0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > WTOREK [Marionetki, kukiełki,...

WTOREK [Marionetki, kukiełki, ludzie] WAKAR: Radziwiłowicz

Jacek Wakar

Radziwiłowicz

Przeczytałem, jeszcze przed wyznaczoną na listopad premierą, książkowy wywiad-rzekę, przeprowadzony z Jerzym Radziwiłowiczem przez Łukasza Maciejewskiego (Wyd. Wielka Litera). Obu rozmówców znam, co poczytuję sobie za zaszczyt i przyjemność. Z Łukaszem z niejednego dziennikarskiego pieca wspólnie chleb jedliśmy, zawsze imponowała mi w nim umiejętność słuchania swych rozmówców, pełne zaangażowanie w owo słuchanie i absolutna wiedza o „wywiadowanym”. Do tego jeszcze empatia i chęć przedstawienia jak najcieplejszego obrazu bohatera. Chęć tak przemożna, że czasem przeradzająca się w sympatię tak ogromną, że aż źdźbło nienaturalną, co owocowało raz na jakiś czas rozmowami bez kantów i widocznych zagnieceń. Co nie zmienia faktu, że mam Maciejewskiego za eksperta w dziedzinie rozmów z artystami kina i teatru niezwykłego.

Jerzego Radziwiłowicza postrzegałem natomiast jeszcze niedługi czas temu jako górę niedostępną, jakiś Mount Everest polskiego aktorstwa. Nie o każdym przecież mój mistrz w zawodzie krytyka, Andrzej Wanat, pisał, że jest Ireną Eichlerówną swojego pokolenia, tyle że potrafi jeszcze zagrać inaczej. Do tego dochodziły role giganty. W telewizji Raskolnikow w „Zbrodni i karze” Andrzeja Wajdy – legendarnym spektaklu krakowskiego Starego Teatru. Wspaniałe partie w przedstawieniach Jerzego Jarockiego, od Henryka w „Ślubie”, oglądanego bodaj cztery razy zawsze poczuciu, że lepiej zrobić się tego po prostu nie da. Potem kostyczny Regimentarz w „Śnie srebrnym Salomei” Słowackiego, wreszcie prace z Teatru Narodowego, aż do ostatniej inscenizacji Jarockiego – „Sprawy”. Do tego „Tartuffe” i „Umowa” w Narodowym, oba przez Radziwiłowicza przetłumaczone i zagrane genialnie. Komizm z tych rolach płynnie przechodził w tragedię, łącząc się w rzadką na scenie pełnię. Do tego jeszcze nic w tych rolach nie było na koturnach. Radziwiłowicz wie doskonale, że patos ma wszelkie szanse, by zabić każde, nawet najlepsze  przedstawienie.

I Jerzy Grzegorzewski, z którym pracował wielokrotnie – w Krakowie jeszcze, a potem w Narodowym nad (wyciągam z pamięci tylko najważniejsze w moim prywatnym zestawieniu role) „Weselem”, „Nie-Boską komedią”, „Morzem i zwierciadłem”, „On. Drugi powrót Odysa”. Stał się ikoną tego teatru, z Grzegorzewskim rozumiał się bez słów. Pamiętam jego Kalibana z adaptacji poematu Audena. Czterdziestominutowy monolog, w którym Radziwiłowicz mówił dziesiątkami głosów. Aktorstwo niepojęte, ale znów – dziś to widzę – ironiczne. Jakby Radziwiłowicz, pokazując skalę swych możliwości, uciekał od utartego siebie jako artysty obrazu.

Taką właśnie, rozpisaną na trzysta z okładem stron, ucieczką jest napisana z Łukaszem Maciejewskim książka. Tytuł ma znakomity – „Wszystko jest lekko dziwne” – i powiem od razu, że wszystko jest z nią w jak najlepszym porządku. Przede wszystkim jest to rozmowa partnerska, bo Maciejewski postąpił w jedynie słuszny sposób. Swą wiedzą na temat Radziwiłowicza mógłby zagiąć samego Radziwiłowicza. Do tego on właśnie nie udaje, że ma patent na rację, że trzyma w zanadrzu odpowiedzi na wszystkie pytania. Często zastanawia się przed sformułowaniem sądu, wciąga w dyskusję pytającego. Daje to zapis spotkań żywych, nie opatrzonych jakimkolwiek sztywnym scenariuszem. Czasem rozmowa zbacza z przyjętego na starcie toru – i te momenty stają się najciekawsze. A przy tym Jerzy Radziwiłowicz unika najczęstszego błędu podobnych aktorskich zwierzeń. Nawet na chwilę nie wpada w mentorski ton, choć przecież o swym zawodzie wie pewnie wszystko. Nie stroi się też w kostium brata łaty. Po lekturze książki „Wszystko jest lekko dziwne” oraz kilku własnych spotkaniach nie mam za grosz poczucia, jakobym o Jerzym Radziwiłowiczu wiedział wszystko czy nawet bardzo dużo. Wiem tyle, ile on chciał, żebym się dowiedział. A ponad wszelką wątpliwość wiem tylko jedno – Radziwiłowicz to zadziwiająco normalny facet. To prawdopodobnie najistotniejsze odkłamanie artysty, płynące z książki „Wszystko jest lekko dziwne”.

* Jacek Wakar, szef działu Publicystyki Kulturalnej w Drugim Programie Polskiego Radia.

„Kultura Liberalna” nr 198 (43/2012) z 23 października 2012 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 198

(43/2012)
23 października 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj