0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > WTOREK [Marionetki, kukiełki,...

WTOREK [Marionetki, kukiełki, ludzie] WAKAR: Miłość. Z kamienia

Jacek Wakar

Miłość. Z kamienia

Najpierw poczułem niesmak. Ukazaniu się książki Grażyny Jagielskiej „Miłość z kamienia” (Znak, 2012) towarzyszyła kampania reklamowa na niespotykaną na polskim rynku wydawniczym skalę. Autorka wraz z mężem, Wojciechem Jagielskim, laureatem nagrody Grand Press za ostatnie piętnastolecie, najwybitniejszym polskim reporterem wojennym, odwiedziła niemal wszystkie największe stacje telewizyjne oraz rozgłośnie radiowe. Oboje na prawo i na lewo udzielali wywiadów niezależnie od tego, czy była to „Gala” czy któryś z tygodników opinii. Czasem Jagielska szła sama, częściej z mężem. Czasem o książce żony opowiadał on. Ich historia, prawdziwie poruszająca, stała się własnością tłumów, które „Miłości z kamienia” nawet nie musiały brać do ręki. Wszystko na sprzedaż – mówili nawet ci pozostający pod wrażeniem lektury. Znam też do tego stopnia zrażonych natarczywością medialnych występów Jagielskich, że już po książkę nie sięgnęli.

A jednak warto ją przeczytać, po wielokroć warto. Zabawne, że książka Jagielskiej – najsubtelniejsza z subtelnych – stanowi przeciwieństwo nachalnej reklamy, jaka jej towarzyszyła. Opowieść Jagielskiej zaczyna się w ośrodku zdrowia psychicznego, gdzie trafiła z objawami stresu bojowego. Dla każdego będzie to paradoks. Przecież nie ona narażała życie, nie ona jeździła do ogarniętych wojną krajów. Ona jedynie czekała na powrót męża. Z lękiem odbierała każdy telefon, spodziewając się najgorszej wiadomości. Była przekonana, że przekaże ją szef odpowiedniego działu w „Gazecie Wyborczej”, z którą Jagielski był przez lata związany. Z ulgą witała każdą noc, bo wtedy nie musiała bać się telefonu. Każdy ranek zaczynał jednak na nowo gehennę.

Z czasem praca Wojciecha Jagielskiego stała się dla niego uzależnieniem. „Miłość z kamienia” można czytać na wiele sposobów. Choćby jako opowieść o kurczowym ratowaniu związku. W jednym z najmocniejszych fragmentów autorka żąda od męża, aby zabierał ją na wojenne wyprawy. – Jesteś jak narkoman – krzyczy. – Rzucasz to albo ćpamy razem.
Wielkość tej książki tkwi w braku czułostkowości. Historia Jagielskich jest poruszająca i wzruszająca, ale opowiedziana ze skrajną oszczędnością, wręcz ascezą. Językiem prostym, acz absolutnie komunikatywnym. Grażyna Jagielska znalazła drogę, aby mówić o własnych uczuciach tak, aby stały się odczuwalne przez czytelników. Jest więc o smutku, niedowierzaniu z powodu powtarzającej się samotności, bólu. Nade wszystko jednak o miłości, chociaż pisarka trzyma gardę, nie chcąc pozwolić sobie nawet na ślad sentymentalizmu. Dlatego właśnie trzeba czytać jej książkę jako wyznanie miłości trudnej, a jednak pełnej nadziei na przyszłość. Skoro już przeszło się wspólnie taką drogę, nic ich chyba nie złamie.

Największa wartość „Miłości z kamienia” tkwi jednak w tym, że autorka ani myśli wymuszać na nas współczucia, uciekać się do emocjonalnego szantażu. Piorunujące jest zestawienie: on mówi o wyprawie, z której właśnie wrócił. Ona pyta, czy podać mu do kotleta, ziemniaki czy ryż. Poza tym dzieciak opuścił się w szkole. Tu jest życie. W domu.

Książka Jagielskiej szybko stała się bestsellerem. Wyobrażam sobie, że ujęła czytających egzotyką, w końcu nie każdy żyje z wybitnym korespondentem wojennym. Ale efektowność to jedno, a nazywanie uczuć i emocji to coś całkiem innego. Dlatego tak raziły mnie wywiady Jagielskich przy okazji promocji dzieła. O „Miłości z kamienia” nie trzeba mówić, trzeba ją czytać, tam wszystko zostało powiedziane. Być może, choć związek Jagielskich nie jest typowy, kobiety odnajdą się w niej, jak było w przypadku „Marzeń i tajemnic” Danuty Wałęsowej. Chociaż ja przy lekturze myślałem raczej o dawnej piosence Maanamu z tekstem Kory. Szło jakoś tak: „Nie wyobrażam sobie miły/ Abyś na wojnę kiedyś szedł/ Życia nie wolno tracić miły/ Życie jest po to, by kochać się”.

* Jacek Wakar, szef Redakcji Publicystyki Kulturalnej w Polskim Radiu.

„Kultura Liberalna” nr 214 (7/2013) z 12 lutego 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ
(7/2013)
12 lutego 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj