0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Komentarz nadzwyczajny > Wolność, widok z...

Wolność, widok z rogatek [KOMENTARZ DO TEMATU TYGODNIA]

Anna Mazgal

Internet jest krainą obfitości, w której tereny prywatne zyskują na znaczeniu. Jako użytkownicy przyzwyczailiśmy się, że te jego części, z których dowiadujemy się o świecie, są ogólnodostępne. To, że artykuły prasowe, reportaże czy foto-zagadki typu „czyja to pupa?” nie pojawiają się w sieci same z siebie, niczym grzyby po deszczu, zbytnio nas nie zaprząta, gdy przy porannej kawie klikamy w tytuły. Oto jednak na scenę wkroczył ktoś, kto powiedział wydawcom, że tak nie musi być. Ile kosztuje ogrodzenie tego lasu? 19,90 Drodzy Państwo.

Oczywiste jest, że chociaż czytelnicy dostają wiele z tych treści za darmo, ci, którzy je produkują zarabiają na tym poprzez reklamy. Pomysł na to, jak zarobić więcej jest genialnie prosty. Do wydawców przychodzi firma i mówi w uproszczeniu tak: „Teraz do lasu, w którym mieszkacie, każdy może wejść, zbierać i oglądać co mu się podoba. My chcemy postawić murek i proponujemy, żebyście się za niego przenieśli – w całości lub częściowo. Będziecie robić dokładnie to samo co teraz, a my będziemy pilnować furtki. Zapłacimy wam ilekroć ktoś przez tę furtkę przejdzie, bo będzie musiał zapłacić nam”. Symbioza doskonała.

Wiele serwisów prasowych ma od dawna system odpłatnego dostępu do treści. Być może korzystają one z rozwiązań, które ktoś im sprzedaje, ale każdy robi to we własnym zakresie. Makiaweliczność pomysłu za 19,90 nie polega na tym, że ktoś chce pieniądze za to, by czytelnik mógł przeczytać co nowego w klanie polskiego króla lodów. Polega na tym, że organizuje dostęp do treści wielu serwisom na raz, na identycznych zasadach.

Według schematu przedstawionego na stronie internetowej firmy Piano, sama firma zarabia na postawieniu murka i cieciowaniu przy rogatkach 5,97 zł. Serwis, poprzez który dokonano opłaty dostaje 7,96 zł. Reszta, czyli 5,97 zostaje podzielona między te serwisy, które użytkownik rzeczywiście odwiedził na podstawie czasu, jaki tam spędził.

Z punktu widzenia nas, użytkowników oznacza to tyle, że Piano wie, w co klikam i ile czasu tam spędzam; w co się wczytuję, co oglądam do końca, a co mnie nudzi i gdzie tylko przeglądam nagłówki. Ja mówię systemowi, co czytam, a on dowie się szybko kim jestem. Powiem mu o tym jeszcze więcej, jeśli będę klikać w „lubię to” albo komentować. Ponieważ system musi dokładnie wiedzieć, komu ma zapłacić, to może sobie te wszystkie informacje przechowywać i przetwarzać. Rejestrując się, wyrażam na to zgodę.

Z dosyć ogólnej polityki prywatności można się dowiedzieć, że Piano „nie przekazuje, nie sprzedaje i nie użycza zgromadzonych danych osobowych Użytkowników innym podmiotom, poza Wydawcą treści, na którego stronie nastąpiła rejestracja”. Moim zdaniem ma jednak tyle ciekawego materiału, że nawet jeśli nie dzieli się tą wiedzą na poziomie znanego z imienia i nazwiska użytkownika, to i tak ma o czym opowiadać na poziomie statystyk i profilowania zachowań. Dziś twierdzi, że nie chce się ta wiedzą dzielić, ale co powie jutro?

Jako potencjalną użytkowniczkę smuci mnie również to, że za murek trafiają wartościowe rzeczy: opinie, reportaże, publicystyka czy teksty związane z kulturą, historią, pamięcią, ciekawymi miejscami na świecie. Oczywiście są to kosztowne w przygotowaniu i produkcji materiały, których nie da się skompilować na szybko. Co zostaje w wolnej strefie? Plotki, partyjne przepychanki, permanentny sezon ogórkowy oraz celebryckie pupy. Zatem nawet mimowolna ekspozycja na wartościowe treści odpada w przypadku tych, którzy ich świadomie nie szukają. I naprawdę trudno zrozumieć, co robi w gronie klientów systemu Piano Polskie Radio. W jaki sposób chce rozdzielić treści tworzone za publiczne pieniądze i publicznie dostępne od tych, które zamierza sprzedawać poprzez płatny system?

„Możemy powiedzieć, że powoli kończy się era darmowego dostępu do treści internetowych wydawnictw” wieszczy firma na swojej stronie internetowej. Dlaczego, tego już nie musi nikomu udowadniać. Jeżeli nawet tak się dzieje, to nie słychać jakiegoś głębokiego namysłu nad tym, w jaki sposób można by temu zaradzić tak, żeby dobre teksty i ciekawe materiały jednak powstawały bez udziału celnika, który nie ma nic wspólnego z ich wytwarzaniem i za chwilę będzie siedział na wielkiej górze danych o użytkownikach systemu. Co znamienne, nie słyszy się tych, którzy te treści wytwarzają. Czyżby było im wszystko jedno, kto i na jakich zasadach im za nie zapłaci?

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 190

(35/2012)
28 sierpnia 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj