0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Chiny] Dokument nr...

[Chiny] Dokument nr 9

Katarzyna Sarek

Proces Bo Xilaia, zawierający wszystkie niezbędne elementy do przykucia uwagi w postaci pieniędzy, seksu i przemocy, zdecydowanie wysunął się na prowadzenie w kategorii bieżące wiadomości z Chin i przysłonił inne, mniej widowiskowe, ale równie ciekawe wydarzenia.

Otóż w prasie pojawił się, z założenia tajny, „Dokument nr 9”, czyli okólnik z instrukcjami dla członków rządzącej partii przedstawiający im ich przyszłe stanowisko wobec „obecnych ideologicznych trendów”. Pismo, owoc pracy tęgich mózgów w Pekinie, powstało w kwietniu tego roku i od tego czasu krąży wśród partyjniaków coraz niższego szczebla. Szczęśliwym trafem dyskrecja pewnej części członków KPCh jest równa tej panującej w Platformie Obywatelskiej, więc czytelnicy „Kultury Liberalnej”, na równi z całym światem, mogą uzyskać pewne informacje w kwestii „Co chińskie władze uznają za niebezpieczne ideologiczne trendy”.

Otóż w dokumencie wymieniono siedem zagrażających pozycji partii idei i koncepcji. Pozycję pierwszą zajęła zachodnia demokracja konstytucyjna, następnie uniwersalne prawa człowieka, społeczeństwo obywatelskie, neoliberalizm, niezależność mediów, nihilizm historyczny (czyli negowanie obowiązującej historii KPCh i Nowych Chin) oraz kwestionowanie Reform Otwarcia i socjalizmu z chińską charakterystyką. Rozprzestrzenienie powyższych „błędnych ścieżek myślenia” zostało uznane za wysoce niewłaściwe i organy partyjne wszelkich szczebli dostały zadanie chronienia społeczeństwa przed „zachodnimi wrogimi siłami i dysydentami w kraju”, którzy „nieustannie infiltrują sferę ideologiczną”.

„Dokument nr 9” pokazuje, że na reformy polityczne w Chinach trzeba będzie jeszcze poczekać. Po zeszłorocznym 18. Zjeździe KPCh i rozbudzonych nadziejach, że nowe kierownictwo odważy się zapoczątkować zmiany w systemie politycznym kraju, chińskie społeczeństwo i zachodni obserwatorzy mogą poczuć się oblani zimną wodą. Zamiast reform jest przykręcenie śruby, które zresztą widać już od dłuższego czasu, a „Dokument nr 9” ujawnia, skąd i dlaczego wzięło się zaostrzenie kursu. Obrońcy praw człowieka lądują w więzieniach, prawnicy reprezentujący obywateli spierających się z władzami są zatrzymywani, bici i uniemożliwia im się kontakt z klientami. Kadry uniwersyteckie dostają instrukcje w siedmiu tematach, o których nie wolno publicznie mówić (np. wolność mediów, konstytucjonalizm czy prawa człowieka). Coraz ciaśniej robi się nawet w internecie. Z Weibo, chińskiego Twittera, znikają konta zbyt śmiałych użytkowników, niewygodne wpisy błyskawicznie wyparowują, a gorące frazy są blokowane w wyszukiwarkach internetowych (wszystko to zresztą występuje od lat, ale ostatnio cenzorzy pracują nadzwyczaj sprawnie i rzetelnie).

Nawet bycie sławnym i bogatym nie chroni przed długimi rękami cenzury. W połowie sierpnia w Pekinie odbyło się Forum Odpowiedzialności Społecznej Osobistości Internetowych, podczas którego gospodarz programu, Lu Wei, dyrektor Rządowego Biura Informacji Internetowej, rozmawiał z ośmiorgiem „Wielkich V”, jak określa się użytkowników, których wpisy śledzi ponad 10 mln czytelników (w chińskiej sieci istnieje ok. 200 takich osób). Zaproszeni goście zgodzili się, że spoczywa na nich wielka odpowiedzialność i że należy z rozwagą umieszczać informacje w internecie. Prowadzący zaś podkreślał ich obywatelski obowiązek „dostarczania bardziej pozytywnych i konstruktywnych wiadomości” oraz „promowania moralności i zaufania”. Podczas programu sformułowano kilka zasad, obecnie już powszechnie funkcjonujących jako „siedem linii granicznych”, które powinien respektować, i których nie powinien przekraczać, każdy użytkownik internetu. Są to: prawo, socjalizm, interes kraju, prawa obywateli, porządek publiczny, moralność i prawda (kolejność zaiste wymowna). Nowe zasady, powszechnie komentowane w mediach, doskonale się wpisały w antyplotkarską kampanię po raz kolejny wytoczoną przeciw rozprzestrzeniającym się w chińskiej sieci z szybkością światła pogłoskom. O tym, że odpowiedzialność internetowej osobistości to nie hop siup, a poważna sprawa, przekonuje się właśnie jeden z gości forum, znany inwestor, anioł biznesu i aktywny mikrobloger Charles Xue aka Xue Manzi. Posiadający amerykańskie obywatelstwo i 12 milionów followersów sześćdziesięciolatek został kilka dni temu aresztowany w Pekinie pod zarzutem kontaktów z prostytutką. Dziś zaś portal Xinhua uzupełnił zarzuty – chodzi o rzecz znacznie ohydniejszą: seks grupowy. Oto, jacy ludzie stają się autorytetami w internecie, z ironią pokpiwa czołowa agencja informacyjna Chin, złośliwie przypominając słowa wygłaszane na forum przez pana Xue o „walce z brzydkimi zwyczajami i przekazywaniu społeczeństwu pozytywnej energii”.

Wszystkie te działania pokazują pewną nerwowość władz, pewien niepokój, które nie pozwalają na nonszalanckie machnięcie ręką – a niech sobie piszą i debatują, o czym chcą! Ale również świadczy to dobrze o instynkcie samozachowawczym seniorów z Pekinu (wczesne zdiagnozowanie choroby pozwala na skuteczniejszą z nią walkę), którzy chcą się uczyć na błędach innych. Tylko tym można wytłumaczyć zadziwiający fakt, że książka Alexisa de Tocqueville’a „Dawny ustrój i rewolucja” w 156 lat po publikacji, stała się przebojem w Chinach. Pod koniec 2012 roku rozprawę polecił swemu znajomemu sam wicepremier Wang Qishan, a że wieść o wartościowej lekturze rozniosła się z szybkością plotki na Weibo, dzieło Francuza przez kilka miesięcy zajmowało wysokie pozycje na liście bestsellerów. Choćby dziś na chińskim Amazonie można kupić prawie dwadzieścia wydań klasyka. Co takiego fascynującego znaleźli współcześni Chińczycy w książce o rewolucji francuskiej? Być może chodzi o tezę, że rewolucja wybucha nie w chwili najgłębszego kryzysu, ale kiedy reformy przebiegają niewystarczająco szybko i sprawnie. Jest o czym myśleć, prawda?

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 242

(36/2013)
29 sierpnia 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj