0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > PIĄTEK [Polska] TOKARSKI:...

PIĄTEK [Polska] TOKARSKI: Jak Gombrowicz i Mrożek? Lepsi!

Jan Tokarski

Jak Gombrowicz i Mrożek? Lepsi!

Który to już raz wypowiedź jednego z celebrytów staje się pretekstem do dyskusji o zakresie wolności w naszej debacie publicznej? Po raz który słowa – na pierwszy rzut oka nierozsądne, powiedziałby ktoś nawet: chamskie – nadają rodzimej publicystyce posmak wielkiej debaty o uniwersalnych wartościach? Ileż to już razy obserwowaliśmy ten sam odwieczny, chciałoby się rzec, scenariusz: najpierw ktoś coś chlapnie, potem jedni wpadają w święte oburzenie, a inni – przeciwnie – bronią tych, co chlapnęli, jak niepodległości? Niejeden. I również debata, której świadkami byliśmy niedawno – nie miejmy złudzeń – nie będzie ostatnia. Słowem: nic nowego.

A jednak, jeśli przez chwilę się zastanowić nad sprawą, jest to zagadkowe zjawisko. Dwóch (jeśli wierzyć mediom) „satyryków” palnęło w jakimś radiu coś o Ukrainie i Ukrainkach. Mało to głupot ludzie opowiadają? Mało to mamy stacji radiowych? Mało sąsiadów? Po co więc stroić się w moralizatorskie szaty i rzucać starotestamentowe klątwy? Czemu – że sięgnę do nieprzebranego bogactwa potocznej i potoczystej mowy – jechać z grubej rury? Czy nie byłoby ze strony dziennikarzy, publicystów, komentatorów – ba, autorytetów! – rzeczą bardziej rozsądną sprawę przemilczeć? Niepowściągliwość nastoletnich 50-latków skontrastować z własną powściągliwością? Ich werbalną popędliwość własnym opanowaniem retorycznej chuci ośmieszyć? Szczeniacką wulgarność profesorskim spokojem zbyć? Otóż nie. Byłaby to – śmiem twierdzić – łatwizna. Więcej nawet: byłoby to niedopatrzenie. Jeszcze więcej: to by była zwykła ślepota.

Nie, nie chodzi mi o ślepotę na szowinizm, „mowę nienawiści” czy inne niebezpieczeństwa. Zupełnie nieistotna jest tu sprawa poprawności politycznej, chybione kazania o tym, jakich to reguł mamy się trzymać w naszym dyskursie publicznym, co jest właściwe, a co nie, co wskazane, a co naganne, za co mamy osoby publiczne chwalić, a za co ganić. Z punktu widzenia, który chcę tu zarysować, są to kwestie – nie waham się powiedzieć – wstydliwie przyziemne. W perspektywie, jaką otwierają przed nami bohaterowie porannych audycji owej radiostacji, uzasadnione jest nie tylko czysto intelektualne stwierdzenie, że wspomniane wyżej sprawy okazują się blade i nieciekawe. Uzasadniona jest postawa egzystencjalna, w ramach której odważnie, z podniesionym czołem, bez zażenowania (zawsze – o czym wiemy dzięki naszym herosom – zbędnego) mamy odwagę powiedzieć: „Wisi mi to”.

Otóż perspektywa, o którą mi chodzi, jest perspektywą – nie bójmy się nazywać rzeczy po imieniu – nieskończoności, perspektywą bezdenności, pełni, geometrycznej doskonałości. Rzeczy zazwyczaj dostępne nam jedynie pośrednio, odsłaniają się tu w swojej krystalicznej – niezmąconej żadną partykularną perspektywą, tradycją, światopoglądem ani (nie daj Boże!) kulturą – czystości. Nasi słynni „satyrycy” (których nazwisk, wyrytych trwale w szlachetnym kruszcu naszej epoki nie śmiem nawet wspomnieć) dali nam – co ja mówię, dają nam na co dzień, od lat nam dają – dostęp do platońskiego wymiaru rzeczywistości. Że jest to wymiar zwykłego chamstwa – to inna sprawa. Że cristallium, o którym tu mówię, to tylko cristallium umysłowej niemoty – mniejsza z tym. Nie bądźmy małostkowi. Nie traćmy z widoku rzeczy zasadniczych. Dostęp do transcendencji pozostaje w końcu dostępem do transcendencji.

I tylko szkoda, że nasi herosi – nie wiem, z jakich przyczyn, w końcu o środowiskowy konformizm, a już w żadnym wypadku o poczucie zażenowania własnym zachowaniem bym ich nie posądzał – szkoda więc, że zaczęli się tłumaczyć, wyjaśniać, swoje słowa w szerszy kontekst wpisywać. Szkoda, bo kto myśli, że podnoszą w ten sposób swoje zachowanie do jakieś wyższej aniżeli rzeczywista rangi, że się puszą, że do popisu chamstwa epilog w postaci popisu arogancji dodają – otóż kto tak myśli, myli się potwornie. Ruch, owszem, ma tu miejsce, ale nie jest to ruch wznoszący, lecz opadający; nie wzlot to, ale upadek. Kiedy nasi bohaterowie tłumaczą, że – zgodnie z tradycją Mrożka i Gombrowicza – przybrali tylko na chwilę maskę polskiego chama; że w słowach ich dźwięczała subtelna ironia, nie zaś nachalna ekspresja tego, czym są w najgłębszych pokładach swych jestestw; więc kiedy tak mówią lub kiedy mówią tak ich – wcale nie tak nieliczni znowu – obrońcy, nie jest to podnoszenie całej sprawy do jakiegoś wyższego wymiaru, lecz przeciwnie: jej degradacja. Bo choć Gombrowicz i Mrożek wiszą wysoko na nieboskłonie polskiej kultury, nasi herosi znajdują się wyżej jeszcze – nie w jego (nieboskłonu) łuku, ale hen, ponad nim, tam, gdzie dotąd dosięgnąć można było tylko myślą, a teraz (nie, teraz już nie, audycję przecież zdjęto) również uchem, przekręcając gałkę radia: w transcendencji.

* Jan Tokarski, historyk idei. Stale współpracuje z „Przeglądem Politycznym” i kwartalnikiem „Kronos”.

„Kultura Liberalna” nr 183 (28/2012) z 10 lipca 2012 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 183

(29/2012)
10 lipca 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj