0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Z Coney Island...

Z Coney Island do Pałacu Saskiego. Parki rozrywki jako projekt polityczny?

Adam Przywara

Stowarzyszenie Saski 2018, pragnąc odtworzyć w miniaturze pierzeję Pałacu Saskiego, buduje heterotopię, której zadanie kończy się na stworzeniu swoistej iluzji świata. Czy w tym reprezentacyjnym, monumentalnym projekcie przedstawionym w Parku Miniatur Województwa Mazowieckiego jest miejsce na potrzeby i problemy mieszkańców Warszawy?

W połowie XIX w. po drugiej stronie Atlantyku miało miejsce wydarzenie, które po latach pozwala na nowo zagłębić się w problematykę parków rozrywki jako miejsc szczególnych i znaczących dla kultury, w której powstają. Tym wydarzeniem było wybudowanie pierwszego sztucznego połączenia między półwyspem Manhattan, a Coney Island, która od tamtej pory miała stać się terenem wypoczynku dla całej ludności Nowego Jorku. Rekreacja i rozrywka połączyły się na Coney Island w sposób unikalny, dając ujście emocjom i zachciankom wszystkich grup społecznych zamieszkujących Manhattan – od bankierów z Wall Street, przez pomniejszych sprzedawców ulicznych, po przestępców wszelkiej maści. Jednak za sprawą działających na niej inwestorów, stała się ona także czymś o wiele ważniejszym – polem eksperymentu architektonicznego.

Rem Koolhaas, czołowy architekt i teoretyk architektury współczesności, skonstatował po wielu dekadach funkcjonowania parku, że to właśnie na Coney Island ukształtowały się pierwsze typy architektoniczne i pierwsi inwestorzy, którzy z biegiem czasu przenieśli się na prawdziwe pole rozbudowy miasta, czyli Manhattan [1]. Podobne analizy zostały przeprowadzone w kontekście pierwszych Disneylandów w Stanach jako pierwowzorów eksperymentalnych społeczności czy amerykańskiej wystawy-parku rozrywki FUTURAMA z lat 60., której cel był jasno zdefiniowany – przedstawić obywatelom interpretacje przyszłości proponowanej przez korporację General Motors. Przytoczone przykłady wskazują, że park rozrywki, oglądany z odpowiedniej perspektywy, może okazać się elementem, który pozostaje w ścisłym związku z polityką, kulturą, ekonomią, a co za tym idzie – przestaje być tylko mało istotną przestrzenią relaksu.

Minipoligon wielkich spraw

Na przykładzie Coney Island możemy scharakteryzować estetykę, jaką posługują się klasyczne parki rozrywki. Kilka elementów formalno-funkcjonalnych oddziałuje na użytkowników parku mocniej niż reszta – i to na nich skupimy naszą uwagę. Miejsca rozrywki lokowane są zazwyczaj na uboczu, na terenie, który w jakiś sposób oddzielony jest od zewnętrza. Na użytkownika oddziałują wymyślnymi formami, które można zakwalifikować gdzieś pomiędzy scenografią teatralną a architekturą. Rozrywka jest w tego typu przestrzeniach priorytetem, rezygnuje się więc zazwyczaj z ekonomiczno-funkcjonalnego podejścia do zabudowy, stawiając na zaskakującą i eklektyczną formę. Jednak nietrwałe materiały, które najczęściej używane są do ich budowy, mają same w sobie niewielki walor estetyczny, dlatego też bardzo ważnym elementem opisywanych struktur jest światło, które – odpowiednio użyte – zamienia nawet najbardziej zardzewiały element konstrukcyjny w błyszczący obiekt pożądania. Parki charakteryzuje niesamowitość – rezygnuje się tu z przyjętych na zewnątrz porządków przestrzennych i czasowych na rzecz oddziaływania egzotyką i sprawiania przyjemności użytkownikowi, która zazwyczaj wiąże się z poczuciem kontrolowanego zagrożenia (dom strachów, roller-coaster).

W tym kontekście parki miniatur architektonicznych, które w tym świecie wywalczyły sobie autonomiczną pozycję, mogą wydawać się mało ekscytujące, wręcz nudne. Nie sposób jednak zanegować ich ogromnej popularności, szczególnie na Starym Kontynencie. Miniatura, czyli specyficzny rodzaj surogatu przestrzennego, jest znakiem, którego denotacją są realne budynki nadal istniejące lub historyczne. Umieszczona w parku autonomizuje się ona i zaczyna stanowić element plasujący się gdzieś pomiędzy rzemiosłem, a architekturą, który całkowicie pozbawiony jest swoich klasycznych funkcji – stanowi czysto wizualny znak.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mimo nowych technologii i możliwości wirtualnego przemieszczania się po całym globie bez potrzeby odchodzenia od ekranu – chociażby za pomocą Google Earth – miniatura nadal stanowi atrakcyjną formę edukacji i rozrywki. Nie sposób wymienić tu wszystkich zależności, które mogą wpływać na taki stan rzeczy, jednak warto wypunktować pokrótce te bardziej znaczące. Z jednej strony możemy mówić o atrakcyjności wykonania, kunszcie modelarza, byłby to jednak powód zbyt powierzchowny, dlatego też sukcesu miniatury proponuję upatrywać w jej skali. Skali, która uległa pomniejszeniu, jest więc łatwa do zaakceptowania przez człowieka, gdyż nie dominuje nad nim jak realna budowla. Trzecim powodem mogą być oczywiście walory wizualne i zmysłowe, jednak tychże doszukać możemy się także w pełnowartościowych budynkach. To, co stanowi główny atut miniaturowych modeli, to sposób, w jaki odnoszą się one do swojego pierwowzoru. Odniesienie to jest pozbawione wszelkich niedomówień, dokładne i skończone, a co za tym idzie – bardzo proste do przetworzenia i szybko zaspokajające ciekawość użytkownika zarówno względem samej miniatury, jak i budynku odniesienia. Miniatura daje ponadto obserwatorowi możliwość obcowania ze swoim pierwowzorem bez jego kontekstu przestrzennego, historycznego czy społecznego. Jest płaską, prostą i estetyczną formą, którą mimowolnie akceptujemy, negując głębszy walor intelektualny, zapewniany przez pełnowymiarowe budynki doświadczane w konkretnym czasie i przestrzeni. To właśnie w tej prostocie i populistycznym wymiarze miniatury upatrywałbym jej nośności wśród odbiorców z całego świata. Cechę tę można jednak łatwo wykorzystać do celów dalekich od ludyczności i rozrywki.

Pałac Saski: makieta jak z bajki

Park Miniatur Województwa Mazowieckiego jest inicjatywą, która na pierwszy rzut oka odbiega od innych działań Stowarzyszenia Saski 2018. Zamiast lobbowania za odbudową „wielkiej Warszawy”, władze stowarzyszenia inicjują projekt, który stolicę zmniejsza, a dokładniej miniaturyzuje ją w skali 1:25. Dlaczego grupa zdecydowała się na tego typu wybieg? W kontekście przytoczonej charakterystyki parków miniatur architektonicznych nie ma wątpliwości, że w tym przypadku nie mamy do czynienia wyłącznie z funkcją rozrywkowo-edukacyjną. W opisie, który znaleźć można na stronie inicjatywy czytamy: „Plan jest ambitny – stworzyć przestrzeń, w której można będzie podziwiać najpiękniejsze miejsca Mazowsza. Odzwierciedlić obiekty, które mijamy na co dzień i odtworzyć te, które żyją już tylko w pamięci pasjonatów – wszystkie w postaci z czasów, gdy prezentowały się najokazalej. Połączyć teraźniejszość z przeszłością, nie zważając na relacje czasu i przestrzeni. W parku będzie bowiem można podziwiać obiekty z różnych zakątków Mazowsza. Cel to rekonstrukcja najistotniejszych elementów mazowieckiego krajobrazu kulturowego”.

Wizję tę cechuje szczególna postawa wobec historii, jednocześnie populistyczna i pielęgnująca obraz stolicy jako miasta potiomkinowskiego.

Adam Przywara

W projekcie Stowarzyszenia nie zważa się na relacje czasu i przestrzeni, nie zważa się także na relacje ekonomiczne czy społeczne, które kształtują współczesne miasta. Zwraca się w stronę historii i szuka w niej rozwiązań, choć zapomina o nierównościach społecznych, wykluczeniu przestrzennym czy estetyce otoczenia, tak przecież istotnymi zarówno wczoraj, jak i jutro. Park jest tym samym miejscem, w którym przestają działać zasady charakterystyczne dla zewnętrza, znika podstawowe rozwarstwienie ekonomiczne, znikają codzienne problemy z którymi borykają się mieszkańcy miasta. Stowarzyszenie Saski 2018 tworzy upośledzoną heterotopię, miejsce które zawiera w sobie wiele miejsc, wiele czasów – ale bez charakterystycznej dla nich logiki. To wizja – obok przeszłości i teraźniejszości – również przyszłości, w której miasto jest zbiorem budynków-symboli. Zaspokajają one potrzeby mieszkańców jedynie w przestrzeni abstrakcyjnych znaków, całkowicie wypierając kontekst ich aktualności. Gdybyśmy jednak przyjrzeli się praktykom i politykom miast na świecie, zauważylibyśmy, że zamieszkujące je społeczności dążą raczej do małych, lokalnych zmian – a nie snów o potędze.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zadanie tej heterotopii kończy się na stworzeniu iluzji świata. Iluzja ta zakłada odtworzenie w miniaturze historycznej zabudowy pierzei Ogrodu Saskiego, powrotu do prawie stuletniej już wizji „wielkiej Warszawy”, która przefiltrowana jest jednak przez interesy podmiotów zaangażowanych w jej tworzenie. Miniatury znajdujące się w parku mają za zadanie na nowo ukonstytuować obiektywny charakter wizji Pałacu, w czym pomagają miniatury innych budynków, obecnych we współczesnej zabudowie stolicy – a dalszej perspektywie rozpropagować koncepcję odbudowy całej budowli na placu Piłsudskiego.

Można spojrzeć na to, jak na proces, w którym pewna idea jest stadium pierwotnym, a budynek stadium dojrzałym – miniatura w tym wypadku byłaby czymś pomiędzy. Ważnym elementem całego przedsięwzięcia jest także sposób, w jaki miniatury są wykonane — dokumentacje obrazowe i werbalne zostają przekute w model stworzony w technice druku trójwymiarowego. Jest to jeden z głównych problemów, które pojawiają się wraz z refleksją nad instytucją mazowieckiego parku. Poprzez technikę i proces wykonania modele zachowują pozór obiektywizmu, który ma oparcie w historii i technologii. Taka odbudowa jest tutaj traktowana jak ponowne postawienie starej scenografii w teatrze – nie zwraca się uwagi na konsekwencje ekonomiczne czy urbanistyczne. Grając na emocjach mieszkańców Warszawy oraz internautów, Stowarzyszenie Saski 2018 buduje idee, której ostatecznym spełnieniem – w mikro- lub makroskali – może być jedynie atrapa, bo przecież nie pełnoprawna nowa zabudowa, ani też wierna rekonstrukcja historyczna, wykraczająca poza dbałość o architektoniczne detale. Poza kwestiami estetycznymi zaciera się tu mocno subiektywny i interesowny charakter przedsięwzięcia, związany z planami potencjalnych inwestorów, z którymi stowarzyszenie Saski 2018 nawiązało współpracę [2]. W projekcie pałacu łączą się więc dwie wizje przyszłej Warszawy: jedna jest wizją skrajnie ekonomiczną, przynależną deweloperom, zainteresowanym zapewne realizacją podobnych projektów. Drugą cechuje szczególna postawa wobec historii, jednocześnie populistyczna i pielęgnująca obraz stolicy jako miasta potiomkinowskiego, które spełnia rolę reprezentacyjną, nie biorąc przy tym pod uwagę kwestii etycznych, czyli polityki miejskiej, która byłaby związana z realnymi potrzebami obywateli.

Zombie-architektura

Operowanie „faktami” i „prawdą historyczną”, a także takimi a nie innymi mediami, wytwarza zasłonę, za którą czai się potwór. Objawił się on już w innych miastach Polski i Europy. Takim potworem jest odbudowa Zamku Miejskiego w Berlinie, która trwa od roku 2007 i od początku boryka się z niezliczonymi problemami. Podobnie określić można niedawno odbudowany zamek w Poznaniu, który naśladować (sic!) ma nieistniejącą od XVIII w. zabudowę rodem ze średniowiecza. Budynki, o których mowa, to wizja pojedynczych inwestorów czy władz, które grają na emocjach obywateli, aby stworzyć autoupamiętniający symbol. Na takich odbudowach, tracą zarówno przestrzenie miast, jak i ich mieszkańcy, a symbol okazuje się być pusty i szybko traci swoją pierwotną atrakcyjność zawartą w wizualizacjach.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Współczesne społeczeństwo łaknie zaś mocnych symboli i celów z którymi można byłoby się utożsamiać. Inicjatywa Saski 2018 idealnie wpisuje się w tę charakterystykę, gdyż daje nam budynek o prostej estetyce, nawiązujący do czasów wszechogarniającej „świetności” i rozwoju Warszawy. Czasowa ekspozycja miniatur otworzyła się już w Parku Sowińskiego i zdążyła zebrać sobie grono zwolenników. Zastanawia jednak, czy kiedy otworzy się pełna ekspozycja parku, będzie on stanowił miejsce inkluzywne, do którego chętnie przyjdą wszystkie grupy warszawiaków? Parki rozrywki odgrywają w końcu ważną rolę w historii miast i stanowią miejsca, w których przyjemność i wypoczynek są wartościami nadrzędnymi, niezależnie od poglądów politycznych czy statusu społecznego.

Wyżej wymienione argumenty stanowią jednak podstawę, by sądzić, że Mazowiecki Park Miniatur architektonicznych różnić się będzie choćby od punktu wyjścia – Coney Island – nie tyle z powodu różnic w założeniach i funkcjach, a z powodów polityki na jakiej opierają się jego fundamenty.

Przypisy:

[1] Rem Koolhaas, „Deliryczny Nowy Jork“, Kraków 2013.

[2] „Deweloperzy chcą odbudować Pałac Saski. Co w zamian?”, warszawa.gazeta.pl [link].

 

Miejsce:

Park Minitatur Województwa Mazowieckiego; do 21 września 2014 – Park im. Sowińskiego, Elekcyjna 17; od 6 października 2014 – Dom Towarowy Braci Jabłkowskich, Bracka 25.

Fotografie: J. Zieliński [Materiały dostarczone przez Autora]

 

SPROSTOWANIE:

W związku z nieprawdziwymi informacjami podanymi w artykule pana Adama Przywary pt. „Z Coney Island do Pałacu Saskiego. Parki rozrywki jako projekt polityczny?”, opublikowanego 16.09.2014 roku na łamach „Kultury Liberalnej” wyjaśniamy co następuje:

Nie jest prawdą, że władze stowarzyszenia Saski2018 zainicjowały projekt stworzenia parku miniatur. Park Miniatur Województwa Mazowieckiego jest inicjatywą osoby prywatnej – pana Rafała Kunacha, który poprosił nas o współpracę. Stowarzyszenie Saski2018 jest jednym z partnerów merytorycznych przedsięwzięcia – służymy radą w kwestiach historyczno-architektonicznych. Park Miniatur Województwa Mazowieckiego jest przedsięwzięciem niezależnym, pomysłem osoby prywatnej, niezwiązanej ze Stowarzyszeniem. Stowarzyszenie Saski 2018 nie ma prawa do ingerowania w kształt projektu, ani w kierunki jego rozwoju, nie podejmuje żadnych decyzji związanych z organizacją parku miniatur, doboru makiet, czy sposobu ich prezentacji.

Marta Szczeblewska Prezes Stowarzyszenia Saski 2018

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 297

(37/2014)
16 września 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj