Juliusa Streichera.

Kilka rzeczy trzeba twórcom fińskiego filmu przyznać. Naziści może i są atrakcyjni, ale jednak pozostają „tymi złymi”. Na szczęście od sześćdziesięciu lat mówi się o złu wyrządzonym przez Hitlera i jego podopiecznych, więc nikomu w kinowym mainstreamie nie przychodzi jeszcze do głowy zamiana ról. Niezwykle ciekawe jest również satyryczne odniesienie Vuorensoli do współczesności; w pamięci może nam pozostać ciekawy obraz wykrzywionej rzeczywistości. Otoczona wypchanymi zwierzętami polarnymi, podobna do Sarah Palin amerykańska prezydent próbuje manipulować wynikiem kolejnych wyborów. Na forum ONZ spotykają się stare i nowe mocarstwa, takie jak Chiny, Indie, Australia czy Brazylia. W końcówce filmu znaleźć też można kilka pozytywnych przesłań, takich jak niechęć do wojny i broni nuklearnej. No cóż, ufam reżyserowi, że stoi po stronie dobra, a nie zła, oraz chce dla nas lepszego świata – ale czy konieczne jest maskowanie tych treści nazistami z kosmosu?

Film:
„Iron Sky”
reż. Timo Vuorensola
Finlandia 2012

* Łukasz Jasina, doktor nauk humanistycznych, członek zespołu „Kultury Liberalnej”. Mieszka w Hrubieszowie.

Kultura Liberalna” nr 173 (18/2012) z 1 maja 2012 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 173

(17/2012)
1 maja 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj