0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > ŚRODA [Francja] GRZYB:...

ŚRODA [Francja] GRZYB: Francuskie wojny kryminologiczne

Magdalena Grzyb

Francuskie wojny kryminologiczne

Mało kto w Polsce wie, że w zakończonej niedawno francuskiej kampanii prezydenckiej ważną rolę w walce o miejsce w Pałacu Elizejskim odegrała… kryminologia. Stała się niezwykle popularną nauką, a słowo odmieniano przez wszystkie przypadki i liczby. Zamach w Tuluzie i związana z nim dyskusja o bezpieczeństwie państwa atmosferę tylko podgrzały.

A wszystko zaczęło się od wydanego 13 lutego rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego, na mocy którego powołano odrębną sekcję kryminologii we francuskiej Narodowej Radzie Uniwersyteckiej[1]. Powołanie sekcji kryminologii oznacza, że odtąd kryminologia może stać się samodzielną dyscypliną naukową, a to z kolei oznacza, że będzie można tworzyć odrębne kierunki „kryminologii” w szkołach wyższych i kształcić kryminologów, nie zaś jak dotąd prawników, socjologów czy psychologów o specjalności kryminologicznej. Decyzję uzasadniono istnieniem wyraźnego zapotrzebowania na tego rodzaju specjalistów na rynku pracy.

Decyzja, zanim jeszcze w ogóle zapadła, wywoływała ostry sprzeciw francuskiego środowiska akademickiego. Sprzeciwili się jej w zasadzie wszyscy znaczący przedstawiciele nauk penalnych we Francji (za wyjątkiem kilku bezpośrednio zaangażowanych w forsowanie tej idei) na czele z samym Francuskim Towarzystwem Kryminologicznym oraz komisją stałą Narodowej Rady Uniwersyteckiej. Ta ostatnia wezwała francuskich uczonych do bojkotu nowej sekcji. Nie będzie więc przesady w stwierdzeniu, że niemal całe francuskie środowisko akademickie stanęło okoniem wobec idei autonomizacji kryminologii.

Czy to znaczy, że nad Sekwaną psy nie chcą mieć swojej budy i wolą się gnieździć w cudzych? Nie do końca. Opór środowiska akademickiego ma przyczyny trojakiego rodzaju. Po pierwsze, kontrowersje wzbudza sposób, w jaki sekcja została powołana. Po drugie, akademicy mają poważne zastrzeżenia co do tego, czy kryminologia jest rzeczywiście samodzielną dyscypliną. I wreszcie, last but not least, uważają, że za decyzją bynajmniej nie stoją względy merytoryczne, lecz wyłącznie polityczne.

Projekt stworzenia sekcji kryminologii i tym samym wyemancypowania kryminologii nie był przedmiotem poważnej debaty z udziałem autorytetów akademickich, zwłaszcza ekspertów w dziedzinie. Przygotowano go w sposób mało przejrzysty i z lekceważeniem zdania specjalistów. Został wylansowany przez wąską grupę kilku osobistości o znacznych wpływach politycznych i bynajmniej nie reprezentujących różnorodności naukowej tej dziedziny, co przecież jest warunkiem koniecznym (choć nie wystarczającym), by jakaś dziedzina mogła zaistnieć samodzielnie na polu naukowym. Konsultacje, które ministerstwo powinno było przeprowadzić, prawdopodobnie w ogóle nie miały miejsca, a nawet jeśli miały (drogą elektroniczną), ich wyniki nie zostały opublikowane. Interpelacje wysyłane przez różnych naukowców nie doczekały się żadnej odpowiedzi. Również sposób wyodrębnienia kryminologii budzi wątpliwości. Dyscypliny naukowej nie tworzy się poprzez dekret ministra, ale w drodze odkryć, kontrowersji i debat naukowych.

Można oczywiście przyjąć, że decyzja ministra nie powołała do życia nowej dyscypliny, a jedynie komórkę zarządzającą kierunkami studiów i czuwającą nad treścią programów nauczania, narzędzie do stworzenia, w szkołach, które by tego chciały, oddzielnego kierunku studiów. Z prawie 130 kursów kryminologicznych nauczanych na francuskich uczelniach żaden z nich nie kształci specjalistów, którzy mają na dyplomie napisane „kryminolog”. Można pragmatycznie założyć, że stworzenie sekcji pozwoli lepiej kształcić studentów, zunifikować i wyspecjalizować ludzi stricte w tej dziedzinie.

Trudniej jednak odeprzeć argumenty natury merytorycznej. Kryminologia to dziedzina multidyscyplinarna. Zjawisko przestępczości, przestępstwo, przestępcę, dewiacje społeczne można badać z różnych perspektyw i przy użyciu aparatury badawczej różnorakich dyscyplin. Jak to określił znany karnista francuski Phillipe Conte, kryminologia to róg, w którym spotykają się różne dyscypliny i metody badawcze: prawo, socjologia, psychologia, biologia, psychiatria, antropologia etc. Kryminologia nie jest autonomicznym przedmiotem naukowym, nawet dla kryminologów. W nauce kontynentalnej najczęściej stanowi subdyscyplinę nauk prawnych, część nauk penalnych i jest wykładana w ramach studiów prawniczych. W nauce anglosaskiej dominuje socjologiczne i psychologiczne podejście do kryminologii. Według koryfeusza XX-wiecznej kryminologii Thorstena Sellina, kryminolog to król bez swojego królestwa. Nie można go odciąć od innych dyscyplin, z którymi jest organicznie złączony. Próba wyabstrahowania kryminologii raczej jej zaszkodzi niż pobudzi do rozwoju.

I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Otóż, francuscy akademicy uważają, że powołanie nowej sekcji kryminologii bynajmniej nie było podyktowane dobrem nauki, chęcią polepszenia jakości prowadzonych badań naukowych ani też popytem rynku na tego rodzaju specjalistów. Nowa sekcja kryminologii miała służyć przede wszystkim celom politycznym, a jej przyszli absolwenci mieli w pierwszym rzędzie dostarczać naukowej legitymizacji decyzjom politycznym dotyczących bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego państwa, czyli „przyklepywać” represyjną politykę rządu Nicholasa Sarkozy’ego i ewentualnie krytykować z naukowych pozycji decyzje innych rządów. Tego właśnie obawiała się wspólnota akademicka, kiedy swój stosunek do decyzji władz określała dość popularnym w ostatnim czasie słowem indignation.

Aby zrozumieć tak stanowczą reakcję, należy się przyjrzeć bliżej głównemu rzecznikowi autonomizacji kryminologii w nauce francuskiej, ojcowi nowej sekcji, Alainowi Bauerowi. Bauer to pan w sile wieku z charakterystycznym wąsikiem, kryminolog, specjalista w sprawach bezpieczeństwa, autor prawie trzydziestu publikacji demistyfikujących franko-masonerię (sam do niej należy) i prawie czterdziestu na tematy kryminologiczne, właściciel firmy doradzającej w sprawach bezpieczeństwa miejskiego oraz doradca byłego prezydenta Sarkozy’ego w kwestiach bezpieczeństwa oraz walki z terroryzmem. Voilà.

W marcu 2009 roku Bauer został pierwszym w we Francji profesorem kryminologii w powołanej przez ówczesnego prezydenta katedrze kryminologii stosowanej w Narodowym Konserwatorium Sztuk i Rzemiosła (Conservatoire national des arts et métiers). Co ciekawe, został profesorem, nie uzyskawszy nawet tytułu doktora!

Jest to więc osoba o wątpliwym autorytecie naukowym, ale za to o rozległych wpływach politycznych. To on w dużym stopniu kształtował politykę Sarkozy’ego w kwestiach bezpieczeństwa. Politykę represyjną, momentami populistyczną, która robiła wrażenie, gdy był ministrem spraw wewnętrznych, i która przysporzyła mu dużo popularności i być może doprowadziła do najwyższego urzędu w państwie, ale której skuteczność nie jest do końca empirycznie potwierdzona. To dlatego Sarkozy potrzebował takich naukowych dowodów.

Należy dodać, że Alain Bauer skupia się na wąskiej działce kryminologii. Jego katedra kryminologii jak i on sam promują tzw. kryminologię strategiczną, zwaną też nową kryminologią lub przez niektórych „sekurytologią”. Koncentruje się na zagadnieniach terroryzmu, cyberprzestępczości, studiach na bezpieczeństwem publicznym, walką z różnymi formami przestępczości zbiorowej, transnarodowymi formami przestępczości, kartelami, mafią. Jest to kryminologia obsesyjnie wręcz skupiona wokół bardzo wąskiego przedmiotu badawczego. Nie ma w niej nic o studiach nad funkcjonowaniem systemu penitencjarnego, nad recydywą, nad zapobieganiem przestępczości. I więcej nawet, za tym projektem czai się coś zupełne innego niż kryminologia, czego jego zwolennicy nawet nie kryją. Czai się projekt polityczny, kreowania i zbijania kapitału politycznego na czymś, co można nazwać „nauką globalnego zagrożenia” i co w praktyce nie ma żadnego związku z tradycyjnie pojmowaną kryminologią.

Niepewność egzystencjalna i socjalna, kryzys kapitalizmu i państwa opiekuńczego, coraz mniejsze zrozumienie otaczającego świata i bezosobowych procesów nim rządzących, niepokój o jutro, bezsilność wobec procesów globalizacyjnych, stopniowe wycofywanie się państwa z zapewnienia obywatelom minimum bezpieczeństwa socjalnego, coraz większe nierówności społeczne, napór migrantów z Południa i Wschodu, wszystko to, o czym pisze Zygmunt Bauman i co Ulrich Beck określa społeczeństwem ryzyka, jest idealną wodą na młyn populizmu penalnego i dyskursu o bezpieczeństwie publicznym. Manipulowanie strachem poprzez kreowanie nowej formy zagrożenia pozwala skutecznie odwrócić uwagę od prawdziwych problemów trapiących ponowoczesne społeczeństwa zachodnie. Kiedy lewa ręka państwa się chowa, prawa robi się coraz dłuższa. I temu właśnie, jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z myślą byłego już prezydenta, będzie służyła nowa wyemancypowana, ale też zinstrumentalizowana kryminologia francuska. Może właśnie rozmiar i długość owej prawej ręki państwa były tym, co najbardziej odróżniało François Hollanda od Nicolasa Sarkozego podczas kampanii prezydenckiej, a co wielu być może nie zauważyło twierdząc, że między jednym i drugim kandydatem nie było wielkiej różnicy.

Przypisy:

[1] Jest to instytucja powołana m.in. do ewaluacji osiągnięć osób ze stopniami naukowymi oraz ich kwalifikacji do wykonywania pracy naukowo-dydaktycznej. Rada jest podzielona na grupy, a te z kolei na sekcje, które odpowiadają każdej dyscyplinie naukowej nauczanej na francuskich uczelniach.

* Magdalena Grzyb, doktorantka w Katedrze Kryminologii na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz na l’Universite Montesquieu Bordeaux IV. 


„Kultura Liberalna” nr 175 (20/2012) z 15 maja 2012 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 175

(19/2012)
15 maja 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj