0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Komentarz nadzwyczajny > Republika Środkowej Afryki...

Republika Środkowej Afryki – upadek państwa

Błażej Popławski

Republika Środkowej Afryki pogrąża się w kryzysie politycznym. Świat przypomniał sobie o dramacie mieszkańców tego kraju dopiero po publikacji ostatniego raportu Amnesty International.

Przyczyny konfliktu

Zrozumienie etiologii konfliktów w Afryce subsaharyjskiej nie jest łatwe. Musi się opierać na uwzględnieniu szeregu czynników – zwłaszcza sytuacji etnicznej, relacji religijnych, profilu demograficznego, potencjału surowcowego. W przypadku RŚA warto zwrócić uwagę, że kraj ten – o powierzchni dwukrotnie większej niż Polska – nie ma dostępu do morza, a handel międzynarodowy uzależniony jest de facto od kilku lotnisk i przejść granicznych (większość handlu odbywa się przez zachodnią granicę z Kamerunem). Dotarcie z pomocą humanitarną do RŚA jest zatem trudne, a właściwa jej dystrybucja na całym obszarze kraju – praktycznie niemożliwa. Chaos działania – czy też całkowitą atrofię – instytucji społecznych i politycznych w sposób trafny zilustrował paradokument Madsa Brüggera „Ambasador” z 2011 r. W filmie przedstawiono pomysł zbudowania fabryki zapałek, która miała stanowić przykrywkę dla zdobycia wartych miliony diamentów. Narracja filmu jest groteskowa, ale w sposób trafny obrazuje rozpad struktur państwowych RŚA.

Państwo ma fatalne położenie geograficzne, które decyduje o uwikłaniu go w konflikty regionalne. Granice z Czadem, Sudanem, Sudanem Południowym i Demokratyczną Republiką Kongo od dekad są terenem działania oddziałów paramilitarnych, bojówek etnicznych swobodnie przemieszczających się z jednego kraju do drugiego. Próby narzucania kontroli na tych terenach, sporadycznie podejmowane przez władze w Bangi, spełzły na niczym. Nawet ugandyjska Boża Armia Oporu uczyniła z pogranicza Sudanu, Czadu i RŚA główny ośrodek szkoleniowy. Tam właśnie trafiają dzieci porywane z wiosek z kraju Aczolich, tam poddawane są brutalnej indoktrynacji i przeistaczają się w wyznawców samozwańczego proroka Josepha Konyʼego.

Bogactwo narodowe RŚA – poza piękną przyrodą – stanowią złoża złota, diamentów i uranu. To klasyczny przykład państwa, które mimo potencjału gospodarczego stało się pariasem regionu, jedną z najbiedniejszych części Afryki. Rywalizacja o zyski z eksportu sprowadziła na RŚA tzw. „klątwę surowcową”. Nieprzypadkowo większość doniesień o eskalacji konfliktu w tym kraju pochodzi z prasy południowoafrykańskiej – w RŚA od wielu lat obecne są koncerny wydobywcze z RPA, skutecznie konkurujące z firmami belgijskimi, holenderskimi i francuskimi.

Społeczeństwo RŚA jest młode i wieloetniczne. Kraj podzielony jest religijnie – północ zdominowana jest przez islam, południe ma charakter bardziej animistyczno-chrześcijański. Podobne podziały – oparte na różnicach etniczno-religijnych – doprowadziły do wojny domowej m.in. Nigerię i Wybrzeże Kości Słoniowej. Sytuacja w RŚA jest jednak o wiele poważniejsza niż w Wybrzeżu Kości Słoniowej trzy lata temu. W okolicach Bangi nie stacjonują „błękitne hełmy”. Na interwencję, o którą usilnie zabiegali włodarze RŚA, nie zgodził się François Hollande. Paryż oficjalnie zerwał ze strategią Françafrique – angażowania się w geopolitykę subsaharyjską. Mimo to w tym samym roku wysłał swoje wojsko do ogarniętego wojną domową Mali. Na udział w drugim konflikcie afrykańskim Hollande na razie nie wyraża zgody. Można mieć nadzieję, że wkrótce zmieni zdanie. Bez interwencji zewnętrznej sytuacja w RŚA na pewno się nie poprawi.

Warto dodać, że Francuzi wcześniej przez wiele lat wspomagali krwawego tyrana Jean-Bédela Bokassę, dyktatora rządzącego RŚA w latach 1966–1979. Odwiedzał go regularnie Valéry Giscard d’Estaing – miłośnik diamentów i łowów na dzikiego zwierza, z pobłażaniem traktujący doniesienia o ekscentrycznych upodobaniach seksualno-kulinarnych Bokassy. Francuzi wspierali tyrana do czasu dokonania przez niego masakry ponad 100 dzieci, które protestowały przeciwko wprowadzeniu nowych, obowiązkowych uniformów szkolnych, wyprodukowanych w firmach odzieżowych należących do krewnych Bokassy. Operacja „Barracuda” – desant francuskich spadochroniarzy – oznaczała koniec rządów „ludojada z Barengo”, a coup dʼétat stał się nieoficjalną, lecz regularnie praktykowaną zasadą zmiany rządów w RŚA.

Obecnie z „Cesarstwa Środkowoafrykańskiego” – jak brzmiała oficjalna nazwa RŚA w okresie rządów Bokassy – pozostały ruiny, rozgrabiane przez walczące o władzę frakcje etniczno-religijne.

Państwo upadłe

Konflikt w Republice Środkowej Afryki nasilił się w grudniu 2012 r. Doszło wtedy do ataku koalicji Seleka na południe kraju. Seleka w języku sango (lingua franca regionu) oznacza przymierze. W skład sojuszu weszły ugrupowania przeciwne pochodzącemu ze schrystianizowanego ludu Gbaya prezydentowi François Bozizé. Organizacje te opierają się za przedstawicielach ludów zislamizowanej północy, co pozwala części komentatorów traktować wojnę domową w RŚA jako „konflikt cywilizacyjny”, sui generis dżihad. Interpretacja ta jest powierzchowna i zwraca uwagę na zaledwie jedną z przyczyn wojny. Znika w niej choćby aspekt geopolityczny – fakt wspierania oddziałów rebelianckich przez przeciwników rządzącego Czadem Idrissa Débyego czy poparcie udzielane przez władze w Chartumie.

W grudniu 2012 r. oddziały koalicji Seleka dotarły do stolicy. Świat obiegły zdjęcia dzieci-żołnierzy obwieszonych AK-47, wjeżdżających do Bangi i rozpoczynających rabunki w stołecznych sklepach. Rebelianci, wbrew narodowowyzwoleńczym deklaracjom, zachowują się jak armia okupacyjna. Rozpoczęło się „polowanie na czarownice” – ofiarami ataków stały się osoby podejrzane o sprzyjanie Bozizé. Warto podkreślić, że masowa grabież i wywóz łupów na północ wskazują jednoznacznie na rolę czynnika ekonomicznego w konflikcie i uzmysławiają skutki deprywacji gospodarczej muzułmańskiej części kraju przez ostatnie dziesięciolecia.

W styczniu 2013 r., dzięki mediacji Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Środkowej (CEEAC), podpisane zostało porozumienie w gabońskim Libreville (już sam wybór miejsca na rokowania – kraju, w którym urodził się Bozizé – budził zastrzeżenia rebeliantów). Zgodzono się na podział władzy – powołanie rządu jedności narodowej złożonego z przedstawicieli różnych stron. Doświadczenia z innych regionów Afryki – choćby z Kenii czy Zimbabwe – wskazują, że model power-sharing nie stanowi skutecznego remedium na podziały etniczne.

W marcu 2013 r. doszło do złamania warunków kruchej ugody, ofensywy oddziałów koalicji Seleka, ucieczki Bozizé i objęcia urzędu prezydenta przez Michela Djotodię. Lider koalicji Seleka, poliglota, ekonomista wykształcony w ZSRR ogłosił, że władzę odda po przeprowadzeniu najbliższych wyborów prezydenckich. Zdania te – z racji na iluzoryczność funkcjonowania aparatu państwowego w RŚA – brzmią złowieszczo. Djotodia wypowiedział je pod naciskiem Unii Afrykańskiej. Dochowanie przez niego obietnicy zorganizowania wyborów w żaden sposób nie gwarantuje ich demokratycznego charakteru.

O powrocie do władzy nadal marzy François Bozizé. Na wygnaniu próbuje konstruować Front pour le retour de l’ordre constitutionnel en Centrafrique (FROCCA), partię, która – jak głosi jej nazwa – ma przywrócić porządek konstytucyjny w RŚA. Bozizé wierzy w powtórzenie sytuacji sprzed dekady. Mimo wsparcia udzielonego w 2001 r. prezydentowi Ange-Félixa Patassé przez kongijskie bojówki Mouvement de liberation congolais (MLC), Bozizé w 2002 r. zdołał przeprowadzić zamach stanu i przejąć władzę.

Czy scenariusz ten może się powtórzyć? Czy środkiem do stabilizacji kraju może być kolejny coup dʼétat? Historia RŚA jednoznacznie wskazuje, że bez interwencji zewnętrznej (de facto: ONZ-owskiej lub francuskiej, bo potencjał sił MICOPAX, misji CEEAC jest wysoce wątpliwy) kryzys omówiony z ostatnim raporcie Amnesty International będzie się pogłębiał.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 251

(44/2013)
29 października 2013

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj