0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Brazylia przed Mundialem]...

[Brazylia przed Mundialem] Rasizm w Brazylii

Aleksandra Pluta

W nowym cyklu felietonów – Brazylia przed Mundialem – Aleksandra Pluta pokazuje, że nie samym futbolem Brazylia żyje. Pierwszy tekst z tej serii poświęcony jest problemowi rasizmu w tym niezwykle zróżnicowanym etnicznie kraju. Kolejne felietony autorki będziemy publikować co miesiąc.

Eksperyment numer 1

Która lalka jest według ciebie ładniejsza? – pięcioletnia dziewczynka po chwili namysłu spośród dwóch lalek wskazuje tę białą po swojej prawej stronie. – A która jest miła? – dziewczynka ponownie wskazuje tę samą lalkę.  – Która z nich jest zła? – Tym razem palec dziewczynki skierowany zostaje na czarną lalkę. – Dlaczego? – pyta. – Bo jest czarna. – A do której jesteś bardziej podobna? – Dziewczynka ze smutkiem wskazuje czarną.

To tylko drobny eksperyment ukazujący „niewinne” uprzedzenia na tle rasowym, które można zaobserwować już u najmłodszych. W Brazylii często byłam świadkiem podobnych scen wynikających z uprzedzeń, i to nie tylko wśród dzieci. Odwiedziłam niedawno znajomych w stanie Pernambuco na północnym wschodzie Brazylii.  Była to czarnoskóra rodzina mieszkająca w interiorze. Nagle jedna z kobiet zwróciła się do mnie: – Widzisz, mój syn ożenił się z tą dziewczyną – wskazała delikatnym gestem w jej kierunku. – Problem w tym, że jest ona bardzo czarna. – Rzeczywiście, była ona bardziej czarna niż jej mąż. Ale nigdy wcześniej nie spotkałam się z negatywnymi komentarzami dotyczącymi czarnych z ust samych czarnych. Innym razem usłyszałam od staruszki o afrykańskich korzeniach komentarz na temat jej sąsiada: – To Murzyn, ale to naprawdę porządny człowiek.

Jak bardzo język prześladowcy przenosi się również do świata prześladowanych, którym czasem trudno pogodzić się z własnym kolorem skóry? Jaka musi być siła dominującej białej elity, by przemycić swoje poczucie wyższości i sprawić, by stało się ono oficjalną wersją w postrzeganiu różnic rasowych?  – Czy wyobrażasz sobie, że rośniesz z przekonaniem o tym, jak bardzo nie lubisz swojego koloru skóry? – Pyta się mnie brazylijski znajomy. – Kiedy byłem dzieckiem, myłem się dokładnie mydłem, po czym nie spłukiwałem go wodą, by zobaczyć, czy w ten sposób uda mi się choć trochę wybielić.

Brazylijskie społeczeństwo liczy sobie niemalże dwieście milionów mieszkańców. Trudno wyobrazić sobie ciemniejszą połowę tego społeczeństwa, która w dzieciństwie poddawała się podobnym praktykom albo nadal stosuje takie zabiegi, jak na przykład chemiczne prostowanie naturalnie kręconych czarnych włosów.

Eksperyment numer 2

Czarny mężczyzna i biały mężczyzna ubrani w taki sam sposób: błękitna koszula, eleganckie spodnie, skórzane buty. Najpierw do sklepu z ekskluzywnymi samochodami wchodzi biały mężczyzna. Sprzedawca natychmiast do niego podchodzi i pyta, jak może pomóc. Kiedy mężczyzna wyraża chęć przetestowania samochodu, sprzedawca pozwala mu wsiąść do auta. Rozmowa prowadzona jest w kulturalny sposób. Za chwilę do tego samego sklepu wchodzi identycznie ubrany czarny mężczyzna. Żaden sprzedawca do niego nie podchodzi. Czarny mężczyzna długo przygląda się ekspozycji. Po jakimś czasie sam podchodzi do sprzedawcy i prosi o pomoc w wyborze. Sprzedawca podchodzi, wyjaśnia parę szczegółów, po czym musi przerwać, bo ktoś do niego dzwoni. Klient pozostaje sam, podczas gdy sprzedawca odchodzi od niego pochłonięty rozmową telefoniczną. Kiedy czarny klient po pewnym czasie pyta się go, czy może wsiąść do samochodu, sprzedawca mówi, że nie ma takiej możliwości. Pyta się przy okazji potencjalnego klienta, czym się zajmuje i czy ma stałe dochody. Eksperyment nagrany jest przez ukrytą kamerę.

W 1976 roku Brazylijski Instytut Geograficzno-Statystyczny opublikował  wyniki badań na temat tego, w jaki sposób ludzie określają swój własny kolor skóry. Oprócz przyjętych ogólnie kategorii, takich jak biały, czarny, żółty, pardo (ludność mieszana rasowo, mająca zarówno białych, czarnych, indiańskich, jak i żółtych przodków, do tej kategorii zaliczają się zarówno Mulaci, jak i Metysi i Zambo), indígena (ludność rdzenna), pojawiło się jeszcze ponad sto trzydzieści innych, mniej lub bardziej oryginalnych określeń na kolor skóry Brazylijczyków. I tu nie zawiodła ich fantazja. Znaleźć wśród nich można takie odcienie, jak kasztanowy, beżowy, bardzo biały, blado-biały, biały przypalony, brudny biały, „uciekający osioł” (port. burro-quando-foge, określający rasową miksturę nieznanego pochodzenia), caboclo (mieszanka krwi białej, czarnej i indiańskiej), kawowy, kawa z mlekiem, cynamonowy, czekoladowy, jasno-cynamonowy, ciemno-cynamonowy, złocisty, różowy, miodowy, opalony na ciemno, Polak (odcień bieli typowa dla koloru skóry imigrantów z Polski), przypalony słońcem, a nawet morski niebieski.

W spisie ludności przeprowadzonym w 2012 roku 91 milionów Brazylijczyków określiło się mianem białych, ponad 88 milionów mieszkańców mianem pardo, ponad 15 milionów mianem czarnych, milion – mianem żółtych, niecałe 600 tysięcy – indígena, a 6 tysięcy nie określiło się w ogóle. Grupa Brazylijczyków złożona z czarnych i z pardo liczy razem ponad 103 miliony mieszkańców, stanowiąc tym samym więcej niż połowę społeczeństwa. To jednak będąca w mniejszości biała elita społeczna i polityczna kraju narzuca od niemalże pięciuset lat dominujący dyskurs wyższości białego nad czarnym. Cechą wyróżniającą Brazylię na tle innych nacji jest bez wątpienia właśnie mieszanka rasowa. Co więcej, mamy tu do czynienia z pozornym poczuciem harmonii, o którym rozpisują się od wielu lat brazylijscy i zagraniczni socjolodzy i antropolodzy. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych czy RPA, w Brazylii nigdy nie oddzielano (przynajmniej w tak ostentacyjny sposób) dzielnic zamieszkałych przez białych od dzielnic zamieszkałych przez czarnych, nie było oddzielnych szkół czy publicznych ubikacji… Przyjazne współżycie jest jednak takim samym mitem, jak mit demokracji rasowej w kraju, którego logo dumnie głosi: Brazylia – kraj wszystkich.

W latach trzydziestych ubiegłego wieku socjolog Gilberto Freyre (1900 – 1987) utrzymywał, że relacje między europejskimi kolonizatorami, niewolnikami sprowadzonymi z Afryki i ludnością rdzenną nie opierały się na antagonizmie, lecz na wzajemnej serdeczności. „U Brazylijczyka nie istnieją, jak u Anglo-Amerykanów, dwie wrogie połowy: biała i czarna; były pan i były niewolnik. W żadnej mierze. Jesteśmy dwiema zbratanymi połowami, które wzajemnie się wzbogacają różnymi wartościami i doświadczeniami; gdy się uzupełniamy, to nie dzieje się to ze szkodą jednego elementu na rzecz drugiego”. [1] Nie wolno jednak zapomnieć, że Freyre stworzył swą teorię demokracji rasowej opierając się na własnym doświadczeniu czyli z punktu widzenia białego syna białych rodziców z tradycyjnej, bogatej rodziny, u której służyli czarnoskórzy potomkowie niewolników. W jego oczach nadal byli oni kojarzeni ze schematycznymi funkcjami, które spełniali w społeczeństwie brazylijskim: “Po murzyńskiej poczciwej niańce, która w czasach patriarchalnych wychowywała dziecko, karmiła je piersią, kołysała do snu w hamaku bądź kołysce […] pojawiały się kolejno w życiu dawnego Brazylijczyka inne murzyńskie sylwetki. Sylwetka „muleque”, małego urwisa, towarzysza zabaw. Starego Murzyna, opowiadacza bajek. Pokojówki. Kucharki. Cały szereg rozmaitych kontaktów o niemałym znaczeniu dla stosunków ze środowiskiem, z życiem, ze światem. Cień Murzyna jako przewodnika, powiernika, znachora, demoralizatora przesuwał się przez życie Brazylijczyka”.

Freyre jako jeden z pierwszych teoretyków zinterpretował w pozytywny sposób fenomen mieszania się ras, który stoi u podnóża formowania się oryginalnej jakości i wartości społeczeństwa brazylijskiego. Według niego wkład kultury afrykańskich niewolników w tworzenie tkanki społeczeństwa brazylijskiego oraz harmonijne współżycie między białą, czarną i rdzenną ludnością są fundamentalne dla zrozumienia współczesnej Brazylii.

Proponowanemu przez niego mitowi demokracji rasowej przeciwstawiał się jednak między innymi brazylijski socjolog, Florestan Fernandes (1920 – 1995), nazywając tezy Freyre’go idyllicznymi. W miejscu harmonijnego współżycia i demokracji rasowej, Fernandes dostrzegał w Brazylii ukryty rasizm w sferze prywatnej i dyskryminację rasową, o których w sferze publicznej lepiej nie mówić. Natomiast komentowanie okresu niewolnictwa przy użyciu takich terminów jak harmonijne współistnienie i delikatne, niemalże przyjacielskie stosunki między panem a niewolnikiem jest według Fernandesa cyniczną interpretacją historii. Czarny nigdy nie był postrzegany, jako przyjaciel, lecz jako wróg domu i wróg publiczny. Mieszanie się ras było z kolei w znacznej mierze wynikiem przemocy seksualnej, której dopuszczali się Europejczycy na czarnych kobietach.

Eksperyment numer 3

Trzy osoby (czarny mężczyzna, biała kobieta i homoseksualista) wchodzą do sklepu z ukrytymi w kieszeniach zabezpieczeniami aktywującymi alarm przy przejściu przez bramki. Każda z osób ma zamontowaną niewidoczną słuchawkę, przez którą koordynator eksperymentu po paru minutach informuje, że w określonym momencie wszyscy troje mają jednocześnie wyjść przez tę samą bramkę. Gdy aktywuje się alarm i bramki zaczynają pikać, w większości przypadków ochroniarz podbiega bezpośrednio do czarnego mężczyzny, podczas gdy biała kobieta i homoseksualista wychodzą spokojnie nie budząc niczyich podejrzeń. Eksperyment nagrywany jest przez ukrytą kamerę.

W roku 1988 minęło sto lat od zniesienia niewolnictwa w Brazylii. W tym samym roku przeprowadzono badanie, które wykazało, że 97 proc. badanych Brazylijczyków przyznaje, że nie ma uprzedzeń na tle rasowym. Lecz gdy spytano tych samych badanych o to, czy znają osoby lub sytuacje, które mogą świadczyć o dyskryminacji rasowej w kraju, 98 proc. odpowiedziało twierdząco. Według antropolog Lili Moritz Schwarcz z Wydziału Antropologii na Universidade de São Paulo, „każdy Brazylijczyk czuje się jak «wyspa demokracji rasowej» otoczona ze wszystkich stron rasistami”. Brazylia jest zatem demokracją rasową czy rasistowskim piekłem? Aktualne wykluczenie społeczne czarnych mieszkańców kraju jest jedną z konsekwencji ponad trzystuletniego okresu niewolnictwa trwającego od pierwszej połowy XVI wieku do 1888 roku. Niemalże 4 miliony mężczyzn, kobiet i dzieci zostało przywiezionych z różnych krajów Afryki do Brazylii, co stanowiło jedną trzecią z około 12 milionów afrykańskich niewolników sprowadzonych do obu Ameryk i Europy.

Najwięcej niewolników przywiezionych zostało do portów w Recife, Salwadorze i Rio de Janeiro, gdzie następnie sprzedawano ich do niewolniczej pracy na plantacjach trzciny cukrowej, a później również na plantacjach kawy. Traktowani jak towar, bez żadnych praw, niewolnicy z różnych krajów i plemion byli mieszani między sobą, by zmniejszyć prawdopodobieństwo jakichkolwiek rewolt przeciwko ich właścicielom. Stanowili główną siłę roboczą w okresie zarówno kolonialnym, jak i cesarstwa. Przez wiele lat traktowani byli jako jednolita, afrykańska ludność niższej kategorii. Nic bardziej błędnego. Ludzie przewożeni do Brazylii pochodzili z różnych plemion i regionów Afryki. Stąd też bierze się znaczna trudność w jasnym określeniu korzeni etnicznych i kulturalnych dzisiejszych potomków niewolników, którzy stanowią integralną część brazylijskiego społeczeństwa.

Oficjalnie w 1850 roku zakazano handlu niewolnikami, a w 1888 niewolnictwo zostało zniesione na mocy Złotego Prawa (Brazylia była ostatnim krajem w Ameryce Łacińskiej, w której zostało ono zniesione. Dla porównania, w Stanach Zjednoczonych nastąpiło to dwadzieścia pięć lat wcześniej). Według profesora ekonomii na Universidade Federal do Rio de Janeiro, Marcela Paixão, elita brazylijska przez długi czas nie pozwalała, by byli niewolnicy mieli prawa społeczne, wymyśliła więc całą serię ideologii, które próbowały wykazać wrodzoną niższość czarnych.

W tym samym czasie, kiedy wyzwalano niewolników i dawano im pozory wolności bez zapewnienia praw obywatelskich, z Europy przypłynęły statki pełne białych imigrantów mających zasilić brazylijski rynek pracy. Zgodnie z polityką „wybielania” przybyszom z Włoch, Polski, Niemiec, Ukrainy czy Japonii rząd brazylijski przydzielał ziemie do zagospodarowania, działki, na których przeważnie znajdowały się niewykarczowane lasy i które należało zmienić w pola uprawne. Oprócz przydzielania ziemi, rząd wspierał również kolonów zapomogami finansowymi mającymi ułatwić rozpoczęcie nowego życia w nowym kraju. O czarnych jakoś zapomniał i pozostawił samym sobie. Brazylia musiała się przecież wybielić, ucywilizować. Wbrew temu, co planowano na początku ubiegłego wieku, Brazylia jednak się nie wybieliła – wręcz przeciwnie, czarni i pardo to wciąż większość mieszkańców Brazylii. To kraj z największą liczbą czarnych mieszkańców poza kontynentem afrykańskim.

Według brazylijskiego antropologa Darcy Ribeiro (1922 – 1997), autora m.in. książki „Povo brasileiro” czarni i Mulaci postrzegani są w społeczeństwie brazylijskim jako osoby o kryminalnych skłonnościach, charakteryzujące się przede wszystkim lenistwem i ignorancją. Traktuje się ich jako winnych za swoje własne nieszczęścia, za ich wrodzone cechy charakterystyczne i mało kto wysila się, by dostrzec w tym jakąkolwiek konsekwencję ponad trzystu lat niewolnictwa. Społeczeństwo brazylijskie rządzone przez ludzi o takiej mentalności nigdy nie zrobiło nic dla czarnej ludności, która przecież w dużym stopniu przyczyniła się do stworzenia tego społeczeństwa. Po zniesieniu niewolnictwa, wolni, nie mający już panów czarni mogli zaoferować w tym nowym porządku społecznym jedynie własną siłę roboczą. Mogli więc poddać się ponownemu, tym razem post-niewolniczemu wyzyskowi w nowej, kapitalistycznej  rzeczywistości.

Nie mieli żadnych praw – prawa do kawałka ziemi, by na niej pracować, do miejsca zamieszkania, do szkół, do których mogliby posyłać dzieci. To, co otrzymali od reszty białego społeczeństwa brazylijskiego po zniesieniu niewolnictwa, ograniczyło się w głównej mierze do represji i dyskryminacji. Większość byłych niewolników skierowała się zatem do miast, gdzie natrafiała na tak zwane dzielnice afrykańskie, będące zaczynem dla rozrastających się na wielką skalę fawel. W fawelach tych byli potomkowie niewolników do dziś żyją w ciągłej obawie przed wyrzuceniem, wszak w większości zostały to tereny nielegalnie i na dziko zajęte. Wszystkie akty dyskryminacji na tle rasowym praktykowane w Brazylii do dziś utrudniają czarnym awansowanie do rangi pełnoprawnego obywatela traktowanego na równi z resztą społeczeństwa.

Mieszanie się ras nie wpłynęło na demokratyzację stosunków między Brazylijczykami o różnych kolorach skóry. Bogactwo Brazylii, ziemie czy dostęp do wiedzy również nigdy nie uległy demokratyzacji. Czarni i pardo, którzy stanowią 52 proc. społeczeństwa brazylijskiego, stanowią również 67% wszystkich mieszkańców fawel. Rzeczywistość pokazuje, że w Brazylii wytworzyła się hierarchia rasowa, w której biały jest typem idealnym. Im bardziej jednostka jest biała, tym bardziej jest szanowana w społeczeństwie. Im bardziej jej kolor zbliża się ku czarnemu, tym bardziej jest dyskryminowana i wykluczona. Paradoksalnie, wraz z rozwojem Brazylii to rozwarstwienie społeczne staje się coraz bardziej widoczne.

Praca dla czarnych i białych

Badanie przeprowadzone przez DIEESE (Departamento Intersindical de Estatística e Estudos Socioeconômicos) wykazało, że istnieje duża przepaść między zarobkami białych i czarnych mieszkańców Brazylii, bez względu na poziom wykształcenia. Średnio godzinowe zarobki czarnego lub pardo stanowią zaledwie 63 proc. wynagrodzenia białego pracownika. Skąd bierze się taka różnica? Według prof. Lúcia dos Santos Garcia z DIEESE, która w 2013 roku wraz z 500 współpracownikami przeprowadziła badania wśród 600 000 pracowników w różnych stanach Brazylii, w większości przypadków stanowiska czarnych są mniej prestiżowe i wymagają od nich „mniejszego potencjału kognitywnego, są trudniejsze, bardziej ryzykowne i powtarzalne, wymagają dużego nakładu siły fizycznej, a znikomej decyzyjności i kreatywności”.

Na podstawie zebranych informacji, Lúcia Garcia stwierdza również, że poziom wykształcenia wpływa na wzrost wynagrodzenia czarnoskórych, lecz nie wpływa na zmniejszenie różnicy między wynagrodzeniami czarnego i białego pracownika. Jest to związane z uprzedzeniem na tle rasowym, które każe widzieć w białym  pracodawcę, a w czarnym – niższej klasy pracownika, co usprawiedliwia fakt, że wynagrodzenie czarnego jest niższe bez względu na poziom wykształcenia.

Badania wykazały również, że w São Paulo wśród białych obywateli 18,1 proc. obejmuje stanowiska kierownicze, podczas gdy te same stanowiska udaje się objąć zaledwie 5,7 proc. czarnych. Istnieje pewien stereotyp w myśleniu Brazylijczyków, którzy przypisują białym imigrantom wielkie zasługi w budowaniu kraju, zapominając o tych, których praca rzeczywiście przysłużyła się w jego rozwoju – twierdzi prof. Garcia. „Temat dotyczący wkładu czarnych w tworzenie Brazylii musi być wciąż powtarzany i omawiany w szkołach. Trzeba jeszcze mocno popracować nad kulturalną spuścizną okresu niewolnictwa, która wyraża się właśnie tym, że czarny/pardo z dyplomem szkoły wyższej wciąż zarabia około 60 proc. tego, co biały”.

Czy coś się zmienia?

Rok 2013. Targi książki we Frankfurcie nad Menem. Gość honorowy – Brazylia, hasło przewodnie: „Brazylia – kraj wielu głosów”. Ale chyba tylko głosów białych. Wśród siedemdziesięciu pisarzy reprezentujących Brazylię, znajduje się jeden czarnoskóry, Paulo Lins, autor książki „Miasto Boga”, na podstawie której w 2002 roku powstał film o tym samym tytule. W wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikowi „Tagesspiegel” Paulo Lins ubolewa nad tym, że lista zaproszonych autorów brazylijskich ma podłoże rasistowskie: „Jestem jedynym czarnym autorem na liście. Czy przypadkiem nie jest to rasizm? Ta lista nie odzwierciedla Brazylii.”

Przełom 2013 i 2014 roku. Grupy młodych mieszkańców peryferii, fanów muzyki funk, niezwykle popularnej szczególnie wśród brazylijskiej młodzieży, umawiają się na masowe spotkania w centrach handlowych. Niektóre z nich, szczególnie te znajdujące się w bogatych dzielnicach, teoretycznie dostępne dla wszystkich, w świadomości Brazylijczyków przeznaczone są jednak tylko dla uprzywilejowanych grup społecznych. Istnieją co prawda centra handlowe na peryferiach miast, ale młodzież z faweli wybiera właśnie te, do których dotychczas trafiała jedynie brazylijska elita. Chcą zaznaczyć, że istnieją. I pojawia się problem. Ochroniarze patrzą podejrzliwie na masy młodych, w większości czarnych chłopaków. Niepisana umowa zabraniała im wstępu do elitarnej świątyni konsumpcji. Zjawia się policja i bez żadnych dowodów ani podejrzeń kradzieży czy innych aktów wandalizmu, każe ustawić się pod ścianą. W mediach pojawiają się zdjęcia, na których czarni chłopcy z peryferii jeden za drugim, z podniesionymi rękoma opuszczają posłusznie centrum handlowe. Jeśli się przeciwstawią, policja nie zawaha się użyć pałek i wystrzelić z broni gumowych kul, by spacyfikować młodzież z faweli za to, że chciała spełnić napędzany przez media sen o konsumpcji. Czy to nowe oblicze apartheidu? – pytają się zbulwersowani użytkownicy portali społecznościowych.

Problem polega na tym, że w Brazylii wiele miast zostało zbudowanych według logiki wykluczenia: dzielnice bogatych (zamieszkałe głównie przez białych) vs dzielnice ubogich (zamieszkałe głównie przez czarnych). Dzięki portalom społecznościowym, jak np. Facebook, młodzież zaczęła organizować się i pojawiać w miejscach, z których przez lata była wykluczona.

Rok 2014. Na brazylijskim portalu Mercado Livre (odpowiednik polskiego Allegro) wśród ofert sprzedaży używanych odkurzaczy czy telefonów komórkowych pojawia się niecodzienne ogłoszenie. Obok zdjęcia czarnoskórych dzieci – cena: 1 real. Za taką sumę można kupić przez Internet czarnego człowieka „spełniającego różne funkcje”. Można zatem przy użyciu karty Visa lub Master, za pomocą jednego kliknięcia kupić za równowartość 1 zł. 30 gr. „produkt używany”, czarnego człowieka, który może być „stolarzem, murarzem, kucharzem, ochroniarzem lub zamiataczem ulic”. Na forum pojawia się pytanie potencjalnego klienta, czy produkt posiada gwarancję, bo „wiadomo, jak to z nimi jest”.

Jeszcze przed miesiącem tysiące użytkowników Facebooka oddawały hołd zmarłemu Nelsonowi Mandeli, który poświęcił swoje życie walce z segregacją rasową. Brazylijczycy masowo zamieszczali jego zdjęcia i cytaty. Dziś niektórzy z nich popierają akcje, w których ochroniarze w centrach handlowych mogą decydować o tym, kogo wpuścić, a kogo ukarać mandatem w wysokości 10.000 reali (ok. 13 000 zł.) za to, że pozwolił sobie bez pozwolenia przekroczyć próg miejsca, w którym inni nie chcą go widzieć. Najwyraźniej sądzą, że pewne miejsca zarezerwowane są wyłącznie dla białych i bogatych.

Przypis:

[1] Gilberto Freyre, „Panowie i niewolnicy”, P.I.W., 1985.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 265

(5/2014)
6 lutego 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj