0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Smakując > [Smaki fotografii] Sposób...

[Smaki fotografii] Sposób na nadwagę? Oddaj lustro

Maciej Spychał

Na rynku fotograficznym trwa rewolucja. Tradycyjne ciężkie i duże lustrzanki, które jeszcze do niedawna pozwalały na znacznie więcej niż aparaty „bezlusterkowe”, tracą swoją przewagę. W tej sytuacji kupowanie przez przeciętnego użytkownika drogiej i dużej lustrzanki nie ma sensu.

Każdy turystyczny wyjazd kusi okazjami do stworzenia nowych, niezapomnianych obrazów. Aby dyżurna lustrzanka poradziła sobie z prawie wszystkimi możliwymi scenariuszami, potrzebuję co najmniej trzech obiektywów – szerokokątnego, standardowego i teleobiektywu. Do tego dorzucam statyw, kilka filtrów, interwalometr (do wykonywania serii zdjęć bez mojego udziału) i zapasowe baterie – lubię być przygotowany na każdą ewentualność. Tak skomponowany zestaw waży około pięciu kilogramów. Znam atrakcyjniejsze formy aktywnego wypoczynku niż zwiedzanie z odpowiednikiem worka ziemniaków na plecach lub ramieniu, ale starając się, aby intrygującej treści produkowanych fotografii towarzyszyła najwyższa możliwa jakość, jestem gotowy na poświęcenia. Bardzo często jednak – zwłaszcza w przypadku fotografów amatorów – takie poświęcenie nie jest wcale konieczne.

Minęły czasy, kiedy jakość miała swoją wagę (wyrażaną w kilogramach), a aparaty do wszystkiego były aparatami do niczego.

Maciej Spychał

Wielu turystów, zgarbionych od ciężaru lustrzanek dyndających bezwładnie na szyi, nie wie, że dobre zdjęcia z wakacji nie muszą być opłacone wizytą u kręgarza. Minęły czasy, kiedy jakość miała swoją wagę (wyrażaną w kilogramach), a aparaty do wszystkiego były aparatami do niczego. Sensory fotograficzne większych rozmiarów (chodzi o fizyczny rozmiar, a nie liczbę megapikseli), które jeszcze niedawno wraz z peryferiami potrzebowały sporo przestrzeni w ciężkim korpusie lustrzanki, dzisiaj mieszczą się w aparatach bardzo zbliżonych rozmiarem do automatycznych „małpek” z lat 90. lub cyfrowych kompaktów sprzed kilku lat.

Patrząc na ofertę rynku aparatów bez lustra i jakość optyki zarówno tej wymienialnej, jak i zintegrowanej, łatwo dojdziemy do wniosku, że kupowanie lustrzanki ze standardowym obiektywem do typowo konsumenckich zastosowań jest przeciwskuteczne. Jakość obrazu generowanego przez plastikowy obiektyw rodem z jajka z niespodzianką kastruje możliwości Ilustracja_1dużego sensora, który przecież jest uzasadnieniem dla całej złożoności i wielkości lustrzanki.

Podobnie jest z mnogością dostępnych funkcji. Większość z nich pozostaje nieużywana, a jest główną przyczyną rozmiaru aparatu. Możliwość fotografowania w formacie RAW zamiast JPEG też przestała być argumentem. Brak RAW w kompaktach był ograniczeniem czysto programowym mającym na celu zwiększenie sprzedaży droższych lustrzanek. Jeżeli ktoś ma ochotę wyciskać soki z RAW w postprodukcji, nic nie stoi na przeszkodzie – wszystkie bezlusterkowce mają opcję fotografowania w tym formacie. Większość konsumentów jednak nadal woli zajmujące mniej miejsca JPEG-i, odpowiednio pokolorowane przez automatykę aparatu, gotowe do pokazania od razu po włożeniu karty pamięci do komputera/telewizora.

Kolejnym atutem bezlusterkowca jest to, że brak fizycznego mechanizmu podnoszenia lustra i tzw. elektroniczna migawka pozwalają osiągać większą liczbę klatek na sekundę. Szybkostrzelność jest ograniczana programowo, a fizycznie wyznaczą ją tylko przepustowość elektroniki przesyłającej dane z sensora do karty pamięci i szybkość zapisu dyktowana przez model karty. Najdroższe lustrzanki wykonują 14 klatek na sekundę, a najnowsze bezlusterkowce mogą w tym samym czasie zapisywać obraz nawet 40 razy.

 

Zmiany w mentalności zarówno klientów, jak i sprzedawców następują powoli. Na ulicach nadal widać efekty wielu lat marketingu przedstawiającego duże i drogie lustrzanki jako synonim jakości.

Maciej Spychał

Jedyną cechą małych, nowoczesnych aparatów bez lustra mogącą zaskoczyć in minus jest prędkość ustawiania ostrości na fotografowanym obiekcie. Tutaj lustrzanki mają nadal niedużą przewagę, jednak kurczy się ona w bardzo szybkim tempie i blednie, jeśli weźmiemy pod uwagę ograniczoną liczbę i rozmieszczenie punktów ustawiania ostrości – bezlusterkowce mogą ostrzyć za pomocą właściwie dowolnego punktu w kadrze.

Ilustracja 2

Nowe, lżejsze i szybsze aparaty bez lustra zyskały dodatkowo na atrakcyjności po niedawnej premierze pierwszego bezlusterkowca z wymienną optyką, dysponującego pełnoklatkowym sensorem. Coś do tej pory zarezerwowanego dla dużych aparatów skierowanych do profesjonalistów znalazło się w obudowie różniącej się od współczesnego telefonu tylko grubością, ale już nie rozmiarem. Nie trzeba było długo czekać, żeby osoby zarabiające na fotografii doceniły lekkość i poręczność tego typu rozwiązania. Rozmiar sensora wpływa na rozmiar niezbędnych obiektywów, dlatego oszczędności wagowe ograniczają się w takim wypadku tylko do korpusu. Bezlusterkowce o sensorach mniejszych niż pełnoklatkowe mają zauważalnie i, co ważniejsze, odczuwalnie mniejsze obiektywy.

Dobry bezlusterkowy aparat leży na innej półce niż najpopularniejsze lustrzanki. Dwóch największych graczy na rynku nie angażuje się zbyt aktywnie w trwającą rewolucję. Wiedzą, że oznaczałoby to kanibalizację własnych podstawowych modeli, które jako rozpoznawalne, sprawdzone produkty generują od lat lwią część ich dochodów. Dlatego zmiany w mentalności zarówno klientów, jak i sprzedawców następują powoli. Na ulicach nadal widać efekty wielu lat marketingu przedstawiającego duże i drogie lustrzanki jako synonim jakości. Zazwyczaj jest to jakość wyłącznie potencjalna, bo – jak wielokrotnie już na łamach „Kultury Liberalnej” wspominałem – za zdjęciem nie stoi aparat tylko człowiek.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 278

(18/2014)
6 maja 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj