0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > KASSNER: Z Warszawy...

KASSNER: Z Warszawy do Oksfordu. O książce „Zbigniew Pelczyński. A Life Remembered” Davida McAvoya

Zbigniew_Pelczynski

Maciej Kassner

Z Warszawy do Oksfordu

„Książę Huan [z T’si] czytał książkę w swej głównej komnacie, poniżej kołodziej Pien robił koło. Odłożywszy młot i dłuto, zwrócił się do księcia: «Czy można spytać, co książę czyta? Czyje są to słowa?» «To są słowa mędrców». «Czy ci mędrcy żyją?» «Nie, już zmarli». «W takim razie to są tylko męty i osad po starożytnych»”. 

Czuang Tsy „Prawdziwa księga południowego kwiatu”, cyt. za:
Michael Oakeshott, „Wieża Babel i inne eseje”, Fundacja Aletheia, Warszawa 1999, s. 30.

Pelczynski_A_Life_RememberedW słynnym eseju „Racjonalizm w polityce” Michael Oakeshott przytacza powyższą anegdotę, aby zobrazować jałowość poznania teoretycznego. Kołodziej Pien, poproszony o uzasadnienie swojej opinii, wyjaśnia, że na podstawie samej tylko teorii nigdy nie byłby w stanie poprawnie wykonać koła. Do tego potrzeba bowiem wiedzy praktycznej, a tej nie sposób nauczyć się z książek. W polskim życiu publicznym po 1989 roku ważną rolę odgrywał wysiłek przyswojenia sobie zachodniej kultury politycznej, w szczególności zaś tradycji liberalnej. Czy jednak studiując liberalizm, nie postępowaliśmy trochę jak ów chiński książę z przytaczanej przez Michaela Oakeshotta anegdoty? Czy próbując nauczyć się liberalizmu z książek, nie pominęliśmy kontekstu kulturowego, w którym liberalne idee nabierają właściwego brzmienia?

Być może częściowym remedium na opisywany przez Oakeshotta dylemat może być studiowanie literatury biograficznej, w której idee osadzone są w ramach jednostkowego doświadczenia. Okazją do głębszego wniknięcia w kulturowe podglebie tradycji liberalnej jest wydana ostatnio biografia Zbigniewa Pełczyńskiego, żołnierza AK, profesora Oksfordu, znawcy myśli Hegla i tradycji liberalnej, który na łamach „Kultury Liberalnej” publikował komentarze pod szyldem „Widziane znad Tamizy”.

Zbigniew Pełczyński urodził się i wychował w Polsce, w rodzinie drobnomieszczańskiej. Jako młody człowiek wziął udział w powstaniu warszawskim. Obraz powstania, jaki wyłania się z jego wspomnień, jest zdecydowanie antyheroiczny. Pełczyński wspomina, jak razem z kolegami brał udział w szkoleniach bojowych, które przypominały raczej zabawę w wojnę niż autentyczne przygotowanie do nadchodzącej konfrontacji. Tematem szkoleń były działania dywersyjne; o otwartej konfrontacji z Niemcami przez większą część zajęć w ogóle nie było mowy. Decyzja o wybuchu powstania, a więc o postawieniu źle uzbrojonych i nieprzeszkolonych młodych ludzi naprzeciw jednostek niemieckich – uzbrojonych po zęby i mających doświadczenie w walkach na froncie – jawi się w tej perspektywie jako skrajnie nieodpowiedzialna.

Pełczyński powstanie przeżył, trafił do niewoli niemieckiej, a z Niemiec po wojnie wyjechał do Wielkiej Brytanii. Opis pierwszych lat na Wyspach i studiów w Oksfordzie jest, moim zdaniem, najciekawszą częścią książki. Pełczyński nie tylko studiował i robił karierę naukową, ale też coraz bardziej asymilował się z brytyjskim społeczeństwem i przyjmował jego normy. Proces ten – zakończony przyjęciem brytyjskiego obywatelstwa, co niektórzy na emigracji postrzegali jako zdradę – można interpretować jako wyraz fascynacji społeczeństwem liberalnym, jego etosem i zasadami. Polska, którą Pełczyński opuścił, była krajem biednym, o wyraźnych kontrastach klasowych. Była też krajem zdominowanym przez kolektywistyczną moralność polityczną, gdzie szczęście i autonomia jednostki liczyły się mniej niż cele polityki narodowej czy „potrzeba dania świadectwa”. W konsekwencji wojenne losy Pełczyńskiego były nieporównywalne z doświadczeniem jego angielskich, szkockich czy irlandzkich rówieśników, którzy odbyli standardową, dwuletnią służbę w armii. Chociaż brytyjscy koledzy mieli mniej imponujących wojennych historii do opowiedzenia, to jednak – w odróżnieniu od towarzyszy Pełczyńskiego – większość z nich przeżyła wojnę.

Nie tylko brytyjska moralność polityczna, lecz także brytyjska obyczajowość różniły się od zwyczajów panujących w przedwojennej Polsce. Pełczyński ze zdumieniem odkrył, że gdy podczas posiłku, zgodnie z polskimi zasadami grzeczności odmawiał dodatkowej porcji, to jej po prostu nie dostawał. Brytyjczykom obcy był obyczaj zmuszania swoich gości do nadmiernej konsumpcji w imię osobliwie pojętej gościnności. Pełczyński szybko się uczył. W opinii polecającej wystawionej przez szkocki uniwersytet czytamy: „Mr. Pelczynski jest bardzo uprzejmym młodym człowiekiem, pozbawionym jednak przesadnej grzeczności, którą spotykamy u wielu jego rodaków”. Nie chodzi tutaj o błahą różnicę w obowiązujących formach towarzyskich, ale o zasadę, która się za nimi kryje. Przesadna grzeczność nader często skrywa zwykłą interesowność, podczas gdy mniej ostentacyjne maniery Brytyjczyków opierają się na szacunku zarówno dla drugiej osoby, jak i dla samego siebie. Wiele lat później Pełczyński powie: „Polska jawi mi się jako kraj usłużnych chamów. Zachowanie bardzo wielu ludzi jest jednocześnie zbyt uprzejme w pewnych sytuacjach, a pozbawione dobrych manier w innych (…). Ludzie ci jakby byli już wychowani do tego, aby nadskakiwać, ale nie do tego, aby rzeczywiście pomagać (…)” [1].

Warto przyjrzeć się postawie ideowej młodego studenta Oksfordu. Pełczyński, jak wielu młodych ludzi wokół, został na studiach socjalistą. Jednocześnie był aktywny w kręgach młodzieży katolickiej, współtworząc ruch na rzecz chrześcijańskiego socjalizmu. Z kolei w ramach studiów i pracy na uniwersytecie przedmiotem zainteresowania Pełczyńskiego była przede wszystkim szeroko rozumiana tradycja liberalna. Czytelnik może odnieść wrażenie, że w powojennej Wielkiej Brytanii przekonania socjalistyczne, zaangażowanie religijne i przywiązanie do zasad liberalnych bynajmniej nie stały ze sobą w sprzeczności. I choć później Pełczyński porzucił zarówno wiarę religijną, jak i socjalizm, to pozostało mu rozumienie liberalizmu jako tradycji otwartej, zdolnej wchłonąć wiele z pozoru sprzecznych elementów. Z czasem Pełczyński coraz więcej czasu poświęcał sprawom Polski, a pod wpływem wizyty w Jerozolimie i kontaktów z mieszkającymi tam Polakami przeszedł proces, który sam określa mianem repolonizacji. Pozostał jednak wierny liberalizmowi rozumianemu jako określona filozofia, a także etos i styl społecznego zaangażowania.

Interesujący wgląd w historię myśli politycznej dają też zgromadzone w książce anegdoty. Pełczyński spotkał wielu spośród najważniejszych filozofów polityki w XX wieku, włączając George’a Douglasa Cole’a, jednego z twórców idei gildyjnego socjalizmu, myślicieli liberalnych takich jak Isaiah Berlin, John Plamenatz, Karl Popper czy Judith Shklar, konserwatystę Michaela Oakeshotta, a także niemieckiego filozofa Herberta Marcusego, który wkrótce miał zostać guru Nowej Lewicy. Warto przytoczyć zapis spotkania Zbigniewa Pełczyńskiego z ostatnim z wymienionych myślicieli. Pełczyński, będąc pod wrażeniem „Rozumu i rewolucji” Marcusego, postanowił napisać doktorat poświęcony pismom politycznym Hegla, a sam Marcuse zgodził się zostać promotorem pracy. Chociaż ostatecznie do współpracy nie doszło, Pełczyński spotkał się z Marcusem w Londynie. Niedoszły doktorant mógł wysłuchać następującej tyrady świadczącej o nasilającym się radykalizmie i antyamerykanizmie Marcusego: „Czy ty wiesz, czego ja muszę uczyć? Ja! Niemiecki filozof! Uczę stosunków międzynarodowych! To nie jest przedmiot! Nie ma granic, metody, ani teorii! (…) Prostytuuję się! I wiesz, co mówią Amerykanie, kiedy jesteś im przedstawiany? Oni mówią: «Co sprzedajesz?»”.

Poza opisem młodzieńczych doświadczeń i anegdotami z udziałem znanych myślicieli czytelnik znajdzie w książce opis kariery naukowej i publicznej działalności Pełczyńskiego. David McAvoy skrupulatnie przedstawia historię oksfordzkiego programu stypendialnego, utworzenie Fundacji im. Stefana Batorego, działalności doradczej w rządzie Hanny Suchockiej czy założenia Szkoły Liderów. McAvoy zwraca jednak uwagę, że aktywność społeczna przeszkodziła Pełczyńskiemu w napisaniu zwartej książki na temat filozofii politycznej Hegla. Pełczyński nigdy też nie ukończył planowanej monografii na temat historii komunizmu w Polsce. Biografia autorstwa Davida McAvoya – będąca kroniką sukcesów, ale też porażek w życiu Zbigniewa Pełczyńskiego – jest interesującym przyczynkiem do historii intelektualnej i politycznej powojennej Europy.

Przypisy:

[1] Zbigniew Pełczyński, „Polska droga od komunizmu. Refleksje nad historią i polityką”, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa 2007, s. 317.

Książka:

David McAvoy, „Zbigniew Pelczyński. A Life Remembered”, Grosvenor Hause Publishing Limited, 2012.

* Maciej Kassner, doktorant w Instytucie Nauk Politycznych UW. Interesuje się liberalizmem i współczesną myślą lewicową, przygotowuje rozprawę doktorską poświęconą filozofii politycznej Johna Deweya.
** Zdjęcie pochodzi z prywatnego archiwum Zbigniewa Pełczyńskiego.

„Kultura Liberalna” nr 235 (28/2013) z 9 lipca 2013 r.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 235

(28/2013)
9 lipca 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj