0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Historie serca. O...

Historie serca. O książce „Reperować żywych” Maylis de Kerangal

Urszula Kuczyńska

Dla Maylis de Kerangal napisanie „Reperować żywych” było sposobem na uporanie się ze śmiercią dwóch bliskich osób. Jest to także próba odpowiedzi na podstawowe pytania: co to znaczy umrzeć? co to znaczy żyć? gdzie leży granica medycznej ingerencji?

Reperowac_zywych_okladka

Być może to tylko moje osobiste – i fałszywe – odczucie, ale literatura francuska nie cieszy się ostatnio w Polsce wielką popularnością. A szkoda, bo jest naprawdę w świetnej kondycji. Świadczy o tym nie tylko zeszłoroczny Nobel dla Patricka Modiano, ale też najnowsza powieść Maylis de Kerangal – autorki nieznanej dotąd polskiemu czytelnikowi i to pomimo rozgłosu, jaki zdążyła zdobyć we Francji. Obsypane deszczem czytelniczych nagród „Reperować żywych” ukazało się właśnie nakładem Wydawnictwa Literackiego w przekładzie Krystyny Arustowicz.

Maylis de Kerangal zajęła się literaturą na „pełen etat” stosunkowo niedawno – w 2008 r., po sukcesie jej trzeciej powieści. Książka pt. „Corniche Kennedy”, której akcja rozgrywa się w Marsylii, przyniosła jej nominację do prestiżowej Prix de Medicis i nagrody Femina. Aż do 2008 r. Maylis zajmowała się zawodowo redagowaniem przewodników turystycznych i wydawnictw młodzieżowych. Pozycję wschodzącej gwiazdy literatury francuskiej zagwarantowała jej jednak dopiero czwarta powieść: „Naissance d’un pont” („Narodziny mostu”), którą jury nagrody de Medicis jednogłośnie uznało za powieść roku.

Chanson de geste na stole operacyjnym

Fabuła „Reperować żywych” jest dość banalna. Tak prosta, że można ją zawrzeć w jednym zdaniu: to historia przeszczepu serca. Nie o fabułę w tej książce jednak chodzi i jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi – nie fabuła stanowi jej treść. Ale od niej jednak zacznijmy, od czegoś przecież trzeba.

Trzech chłopaków, miłośników surfowania, robi rano szybki wypad, by ujeżdżać fale na hipnotycznie pięknym wybrzeżu Normandii. Trzech przyjaciół ujarzmia ocean, by naładować się pozytywną energią, a potem wrócić do domu i licealnej rzeczywistości. Jednak jeden z nich nigdy już do domu nie dotrze. Zostanie ciężko ranny w wyniku wypadku samochodowego. Jego mózg umrze, choć serce nadal będzie bić. I dzięki nowoczesnej medycynie, będzie to robić w ciele kogoś innego. Kogoś, kto czekał na nie od bardzo dawna, z gorącą nadzieją na nowe, zdrowsze życie.

Maylis de Kerangal przyznaje, że napisanie „Reperować żywych” było jej sposobem na uporanie się ze śmiercią dwóch bliskich osób. Szukając inspiracji, trafiła nawet na blok operacyjny szpitala Pitié-Salpêtrière, gdzie miała okazję z bliska przyjrzeć się przeszczepowi serca. „Z uwagi na wszechobecność nowoczesnych technologii wyobrażałam sobie ten zabieg jako bardziej aseptyczny, robiony z dystansu – mówiła pisarka w wywiadzie z kwietnia 2014 r. – A tymczasem ponadczasowe, odwieczne gesty, takie jak zszywanie tkanek, sąsiadują tu z najnowszymi zdobyczami techniki… I ten teatralny aspekt: drobiazgowa choreografia precyzyjnych gestów, głębokie zakorzenienie w mijającym czasie, klimat… Z tych wspomnień i wrażeń korzystałam, pisząc” („Lire” nr 425 z 24 kwietnia 2014).

Choć sama operacja nie zajmuje w powieści zbyt wiele miejsca, to jednocześnie stanowi jej kulminację i główny punkt ciężkości. „Reperować żywych” to całkiem świadome nawiązanie do starofrancuskiej tradycji chanson de geste, rycerskiego eposu, w którym znaczenie opisywanych w danym poemacie bohaterskich czynów (łac. gesta) zostaje wyolbrzymione – celowo, by je rozsławić i podać za wzór do naśladowania niczym chwalebną postawę szlachetnego wojownika ze słynnej jedenastowiecznej „Pieśni o Rolandzie”. I tak, jak we wspomnianym tu eposie, najważniejsze w „Reperować żywych” są rytm i język. Powieść równo płynie niczym niesiona wartkim nurtem rzeki. Nie zatrzymuje się ani na chwilę, ani na moment nie zwalnia. Wydarza się wciąż i bezustannie, jakby nie napotykała na swojej drodze żadnych zakrętów, żadnych wirów i przeszkód, a nurtem niosącym ją tak skutecznie i łagodnie jest właśnie język: swobodny i giętki, niezwykle bogaty i różnorodny, choć poddany wewnętrznej dyscyplinie zdarzeń, za których biegiem podąża raz szybciej, raz wolniej, zależnie od nadanego im przez autorkę tempa. Jest inny dla każdej postaci, różny – stosownie do opisywanych w książce okoliczności. I choć, co znamienne, w powieści nie ma dialogów, nie oznacza to, że jej bohaterowie nie mówią ani nie rozmawiają ze sobą. Wręcz przeciwnie: mówią i rozmawiają całkiem często, a czytelnik poznaje zarówno ich samych, jak i sposób funkcjonowania w świecie dzięki stosowanej przez de Kerangal niepodrabialnej manierze wplatania ich słów i potoku świadomości w wielowarstwową, przepełnioną emocjami – i mimo to niezwykle czytelną – opowieść.

Serce, czyli centrum

Serce. Pompa tłocząca krew. Przez wieki aż do dziś symboliczna siedziba pasji, emocji i najbardziej skrywanych uczuć. Utożsamiany z życiem symbol człowieczeństwa. Przez tysiąclecia jego bicie wyznaczało czas ludzkiego życia bytu. Aż do 1968 r. śmierć była powszechnie definiowana właśnie jako ustanie czynności serca. Dopiero opisanie zjawiska śmierci pnia mózgu, które jako pierwsi zbadali Pierre Mollaret i Maurice Goulon – dwaj francuscy neurolodzy – doprowadziło do radykalnej zmiany w postrzeganiu roli serca w organizmie człowieka i w pojmowaniu śmierci w ogóle. Praca tych dwóch paryskich lekarzy nie tylko otworzyła drogę do rozwoju współczesnej transplantologii, w tym przeszczepów serca, lecz także zapoczątkowała toczący się na naszych oczach powolny proces redefiniowania znaczenia tego organu. Serce w „Reperować żywych” nadal jest jednak najważniejszą częścią człowieka: stanowi nie tylko centrum całej opowieści, nie tylko „serce”, z którego wypływają i do którego wracają wszystkie inne wątki niczym krążąca w ludzkich żyłach krew, ale uzyskuje też rangę najpiękniejszej ofiary, największego daru, jaki jeden człowiek może ofiarować drugiemu.

„Powieść jako gatunek ma ogromny potencjał – tłumaczy autorka «Reperować żywych» w wywiadzie. – Posiada własną logikę, która pozwala rozjaśniać strefę cienia. Przede wszystkim jednak pozwala stawiać pytania. […] Co to znaczy umrzeć? Jak to jest rozstać się z kimś, kogo wciąż się kocha? Co to znaczy żyć? Przeżyć?”. Do listy sformułowanych tutaj przez Maylis tematów ze sfery eschatologii dorzuciłabym jeszcze całą listę pytań równie podstawowych. Kiedy kochamy: własne dziecko, drugiego człowieka? Gdzie kończy się „ty”, a zaczyna „ja”? O czym wolno nam w ich imieniu decydować? Gdzie przebiega granica wolności? Gdzie leży granica medycznej ingerencji? Czy ona w ogóle istnieje? Czy powinna w imię wspólnego dobra? Czym jest przypadek? A czym ślepy los? O wadze i niezwykłości „Reperować żywych” z pewnością przesądza fakt, że każdy z nas skończy lekturę bogatszy o zestaw nieco innych, istotnych z jego własnej osobistej perspektywy pytań.

Wartki potok słów

Z punktu widzenia polskiego odbiorcy niezwykle istotny jest dobry przekład, którego „Reperować żywych” doczekało się w Wydawnictwie Literackim. Tłumaczenie świetnie podąża za wartkim potokiem słów, jakim jest francuski tekst oryginału. Doskonale oddaje jego melodykę i charakterystyczny rytm, posługując się przy tym niezwykle bogatą i poprawną polszczyzną. Zgrzyta jedynie polski tytuł, niezwykle dosłowny, ale wybrany przecież nie przez tłumacza, a przez redakcyjne kolegium. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby dać tłumaczce wolną rękę, poradziłaby sobie z nim lepiej.*

Takie zastrzeżenie to jednak żadne zastrzeżenie i mam szczerą nadzieję, że polskiemu czytelnikowi już wkrótce będzie dane poznać inne powieści Maylis de Kerangal. Kto wie, może i do nas znów przyjdzie moda na tę pisarkę i dobrą francuską literaturę, i to niekoniecznie na tę skandalizującą niczym Houellebecq czy Beigbeder, ale i na równie ważną, choć mniej spektakularną prozę noblisty Modiano czy piękne opowieści o istocie człowieczeństwa, jakie snuje Tahar Ben Jelloun. Jedno jest bowiem pewne: z takiej mody wyniknęłoby przecież dużo więcej korzyści niż z niezrozumiałego dla mnie szału na pięćdziesiąt… innych rzeczy.

* Już po opublikowaniu tekstu, z redakcją „Kultury Liberalnej” skontaktowała się tłumaczka powieści, pani Krystyna Arustowicz, wyjaśniając, że samodzielnie wybrała polską wersję tytułu „Reperować żywych”, nawiązując do  kwestii jednego z bohaterów „Płatonowa” i wzorując się na istniejącym od dawna przekładzie tego dramatu, który latami był wykorzystywany na deskach polskich teatrów.

** Śródtytuły pochodzą od redakcji.

 

Książka:

Maylis de Kerangal, „Reperować żywych”, przeł. Krystyna Arustowicz, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 339

(27/2015)
7 lipca 2015

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj