0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Sztuka bezkrwawej rewolucji....

Sztuka bezkrwawej rewolucji. O wystawie „Arena” w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu

Zuzanna Sokołowska

Czy sztuka w obliczu ogromnej siły mediów może mieć realny wpływ na rzeczywistość? Jak realizuje się jej polityczny wymiar? Co oznacza zaangażowanie artysty? Między innymi te zagadnienia podejmuje wystawa „Arena” w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu.

Jakie skojarzenia może wywołać słowo arena? Bez wątpienia pierwszymi narzucającymi się definicjami jest miejsce walk, turniejów, popisów, igrzysk oraz widowisk. Arena to przestrzeń otwarta, która materializuje i zaspokaja społeczne potrzeby, teren zarówno niewinnych rozrywek, jak i spektakl agresji, unaoczniający przemoc oraz konflikt. Obszar ten stał się pretekstem do powstania międzynarodowej wystawy w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu. Punktem odniesienia dla tej ekspozycji stała się postać Josepha Beuysa – artysty i aktywisty, a w szczególności jego praca „Arena (gdzie bym dotarł, gdybym był inteligentny)”(1970-1972), jedna z najważniejszych realizacji w dorobku tego wyjątkowego twórcy. Składa się ona ze 100 płyt, na których zostały umieszczone zdjęcia relacjonujące niemalże wszystkie działania artysty.

 

1972 Joseph Beuys Galerie L´Attico Rom

Katharina Sieverding: Arena – Beuys, 1972 (2014). Pokaz slajdów

 

Dla Beuysa sztuka stała się sposobem na wzniecanie społecznych dyskusji, w których najważniejsze miejsce zajmuje przede wszystkim człowiek. Beuys chciał wywołać bezkrwawą rewolucję, dzięki której będzie można zrewidować schematyczne myślenie o sztuce, polityce i państwie. Bez wątpienia społeczne zaangażowanie artysty przyczyniło się do zmiany myślenia o twórcach jako jednostkach, które mogą wpłynąć na zmianę perspektywy myślenia. Na toruńskiej wystawie jego „Arena” prezentowana jest w formie materiałów dokumentalnych. Ich autorką jest niemiecka artystka Katharina Sieverding, która stworzyła cyfrowy pokaz slajdów składających się na monumentalną pracę Beuysa. Główną oś ekspozycji tworzy problematyka sztuki i polityki, a konkretniej ich wzajemnych relacji, oraz roli artysty we współczesnym świecie. Czy faktycznie może on wpływać na otaczającą rzeczywistość? I czy jego działania mogą przyczynić się do realnych zmian? Toruńska wystawa pokazuje, że jest to możliwe. Ekspozycja kładzie szczególny nacisk na praktykę myślenia, od której zaczyna się niemal każde działanie człowieka. Choć sama wystawa prowokuje także pytania o status dzieła sztuki, a dokładniej pytanie, w jaki sposób widzowie mogą oceniać sztukę zaangażowaną. Czy jest to w ogóle możliwe? Czy o wartości tej sztuki decyduje sam fakt podejmowania społecznych problemów?

Miejsce dla sztuki

 

O mariażu sztuki i polityki mówi się od bardzo dawna. Próbuje się ustalić zarówno granice społecznego zaangażowania w obecne problemy, jak i historię tworzącą narodową tożsamość. Nie tak dawno główną bohaterką takich dyskusji stała się Julita Wójcik, autorka konfliktogennej tęczy na Placu Zbawiciela w Warszawie, która wzbudza ambiwalentne uczucia, zwłaszcza w prawicowych środowiskach kojarzących ją bezpośrednio ze symbolem sodomii, wszelkiego zboczenia i wynaturzenia. Przy głośnych medialnych doniesieniach i burzliwych debatach, podczas których spierano się, co tak naprawdę oznacza symbol tęczy, działania Artura Żmijewskiego, kolejnego polskiego artysty tropiącego tematy tabu i przy okazji obnażającego słabości współczesnego społeczeństwa, wydają się subtelnym prztyczkiem w nos. Niemniej jednak bardzo istotnym, generującym pytania o kondycję samych twórców.

 

Gustav Metzger: MASS MEDIA: dziś i wczoraj (2011)

 

Jak twierdzi Andrzej Osęka, artysta nie prowadzi dziś sporu ze światem, nie wyraża swojego gniewu, własnego uniesienia. Ogranicza się jedynie do stwierdzenia faktów. „Artysta może więc wziąć udział w walce, zająć stanowisko w konkretnej sprawie; posługuje się wtedy konkretnymi znakami, argumentami – jakby wkładał mundur określonej armii. Ale unika zasadniczego sporu ze światem, zajmowania własnego stanowiska (…). Sprawia, że znika ze swego dzieła, że nie widzimy go jako człowieka indywidualnego” – twierdzi autor książki „Mitologie artysty”. I nie sposób się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Kiedy artyści próbują przedstawiać społeczno-polityczne problemy współczesnego świata, w swoich realizacjach materializują tylko pewne obecne zależności. Są jak medium, nośnik złych, lecz także obiektywnych wiadomości, które mają zmuszać do myślenia. Ich działania rozgrywające się najczęściej w bezpiecznej, oswojonej przestrzeni galerii czy muzeum stają się od czasu do czasu punktem zapalanym, który rzeczywiście pobudza do realnej zmiany.

A jak zachowują się twórcy, których działania mamy okazję oglądać w toruńskim CSW? Nie można oprzeć się wrażeniu, że każdemu z nich przyświeca jedna idea – mianowicie wzniecenia rewolucji zarówno w myśleniu, jak i działaniu, dlatego starają się komentować rzeczywistość z perspektywy określonego stanowiska.

Medialność i trauma

 

Narracja wystawy w dużej mierze opiera się, jak można przeczytać w jej programie, na zarówno odzwierciedlaniu przez artystów momentów kryzysowych, jak i refleksji na temat rzeczywistości hipermedialnej oraz sposobu, w jaki mass media prezentują historię poprzez obrazy. Ekspozycja jest podzielona na zasadnicze części, które zostały zaprojektowane przez Uglycute. Składają się one przede wszystkim z programów filmowych, których kuratorami są Antonia Alampi, Jude Angowih, Sergio Edelsztein oraz Katerina Gregos. W programie nie zabrakło też prac, które bezpośrednio angażują widzów do czynnego uczestnictwa. Wystarczy w tym miejscu przypomnieć realizację Gustava Metzgera „MASS MEDIA: dziś i wczoraj” (2011). Składa się ona ze stosu gazet przyniesionych przez publiczność. Widzowie mogą wycinać interesujące ich informacje i zawieszać je na magnesach w specjalnie zaaranżowanej dla tego celu przestrzeni. Metzger pokazuje widzom, jak media wpływają na odbiór świata, jak kreują historię oraz jak ją zmieniają, dopasowując obrazy do społecznych definicji agresji, terroryzmu czy strachu. Artysta zmusza tym samym publiczność do samodzielnego, krytycznego myślenia, dalekiego od pseudointelektualnego bełkotu, codzienne serwowanego przez media. Idealnie w obraną przez Metzgera strategię obnażania zarówno słabości, jak i siły mediów, prezentujących historię poprzez obrazy jest praca Hansa-Petera Feldmanna „9/12 Okładka (2001)”. Składa się ona z okładek 151 czasopism z całego świata relacjonujących atak terrorystyczny na World Trade Center 11 września 2001 roku. Feldmann tym samym pokazuje prasowe obrazy jako ikony, które stały się wizualnymi, symbolicznymi definicjami przelewu krwi.

 

Hans-Peter Feldmann: 9/11 Okładka (2001)

W zupełnie innym tonie utrzymana jest praca Michal Rovner „Pęknięcia w czasie”(2009). Jest to wielkoformatowa projekcja video, zajmująca ogromną przestrzeń galerii. Cyfrowy „fresk” artystki, który wypełniają ruchome postaci zmierzające w nieokreślonym kierunku. Zostały one umieszczone na tle pękniętej, kamiennej struktury, która tym samym zyskała status żywotności. Rovner snuje powolną, niezwykle sensualną narrację na temat ludzkich jednostek, które, obarczone piętnem historii i pozbawione własnych korzeni, zmuszone są do emigracji, do nomadycznego stylu życia. Brak przywiązania do jakiegokolwiek miejsca generuje utratę tożsamości, a tym samym przyczynia się do wyrwania ze społecznego kontekstu. Rovner to przykład artystki totalnej, która bada otaczającą rzeczywistość z niezwykłą empatią i wyczuciem. Podczas otwarcia wystawy „Arena” wygłosiła wykład na temat historycznych traum, które budują społeczną tożsamość. W wystąpieniu nawiązała do swoich zeszłorocznych działań na terenie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu „Traces of Life: The World of Children”. Artystka odtworzyła w jednym z pawilonów zachowane rysunki żydowskich dzieci, które zginęły w obozie koncentracyjnym. Całość została uzupełniona nagraniami ich śpiewów. Akcje Rovner stały się artystycznym pomnikiem, mającym dokumentować ślady ich istnienia – wstrząsającym, emocjonalnym i na pewno niezapomnianym.

Sztuka (nie)zaangażowana?

 

Na wystawie nie zabrakło też polskich akcentów. Mirosław Bałka prezentuje swoją zaskakującą realizację „Pukając” (2014), która jest przeniesieniem w skali 1:1 jego warszawskiej pracowni. Wydobywający się z niej nieustanny dźwięk pukania, pobudza do zbadania tej dziwnej przestrzeni, która nieoczekiwanie staje się zamknięta, niedostępna, tak jak ludzkie ciało, stanowiące zwartą, nieprzekraczalną strukturę. Realizacja Bałki staje się tym samym próbą nakreślenia osobistych, wewnętrznych obszarów, które mogą determinować podejmowanie społecznych dyskusji. Dodatkową częścią ekspozycji jest aneks składający się z prac polskich artystów, których autorami są Łukasz Surowiec, Andrzej Wasilewski, Zbyszko Trzeciakowski i Justyna Scheuring. Polska część wystawy „Arena”, której całokształt został zatytułowany „Milczenie Marcela Duchampa jest przeceniane”, dotyczy przede wszystkim budowania relacji między artysta a społeczeństwem. Punktem wyjścia tego fragmentu wystawy stały się również działania Josepha Beuysa, który krytykował Duchampa za wycofanie się z działalności artystycznej. Łukasz Surowiec w swoim video „Poczekalnia” (2013) porusza problem wykluczenia, biedy, bezdomności i możliwości przetrwania w świecie, którego główną strategią jest spychanie słabszych jednostek na margines społeczeństwa. Artysta chciał stworzyć przestrzeń dla ludzi, w której zostają zawieszone wszelkie umowy społeczne. Przestrzeń ta, zaaranżowana w galerii sztuki, miała stać się miejscem oczekiwania na poprawę sytuacji, ucieczką od przygnębiającej rzeczywistości. Jednakże obraz ten, pomimo pełnego zaangażowania samego artysty, staje się jedynie suchym dokumentem ilustrującym tragedię bezdomności. Widz mimowolnie przyjmuje dystansującą pozycję zwykłego obserwatora, który nie potrafi zaangażować się w oglądany obraz. Głównym problemem staje się bardziej artystyczny, aniżeli społeczny wydźwięk tej realizacji. Bezdomni, którzy zaadaptowali w większości przestrzeń galerii, byli poddani nieustannej obserwacji – artysta dokumentował za pomocą kamery ich pobyt w tytułowej poczekalni. Sam obraz wzbudza bardziej pytania o granice sztuki, w której „eksponatami” mogą stać się jednostki spychane na margines społeczny. Realne problemy, jakimi są bieda czy utrata domu, zeszły w tym przypadku na dalszy plan. „Poczekalnia” stała się tym samym przestrzenią, w której na chwilę można odetchnąć, coś przeczekać, jednakże nie rozwiązuje ona kompletnie problemów ludzi, którzy się w niej znaleźli.

 

Michal Rovner: Pęknięcia w czasie (2009)

Bez wątpienia toruńska międzynarodowa wystawa „Arena” to przemyślana od początku do końca strategia obrania jednoznacznego kierunku dyskusji. Jej celem będzie dookreślenie statusu współczesnego artysty, którego siła rażenia nie jest na pewno tak ogromna jak mediów. Narracja zaproponowana przez kuratorkę ekspozycji, Dobrilę Denegri, stanowi zachętę do realnej zmiany rzeczywistości, do wyjścia na tytułową arenę i zabrania głosu, którego dźwięk kneblowany jest na co dzień przez strach i brak wiary we własne działanie. Sztuka to jeden ze sposobów społecznego zaangażowania, stanowiąca zachętę do aktywizowania jak największej ilość jednostek. Pytanie tylko, jak ten rodzaj praktyki przekłada się na realną zmianę myślenia, działania? Jak można zauważyć, toruńska wystawa porusza wiele zagadnień związanych z uwikłaniem w historię czy społeczno-polityczne systemy, które generują materialne i intelektualne nierówności. Jednakże artyści buntując się i wzniecając małe pożary, przerzucają odpowiedzialność na widzów, których zadaniem będzie wprowadzić świadomość w ruch. Chowając się za swoimi realizacjami, jak trafnie zauważył wspomniany wcześniej Osęka, twórcy w niewielkim stopniu zmieniają sytuację jednostek, o których opowiadają. Ich prace przyjmują zatem charakter bardziej artystyczny niż społeczny. Mimo to nie należy umniejszać w jakimkolwiek stopniu ich wartości. Dzięki nim można zacząć uważniej przyglądać się rzeczywistości, która nieustannie potrzebuje pozytywnych zmian zarówno w myśleniu, jak i działaniu.

 

Łukasz Surowiec: Poczekalnia (2013)

 

Wszystkie wykorzystane w artykule ilustracje: Materiały prasowe, CSW Toruń, wystawa Arena

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 281

(21/2014)
27 maja 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj