0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Feminizując] „MaMa Perform”

[Feminizując] „MaMa Perform”

Katarzyna Kazimierowska

Czy za pomocą teatru można wyjaśnić, czym jest macierzyństwo? Katarzyna Kazimierowska opowiada o spektaklu „MaMa Perform”.

Jakiekolwiek wytłumaczenie, czym jest macierzyństwo, zazwyczaj ociera się o banał. Udało się go jednak uniknąć grupie matek – aktorek amatorek, które za pomocą ruchu, prostych rekwizytów i kilku słów trafiają w punkt.

Na scenie spotyka się dziewięć kobiet. I choć za każdą, jak możemy zakładać, stoi zupełnie inna historia, to ich wspólna opowieść o macierzyństwie jest dość spójna, choć różnorodna w odcieniach. Najpierw mamy zestaw kroków, ruchów, powtarzalnych figur przypominających krzątaninę, ten pośpiech, który staje się znakiem rozpoznawczym większości matek, gdy próbują nadążyć za pociechami, pogodzić życie rodzinne z zawodowym i towarzyskim, okiełznać czas i przestrzeń.

Potem wszystkie powlekają kołdry – to czynność, którą w znanych mi domach wykonują zazwyczaj kobiety. I owinięte w te kołdry zaczynają swoją opowieść: o tym, czego nie mają – czasu, pracy czy męża; co się skończyło – płyn do mycia naczyń i czyste spodnie; czego mają w nadmiarze – worków pod oczami; o czym marzą – masażu i wakacjach pod palmami. Kołdry z jednej strony otulają je, dając poczucie komfortu. Kojarzą się z ciepłem i domowymi pieleszami, bo przecież matki siedzą w domach z dziećmi. Z drugiej, osłaniają je, izolują, odcinają od świata za oknem, wyciszają jego hałas. A z trzeciej – otulone kołdrami kobiety wyglądają niczym Matka Boska z obrazka. Jeden ruch kołdry i tyle stereotypów, tyle skojarzeń.

Za chwilę te łagodne matki Polki przemówią do publiczności – ale nie swoim głosem, a za pomocą kartek z napisami. Dowiemy się z nich, że kochają bycie matką, główki dzieci pachnące słońcem, że czasem mają dość, bolą je plecy i boją się, że nie udźwigną oczekiwań związanych ze swoją rolą. Że „mimo dzieci” mają pracę, robią doktorat i chcą zajść w kolejną ciążę, że przeżywają wielokrotne orgazmy, idealnie godzą życie zawodowe, rodzinne i seksualne, są świetnymi kochankami oraz że matka i zimna suka świetnie idą w parze. Że są matkami i są za aborcją. Kolejne stwierdzenia i deklaracje migają nam na kolejnych planszach, trudno się w pewnym momencie zorientować, które z nich są poważne, które by rozśmieszyć, zirytować czy zbulwersować. Ale plansze spełniają swoje zadanie. Pokazują, jak ograniczone i stereotypowe jest nasze postrzeganie wizerunku matki. Że to jedyne słuszne wyobrażenie to matka Polka, matka troskliwa, cierpliwa, poświęcająca się, dobra matka, najlepiej taka Maryjka z Biblii dla dzieci. Po drugiej stronie jest ta zła matka, najczęściej spotykana w mediach, rzadziej na przystanku – matka morderczyni, matka złodziejka, matka porzucająca dzieci, matka głodząca dzieci albo pozwalająca im oglądać telewizję do późna i częstująca hamburgerem. Nie ma nic pośrodku. Tak jakbyśmy zapominali, że matka to ta sama kobieta sprzed zajścia w ciążę – też ma problemy, ambicje, aspiracje i marzenia. Oprócz całodobowej opieki nad dzieckiem/dziećmi też chce rozwijać się zawodowo, napić wina czy pójść do teatru. Żeby ktoś ją przykrył i jej poczytał. Miota się między oddaniem dziecku a odzyskaniem siebie.

Matka balansuje między światami – tym prawdziwym, nudnym, z rachunkami, pracą do znalezienia, niezadowolonym szefem i tym magicznym, widzianym oczami dziecka.

Katarzyna Kazimierowska

Najbardziej urzekła mnie jednak ostatnia część spektaklu, podczas której matki, niczym modelki na wybiegu, prezentowały kolejne części kostiumów, w które zwykle przebierają się dzieci na bale maskowe. Tu maska Spidermana, tu sukienka baletnicy, tam różdżka dobrej wróżki. Na koniec wystąpiły w kompletnych strojach, przyjmując pozy odpowiednie dla postaci, za które się przebrały. Ta „sesja” przypomniała mi projekt Supermatka autorstwa Eli Jabłońskiej, gdzie artystka w ubraniu Supermana wykonywała kolejne czynności domowe w powszechnym rozumieniu zarezerwowane dla kobiet, jak pranie, zmywanie czy opieka nad dzieckiem. Macierzyństwo poniekąd jest byciem supermatką – codziennym stawaniem się bohaterką we własnym domu, dla własnych dzieci. A z drugiej strony to przebieranie się w stroje ma w sobie też coś ze wspólnej zabawy. Bo w końcu to matka wypożycza stroje dla dzieci na karnawał, ona szyje sukienki, lepi skrzydełka, majstruje różdżki czy dorabia czarne pasy na żółtym dresie. To ona bije brawo na szkolnym przedstawieniu i zna wszystkie wierszyki, których uczy się jej dziecko w przedszkolu. Wyrusza na poszukiwanie skarbów do parku, docenia przyniesione przez dziecko kamienie, liście, martwą biedronkę czy fragment dżdżownicy znalezionej w piaskownicy.

Balansuje między światami – tym prawdziwym, nudnym, z rachunkami, pracą do znalezienia, niezadowolonym szefem i tym magicznym, widzianym oczami dziecka. I w obu bierze udział, będąc jednocześnie pracownikiem, klientem, petentem, kucharką, pielęgniarką, krawcową, terapeutką i klaunem. W matce nie zawiera się jedna rola społeczna, tylko ich mnogość. I dlatego tak trudno uchwycić istotę macierzyństwa, nie ocierając się o banał, oczywistość czy żart.

Macierzyństwo z domowych pieleszy już dawno wyszło na ulice, walcząc o żłobki, przedszkola, płatne i dłuższe urlopy macierzyńskie, powrót do pracy, normalne płace i godne porody. I to wszystko się zwyczajnie matkom należy, by mogły opiekować się dziećmi i wychowywać kolejne pokolenia ludzi. W taki sposób, w jaki to robią – całą sobą, bez lęku, że coś spieprzą. Spektakl „MaMa Perform” o tym przypomina. I o wielkiej radości, jaką w tym wszystkim może być macierzyństwo.

Banał? Może tak, ale „MaMa Perform” pokazuje siłę matek równą tej, której manifestację można usłyszeć podczas spektaklu Chóru Kobiet. Kobiety – aktorki amatorki zaczynają być widzialne. Mają coraz mocniejszy głos, coraz sprawniej poruszają się na scenie, coraz lepiej operują ciałem, by – właśnie swoim głosem i na swój sposób – opowiedzieć to, co często ucieka na scenie, w obsadzonej profesjonalistami sztuce. Często mówią więcej, niż dobrze wykształcona i kulturalnie przygotowana widownia chce usłyszeć. I chwała im za to.

 

Spektakl:

„MaMa Perform”, Nowy Teatr w Warszawie, chorografia Marysia Stokłosa. Więcej: www.nowyteatr.org.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 306

(46/2014)
24 listopada 2014

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj