0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Smakując > [Afryka] Przyprawa cenniejsza...

[Afryka] Przyprawa cenniejsza niż niewolnicy

Błażej Popławski

Suche pąki drzewa goździkowego, z których tak namiętnie korzystamy, przyprawiając przetwory owocowe, ciasta i desery, są skarbem narodowym Zanzibaru.

Archeolodzy sugerują, że goździki znane były już kulturom świata antycznego zamieszkałym na terytorium współczesnej Syrii (z interpretacją tą nie zgodzą się mieszkańcy indonezyjskich Moluków, nazywanych dawniej Wyspami Goździkowymi). Z pewnością handlowano nimi w Chinach w III w. p.n.e. Na dworze cesarskim były popularnym odświeżaczem oddechu i afrodyzjakiem. Stosowano je jako przyprawy, a także i medykamenty. Do dziś olejek goździkowy używany jest jako antyseptyk. Wielu mieszkańców globalnego Południa żuje goździki jako substytut pasty do zębów i leku przeciwbólowego.

Na Czarny Ląd goździki przywieźli Holendrzy w XVII w. Pierwsze plantacje zakładano na wyspach Oceanu Indyjskiego. Na przełomie XVIII i XIX w. goździki trafiły na Zanzibar i sąsiednią Pembę – w owym czasie były to podległe Sułtanatowi Omańskiemu emporia handlowe, budujące swoje bogactwo na pośrednictwie w handlu niewolnikami. Dziś Tanzania, której Zanzibar jest częścią od 1964 r., to jeden – obok Indonezji i Madagaskaru – z najsilniejszych graczy na światowym rynku goździków.

Zatrzymując się w jednej z wielu kafejek w zanzibarskim Stone Town, zamawiamy wyśmienitą kawę. Tangawizi kahawa zawsze pachnie imbirem, cynamonem, kardamonem oraz oczywiście goździkami.

Błażej Popławski

Wyspa ulokowana jest kilkadziesiąt kilometrów od brzegów Afryki Wschodniej. Pobyt na niej – wraz ze zdobyciem ośnieżonych szczytów masywu Kilimandżaro i ustrzeleniem (zdjęciowym, rzecz jasna) „wielkiej piątki” w Serengeti – stał się punktem obowiązkowym na mapie turystycznej Tanzanii. Do głównych atrakcji na wyspie należy: nurkowanie, opalanie się na plaży oraz udział w tzw. spice tour. Spacer po rozsianych po całej wyspie plantacjach goździków, gałki muszkatołowej, cynamonu i pieprzu trwa zwykle kilka godzin. Przewodnicy za symboliczną opłatą kilkudziesięciu dolarów opowiadają o dziejach upraw, cyklach wegetacyjnych roślin. Pokazują przy tym społeczne i kulturowe znaczenie przypraw w życiu mieszkańców Zanzibaru. A historia to niebanalna!

Pierwsza plantacja goździków została założona pod koniec XVIII w. nieopodal sułtańskiego pałacu w Mtoni, kilka kilometrów od portu. Ziarna dostarczył z francuskiego Reunionu arabski kupiec Harmali bin Saleh, próbując wkupić się w ten sposób w łaski sułtana. Uprawy rozwinęły się w okresie rządów Saida bin Sultana (1807–1856). Kluczem do sukcesu gospodarki goździkowej okazało się oparcie systemu upraw na pracy niewolniczej. Kilka dekad później, w okresie triumfu abolicjonizmu, eksport goździków stał się głównym źródłem zysków Arabów.

800px-ZanCloves

Wikimedia Commons

 

Handel goździkami kwitł w najlepsze aż do przejęcia władzy przez socjalistów i połączenia Zanzibaru z Tanganiką. Gospodarka centralnie planowana zachwiała pozycją producentów. Rozległe plantacje podzielono na poletka o powierzchni 1,5–3 hektarów. Do kieszeni rolników – przymuszonych do zrzeszenia się w spółdzielnie nazywane shahia – trafiało zaledwie kilka procent z zysków z eksportu. W przeciągu kilku dekad wielkość zbiorów zmalała trzykrotnie, a Zanzibar bezpowrotnie utracił światowy monopol w handlu goździkami. Sytuacja poprawia się powoli od lat 90. XX w.

Do dziś arabscy mieszkańcy Zanzibaru i Pemby nie ufają władzom centralnym. Wyspiarskie elity polityczno-kulturalne regularnie podnoszą postulaty separatystyczne. Opierają się one na wizji budowania samowystarczalności ekonomicznej w oparciu o eksport goździków i dochody z turystyki. Politycy Chama Cha Mapinduzi – partii rządzącej Tanzanią od uzyskania niepodległości – zdają sobie z tego doskonale sprawę. Próbują oni zmieniać prawo, zwiększając kontrolę państwowej agencji Mkurugenzi Mwendeshaji wa Shirika la Biashara la Taifa nad eksportem goździków. Plantatorzy – niechętni takiej polityce – rozwijają czarny rynek. Kwitnie szmugiel goździków do położonej na północ Kenii. Lepszej jakości goździki łatwiej nabyć dziś w Mombasie niż Dar es Salaam.

***

We współczesne oblicze handlu goździkami wpisana jest bogata historia relacji arabsko-afrykańskich. Warto o niej pamiętać, gdy zatrzymujemy się w jednej z wielu kafejek na zanzibarskim starym mieście zwanym Stone Town i zamawiamy wyśmienitą kawę. Tangawizi kahawa zawsze pachnie imbirem, cynamonem, kardamonem i oczywiście goździkami.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 332

(20/2015)
19 maja 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj