0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > MIŁOWSKA: O spektaklu...

MIŁOWSKA: O spektaklu turystyki. Dokument „Z kamerą wśród ludzi” na 12. festiwalu Watch Docs.

Monika Miłowska

O spektaklu turystyki. Dokument „Z kamerą wśród ludzi” na 12. festiwalu Watch Docs.

Każdy może zapewne przywołać w pamięci zdjęcie afrykańskiej kobiety z ogromnym (sięgającym do 35 cm średnicy) glinianym krążkiem, włożonym w dolną wargę. W większości wypadków tylko do tego ogranicza się nasza  wiedza na temat plemienia Mursi, liczącego zaledwie 7500 osób i zamieszkującego tereny Południowo-Zachodniej Etiopii.  Im większy krążek uda się włożyć kobiecie w wieku zamążpójścia tym nie tylko jest ona atrakcyjniejsza dla swojego męża, ale również tym więcej bydła otrzyma jej rodzina w ramach prezentu ślubnego. W młodym wieku przechodzi ona rytuał nacięcia dolnej wargi i od tego momentu przyzwyczaja swoje usta do coraz większej wagi i wielkości glinianej ozdoby symbolizującej jej własną wartość. Przez wyjątkowość swej tradycji Mursi stali się wizytówką  Etiopii; co roku tysiące turystów pragnie na własne oczy zobaczyć niecodzienny wygląd kobiet.

Wyświetlony w ramach festiwalu Watch Docs  film  Ilji Koki i Willema Timmersa  „Z kamerą wśród ludzi” zdokumenował znacznie więcej niż tylko jedną, typową  wizytę turystów w wiosce Mursi. Willem Timmers, który przez 10 lat był przewodnikiem wycieczek turystycznych w Etiopii postanowił odsłonić kulisy spektaklu rozgrywającego się każdego dnia w wiosce Mursi. W jakim stopniu zdajemy sobie sprawę, że bierzemy udział w spektaklu turystyki zamiast obserwować realia życia Innych?

Turystyka jako spektakl 

Reżyserom filmu udało się nakłonić kobietę z plemienia Mursi do tego, aby opowiedziała czym dla niej samej jest przyjazd turystów, jak precyzyjnie się do niego przygotowuje oraz jaką symbolikę (a raczej jej brak) mają poszczególne ornamenty przedstawiane turystom. Równolegle film dokumentuje zarówno przygotowania Europejczyków jak i sam spektakl rozpoczynający się od momentu przybycia wycieczki do osady Mursi..  Przeplatając narracje dwóch przedstawicielek stykających się kultur: typowej – choć bardzo  egzaltowanej –  turystki z Holandii, oraz kobiety z plemienia Mursi, Ilja Kok i Willem Timmers stworzyli obraz  wymagający od odbiorcy refleksji na temat swoich własnych wyobrażeń i doświadczeń turystycznych.

Jako geografka i podróżniczka powierzchownie poznałam w ponad pięćdziesięciu państwach świata te aspekty kultury i życia ludzi, które eksperci z turystyki uznali za godne polecenia. Idąc za  Deanem MacCannelem, autorem „Turysty, nowej teorii klasy podróżniczej”, zobaczyłam dokładnie to, co zostało nazwane obiektem turystycznym, sklasyfikowanym jako „warte zobaczenia” w przewodniku i gazecie a jednocześnie dokładnie opisanym na miejscu – tak aby tego nie przeoczyć. Podróżując po świecie wpadamy w turystyczną machinę, kierującą nas w konkretne, z góry określone miejsca. Backpeckerowcy, myślący o sobie z wyższością, trafiają na szlak wytyczony przez „Lonely Planet” czy „Pascala”. Każdy z nich, choć z ograniczonym budżetem, doświadcza jednak często tych samych niezwykłych przeżyć w pozornie najmniej poznanych zakątków świata, co osoba ze standardowej wycieczki turystycznej. W rzeczywistości w globalnej wiosce wiemy i poznajemy odmienność kulturową i światopoglądową tylko w takim zakresie, jak nam się na to pozwoli.

Turyści przedstawieni w dokumencie Koki i Timmersa to według nomenklatury Erica Cohena turyści konwencjonalni, choć indywidualni. Z jednej strony mają ambicje aby poznać i zrozumieć obcą kulturę –  doświadczyć nieznanego, aby nawiązać jak najbliższe relacje z przedstawicielami nieznanych wcześniej plemion. Jednocześnie jednak pokazują z własnego życia tylko to, co niezbędne, by relację nawiązać. Trudno się więc dziwić, że w zamian otrzymuje świetnie wyreżyserowany spektakl w którym tubylcy niczym wyszkoleni aktorzy przyjmują  role, których się od nich oczekuje. Ma być kolorowo i bogato? Oto dodatkowy ornament na kręgu z gliny lub róg bawoła zawieszony na głowie – choć Żaden z tych symboli nic nie oznacza, nie wykorzystuje się go w obrzędach religijnych ani  ważnych uroczystościach. Turysta to jednak lubi, niech więc ma to, czego chce;  zamiast rozmowy jest to najczęściej   trofeum – zdjęcie, które zawiśnie na ścianie udowadniając, jak wiele poznał i zrozumiał z dalekiej kultury.

W trakcie oglądania dokumentu  przypomniała mi się sytuacja, kiedy na facebooku znajomy zamieścił zdjęcie z odwiedzonej przeze mnie wcześniej wioski nieopodal Belagi – to północna część Borneo, gdzie można dotrzeć jedynie w wyniku 2-dniowej wyprawy łodzią. Dotarcie do  tej samej wioski co ja nie byłoby niczym niezwykłym, ale sfotografowanie po niemal roku czasu tych samych ludzi przygotowujących się do tego samego pogrzebu swojego ojca, było wręcz  tragikomiczne. Zdałam sobie sprawę, że tak jak Holenderka oglądająca kobietę z plemienia Mursi odzianą w tradycyjny strój i noszącą (jak mogło się wydawać) na co dzień krąg w ustach, tak i ja zobaczyłam jedynie świetnie wyreżyserowaną inscenizację, w której każdy odegrał swoją rolę udając, że w rzeczywistości pozwala mi zobaczyć autentyczne życie. Dean Mac Cannel stwierdził pod koniec lat 70-tych że turysta w poszukiwaniu autentyczności pragnie zobaczyć to, co dzikie, tradycyjne i egzotyczne –  a tubylcy dostarczają mu po prostu tego co chce.

Turystyka a tożsamość kulturowa

Największy paradoks w obliczu którego staje turysta w zglobalizowanym świecie wynika z faktu, że o ile chciałby on osobiście doświadczyć inności i wejść w bliskie relacje z przedstawicielami nieznanej sobie kultury, to jednocześnie pragnie, aby czas w odwiedzanym miejscu się zatrzymał. Tubylcy powinni pozostać  pasterzami lub koczownikami, nie posługiwać się zdobyczami techniki i  nie zatracić swojej tożsamości na rzecz kilku dolarów, a raczej pielęgnowali tradycje, żyjąc  niezależnie i w oderwaniu od zmian mających miejsce wszędzie na około.

Film „Z kamerą wśród ludzi” nie pokazuje niestety powodu dla którego obrazowana wioska zdecydowała się wziąć udział w spektaklu dla turystów. Raz tylko główna bohaterka mówi, że po wyjeździe turystów, wraz z pozostałymi mieszkankami  powracają do swojego tradycyjnego życia przygotowując obiad – którego jakość może być taka sama jedynie dzięki pieniądzom turystów. W 2005 roku w wyniku chęci ochrony dziewiczych terenów Parku Narodowego Omo Mursi zostali zmuszeni przez rząd oraz Fundację Parków Afryki do opuszczenia swoich terenów pasterskich i skierowanie się w inne obszary regionu Południowego Omo (Debub Omo Zone). Organizacje chroniące praw człowieka wezwały rząd do odstąpienia od swojej decyzji i zagwarantowania ochrony tożsamości plemienia Mursi. W rezultacie w 2008 roku rząd Etiopii uchylił swoje postanowienie, wkrótce jednak w związku z  chęcią  zysków z upraw trzciny cukrowej wzdłuż rzeki Omo, rząd postanowił sfinansować największe przedsięwzięcie hydrotechniczne Afryki Wschodniej – Tamę Gibe III. Ma ona ponad 243 metry wysokości, a jej zadanie to ustabilizowanie poziom wód rzeki Omo, by chronić setki tysięcy rolników przed szkodliwymi konsekwencjami susz, cyklicznie nękających Etiopię. Do końca 2012 roku inwestycja poprawiająca warunki życia rolników, przyczyni się do przymusowej migracji ponad 1,5 miliona osób – w tym plemienia Mursi. Przepędzeni na nieznane sobie i mniej urodzajne obszary Południowego Omo, Mursi zmuszani są więc do znajdowania dodatkowych źródeł dochodu poza pasterstwem.

Mursi zajmując się obsługą turystów jednocześnie rekonstruują swoją etniczną tożsamość jak i ją zatracają. Stojąc w obliczu zmian jakie nieuchronnie ich czekają, muszą podjąć decyzję dotyczącą swego przyszłego życia. Tak jak w przypadku Tuaregów, Masajów czy innych ludów pasterskich lub koczowniczych, ich tożsamość jest zagrożona, a państwo nie ułatwia im sprostania wyzwaniu, jakim jest zachowanie swojej kultury. Czy wystawianie spektaklu turystyki paradoksalnie im w tym pomoże, czy raczej  zniszczy ich tożsamość kulturową?

Film:

„Z kamerą wśród ludzi” (Framing the Other)
reż. Ilja Kok, Willem Timmers
prod. Holandia 2011

* Monika Miłowska, geografka, kulturoznawca. Od 6 lat zajmuje się działalnością na rzecz ochrony praw człowieka (UNICEF Polska, HFPC) oraz wsparciem zrównoważonego rozwoju w państwach poza-europejskich (Fundacja Microfinance Centre). 

„Kultura Liberalna” nr 206 (51/2012) z 18 grudnia 2012 r

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 206

(51/2012)
18 grudnia 2012

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj