0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Stany Zjednoczone] Nuklearne...

[Stany Zjednoczone] Nuklearne porozumienie z Iranem i bliskowschodnia polityka USA

Rafał Wonicki

Porozumienie nuklearne między Iranem a stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ i Niemcami (P5+1) stało się faktem. W dniu jego podpisania zostało przez wielu komentatorów uznane za przełomowe.

Porozumienie dotyczy sześciomiesięcznego ograniczenia irańskiego programu nuklearnego. W zamian za to sankcje ekonomiczne nałożone na Iran zostaną złagodzone, a irańskie pieniądze zdeponowane w zachodnich bankach odblokowane. Z perspektywy USA, lidera w negocjacjach po stronie państw zachodnich, ma to być początek wieloletniej umowy. W ramach porozumienia Iran zobowiązał się z kolei do niewzbogacania uranu powyżej 5 proc., zmniejszenia ilości wirówek potrzebnych do wzbogacania uranu do 16 tysięcy, a także otwarcia swoich ośrodków atomowych w Natanz i Fordo dla zachodnich inspektorów.

Obie strony podtrzymują w mediach wygodne dla nich interpretacje zapisów umowy. W swoich wypowiedziach przedstawiciele USA, począwszy od prezydenta Obamy, podkreślają sukces porozumienia. Reprezentanci Iranu, łącznie z samym prezydentem Hasanem Rouhanim, umniejszają zaś jego znaczenie. Dokument ten jest raczej jednym z wielu drobnych kroków w skomplikowanej geopolitycznej i regionalnej rozgrywce.

Z jednej strony jest to krok w dobrym kierunku. Iran rozwijał swój program atomowy od ponad 34 lat, a USA do tej pory nie miało dużych sukcesów w jego powstrzymaniu. Obama potrzebuje jednak sukcesów międzynarodowych, by pomóc swojej partii w wyborach do senatu w tym roku. Dodatkowo dzięki temu porozumieniu świat zachodni może przynajmniej spowolnić rozwój programu atomowego Iranu. Z kolei zniesienie sankcji ekonomicznych pozwoli ajatollahowi Alemu Chamenei poprawić kondycję gospodarczą kraju, a tym samym zmniejszyć ewentualne niezadowolenie społeczne i wzmocnić Iran regionalnie. Dla obu krajów może to być początek cichej strategicznej współpracy, choć mówienie o wielkim sukcesie USA jest obecnie zdecydowanie na wyrost.

Nie jest to też z pewnością klęska Iranu. Kraj ten ma bowiem ochotę zostać regionalnym hegemonem. Poza Arabią Saudyjską jest jedynym państwem w regionie, które jest stabilne i przewidywalne w swojej polityce, odkąd wpływ Egiptu ze względu na jego wewnętrzne kłopoty osłabł, a wpływy Turcji jeszcze się nie rozprzestrzeniły. Iran, podobnie jak USA, nie chce dopuścić talibów do władzy, co czyni go potencjalnym amerykańskim sprzymierzeńcem. Z punku widzenia Ameryki sojusz z szyickim Iranem skutkowałby jednocześnie osłabieniem wpływów sunnickich (głównie Arabii Saudyjskiej) w obszarze Zatoki Perskiej. Z punktu widzenia Teheranu takie porozumienie również może być korzystne.

Amerykańskie priorytety

Sojusz z Iranem pasowałby do widocznego wycofywania się z bezpośredniego zaangażowania USA w sprawy Bliskiego Wschodu. W 2011 r. wycofano wojska z Iraku. Przegrana Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie na rzecz armii spowodowała, że Amerykanie, popierając jego demokratyzację, stracili również tam część swoich dotychczasowych wpływów. Z kolei kłopoty tworzone przez prezydenta Karzaja w negocjowaniu umowy o wsparciu militarnym i logistycznym w Afganistanie powodują, że Biały Dom traci cierpliwość i grozi nawet całkowitym wycofaniem poparcia dla młodej „demokracji” afgańskiej. Zapewne skończyłoby się to znów przejęciem władzy przez talibów. Wszystkie te ruchy świadczą o zmianie priorytetów w geopolityce Ameryki i porzuceniu strategii bezpośredniej militarnej obecności w rejonie Zatoki, zapoczątkowanej w 1990 r. wojną przeciwko Irakowi.

Warto przypomnieć, że dla Stanów Bliski Wschód od czasu ogłoszenia zwrotu w kierunku Azji nie jest priorytetowym regionem. Co więcej, polityka bezpośredniego zaangażowania wojskowego praktykowana przez USA przez ostatnie 25 lat nie zdała egzaminu i okazała się dość kosztowna. Stąd też powrót do polityki pośredniej kontroli wydaje się rozsądny. Czy jednak pakt z Iranem może być faktycznie skuteczną realizacją nowej strategii?

Dążenie do stabilizacji regionu?

Przede wszystkim Izba Reprezentantów (a ostatnio również coraz więcej senatorów) jest przeciwna układowi z Teheranem i domaga się zaostrzenia, a nie osłabienia sankcji. Wynika to z powszechnego przekonania, iż Iran raczej nie będzie chciał przestrzegać porozumienia i będzie się dalej zbroił. Z kolei władze Iranu muszą nie tylko liczyć się z opozycją wewnętrzną, lecz także z opozycją sunnickich krajów arabskich. Z jednej strony irańscy konserwatyści nie godzą się na jakiekolwiek paktowanie z odwiecznym wrogiem, jakim są Stany Zjednoczone, oraz na negocjacje w sprawie broni, która ma przecież stanowić dowód irańskiej potęgi. Z drugiej strony porozumienie między USA i Iranem uważnie śledzą inne państwa z rejonu Zatoki, które interpretują je jako zagrożenie dla ich dotychczasowych wpływów. Działania USA, jeśli celem porozumienia z Iranem miało być zapewnienie stabilizacji, mogą przyczynić się więc do czegoś odwrotnego – do eskalacji chaosu w regionie, ponieważ kiedy inne kraje zobaczą, jak Teheran zyskuje na sile, mogą pokusić się o własne programy atomowe.

Z tych powodów scenariusz cichej współpracy między USA i Iranem – choć kuszący – jest mało prawdopodobny. Zupełne wycofanie się USA z regionu wraz z zaniechaniem nawet pośredniego wpływu poprzez państwa, które mają w regionie ambicje hegemoniczne, też wydaje się nierealne. Amerykański wpływ jest na poziomie zaangażowania finansowanego w postaci umów handlowych (ropa z Iraku) albo materialnej pomocy (np. dla Syrii), a także zaangażowania militarnego (ataki dronów bojowych) wciąż duży i raczej nie zniknie. Obecnie najbardziej prawdopodobny pozostaje więc scenariusz doraźnego reagowania i powrót do strategii równoważenia sił poprzez pośrednie wzmacnianie lub osłabianie, dzięki zabiegom dyplomatycznym i wsparciu finansowemu Iranu, Egiptu, Turcji i Arabii Saudyjskiej tak, by żadna ze stron nie zdobyła wyraźnej dominacji, a USA zachowało jak największy możliwy wpływ i kontrolę. W ten scenariusz wpisuje się zarówno porozumienie z Iranem (odblokowanie ich kont), jak i wstrzymanie dostaw wojskowych dla armii egipskiej, póki ta nie przestanie łamać praw człowieka. Taką strategię USA stosowało zresztą już wcześniej choćby poprzez wsparcie w latach 70. Iraku przeciwko Iranowi. Skończyło się to wtedy długotrwałą, wyniszczającą wojną. Czy i tym razem zamiast stabilizacji efektem będzie wojna? Zobaczymy.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 265

(5/2014)
7 lutego 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj