0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Polska] Na początek...

[Polska] Na początek porażka

Łukasz Pawłowski

„Musimy zrobić coś tam, żeby Polacy znów nam coś tam” – tak satyryczny portal ASZ Dziennik streścił wtorkowe wystąpienie nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, Grzegorza Schetyny. To podsumowanie zapewne niewiele odbiega od wrażenia, jakie z przemówienia wynieśli szeregowi członkowie PO i jej potencjalni wyborcy.

„Mam tremę. Nigdy jeszcze nie byłem przewodniczącym Platformy Obywatelskiej” – zaczął Schetyna, wywołując wesołość na sali. Później było już tylko gorzej, bo przemówienie faktycznie wyglądało tak, jakby wygłaszał je nie doświadczony współzałożyciel jednej z dwóch największych polskich partii, ale nieopierzony działacz, którego o występie poinformowano pół godziny wcześniej. Schetyna o tym, że zostanie szefem PO, wiedział co najmniej od kilku tygodni – po tym jak tuż przed Nowym Rokiem z rywalizacji zrezygnował Tomasz Siemoniak. Dlaczego przez ten czas nie przygotował wystąpienia, które w sposób jasny i zwięzły przedstawiłoby jego pomysł na przyszłość Platformy – tego nie sposób zrozumieć.

Oczywiście – nie jest tajemnicą, że Platforma nie ma dziś spójnego programu, który mógłby stanowić alternatywę dla PiS-u, a więc Schetyna niespecjalnie miał o czym mówić. Nikt jednak od nowego szefa nie oczekiwał prezentacji programu, ale raczej uspokojenia nastrojów i wymienienia dosłownie kilku priorytetów.

Tymczasem zamiast tchnąć w dręczoną kryzysami PO nową nadzieję, a zdezorientowanym działaczom pokazać kierunek, w którym ma zmierzać partia w roli ugrupowania opozycyjnego, nowy przewodniczący zaczął od trwonienia kapitału politycznego zbudowanego na 91-procentowym poparciu uzyskanym w wyborach. Mówił zbyt długo, niedbale, a przede wszystkim w sposób nieuporządkowany, mieszając sprawy błahe (jak organizacja kongresu Klubów Obywatelskich, które PO ma dopiero założyć) z naprawdę istotnymi (jak przyszłe debaty Parlamencie Europejskim czy powołanie gabinetu cieni).

A jakby tego było mało, na apel Ewy Kopacz, by po objęciu stanowiska nie oglądał się za siebie, lecz myślał o przyszłości, odpowiedział, że „ma bardzo dobrą pamięć”. Jego słowa wywołały konsternację wielu słuchaczy, którzy z pewnością zastanawiali się, czy składane wcześniej deklaracje, że żadnej zemsty nie będzie, straciły już moc obowiązującą. Jeśli celem Schetyny było uszczuplenie stanu kadr PO i wypchnięcie części posłów w ramiona Ryszarda Petru, zrobił krok w dobrym kierunku.

Ta porażka na starcie jest tym bardziej zaskakująca, że w wywiadach udzielanych w trakcie kampanii, także w rozmowie z „Kulturą Liberalną”, Schetyna bardzo konkretnie – i skądinąd słusznie – diagnozował problemy ugrupowania: nadmierną centralizację; słabość struktur lokalnych, wynikającą z nadmiernego oparcia partii o stanowiska w KPRM i ministerstwach; niebezpieczeństwo płynące z braku lewicy w sejmie, co będzie skutkowało spychaniem PO na lewą stronę, a tym samym grozi utratą umiarkowanie konserwatywnych wyborców. W swoim przemówieniu o wszystkich tych czynnikach Schetyna wspomniał – kłopot w tym, że w nieskładnym wywodzie mało kto zwrócił na nie uwagę.

Powstaje więc pytanie, dlaczego przemówienie nowego przewodniczącego było tak słabe? Otóż zdaje się, że – mimo trafnych diagnoz obecnego położenia Platformy – Grzegorz Schetyna jednocześnie nie przyjmuje do wiadomości dwóch zasadniczych faktów: po pierwsze, PO jest dziś partią opozycyjną, a po drugie, on jest jej nowym liderem i jako taki musi stawić czoła nowym oczekiwaniom. Nie może już być wyłącznie „rezerwą strategiczną”, zakulisowym graczem i sprawnym organizatorem, ale liderem, którego wystąpienia ludzie będą chcieli podawać sobie dalej. Z wtorkowego występu nie zostanie zapamiętane nic, a sam Schetyna od wizerunku męża stanu i potencjalnego premiera pozostał równie oddalony, jak był wcześniej.

Jedną z ważniejszych cech dobrego lidera politycznego jest znajomość własnych słabości po to, by umieć je poprawić, ukryć lub – to sztuka nie lada – wykorzystać dla własnej korzyści. Dokładnie to zrobił Donald Tusk, któremu po podwójnie przegranych wyborach, parlamentarnych i prezydenckich w roku 2005, udało mu się zrzucić wizerunek polityka „w krótkich spodenkach”, jednocześnie zachowując świeżość i młodzieńczy wigor. Słabością Grzegorza Schetyny są wystąpienia publiczne. Po tym wtorkowym wiemy, że nowy przewodniczący jak na razie ze swoimi słabościami walczyć nie zamierza.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 368

(4/2016)
27 stycznia 2016

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

PODOBNE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj