0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Prosta historia o...

Prosta historia o wolności. Recenzja filmu „Kwiat wiśni i czerwona fasola” Naomi Kawase

Jakub M. Urbański

Naomi Kawase jest jedną z najciekawszych współczesnych japońskich reżyserek. Jej najnowsze dzieło wbrew pozorom nie reprezentuje nurtu foodie films: to bezpretensjonalna opowieść o poszukiwaniu wolności na obrzeżach wielkiego świata.

Najnowszy film Naomi Kawase jest prostą, pełną ciepła opowieścią o roku z życia trojga głównych bohaterów – Sentaro (Masatoshi Nagase), dzierżawcy lokalu wyrabiającego dorayaki, małe naleśniki z farszem z pasty fasolowej, uczennicy Wakany (Kyara Uchida), jego stałej klientki, oraz Tokue (Kirin Kiki), starszej pani, która usilnie zabiega o zatrudnienie w naleśnikarni. Być może dla niektórych widzów film okaże się zbyt słodki (trochę jak dorayaki) i sentymentalny, niemniej jednak nawet za pozornym banałem mogą skrywać się głębia i istotne treści, przemycone niejednokrotnie w nieskomplikowanych i niewyszukanych słowach – zupełnie jak w japońskim haiku.

Materiały prasowe Aurora Films

Materiały prasowe Aurora Films

Kwitnąca wiśnia i fasolowa pasta

Pierwsze sceny filmu przywodzą na myśl dość spowszedniałe określenie Japonii jako Kraju Kwitnącej Wiśni – ukazują one hanami, coroczny, wywodzący się jeszcze ze starożytności rytuał polegający na zbiorowym oglądaniu w parkach rozwijających się kwiatów wiśni (zwanych sakura). Głęboka symbolika kwiatu wiśni pozostaje raczej nieuchwytna dla kogoś niezaznajomionego bliżej z kulturą japońską – najprościej rzecz ujmując, jest to symbol zarazem nowego początku, jak i vanitas, przemijania i kruchości. Symbol ten zostaje przewrotnie zestawiony z naleśnikami dorayaki serwowanymi przez Sentaro w jego niewielkiej budce – jeden z kwiatów zaplątuje się tam i trafia do naleśnika. Tak więc to dorayaki, nadziane fasolową pastą an, stają się esencją przemijającego piękna.

Do takiego wniosku można jednak dojść dopiero w kontekście całego filmu, a nie jego pierwszych scen. Na początku opowieści można dostrzec, że mało kto gustuje w wyrobach Sentaro, przesiaduje u niego co najwyżej garstka znudzonych uczennic, dlatego tym bardziej dziwi, że potrzebuje on dodatkowych rąk do pracy. Sprawy przybierają inny obrót, gdy wkrótce w drzwiach lokalu staje sympatyczna staruszka, Tokue, chętna, by wspomóc Sentaro. Ten długo się waha i przekonuje się dopiero, gdy próbuje zrobionej przez Tokue pasty an. (Tu drobna kulinarna dygresja: składnik ten, znany w Chinach, Korei i Japonii, w kuchni azjatyckiej jest czymś tak zwyczajnym jak w Europie dżem, tym niemniej bardzo trudno przyrządzić go ręcznie). Długa, prawie dokumentalna scena, w której Tokue uczy Sentaro, jak przyrządzić idealną pastę, stanowi jeden z jaśniejszych punktów filmu – widz, razem z postaciami, niecierpliwi się i z ciekawością wygląda rezultatu. Rezultatu, który zresztą okazuje się pomyślny – wkrótce do naleśnikarni Sentaro ustawiają się kolejki.

Materiały prasowe Aurora Films

Materiały prasowe Aurora Films

Powracająca przeszłość

Dość standardowym zabiegiem fabularnym wykorzystanym w filmie jest stopniowe odkrywanie przed widzem przeszłości bohaterów. Tokue nie jest zwykłą staruszką – jej powykrzywiane dłonie to pozostałość po przebytym w młodości trądzie. Wkrótce wychodzi też na jaw, że do dziś mieszka ona w sanatorium dla trędowatych (sanatoria takie były w swoim czasie objęte całkowitą kwarantanną i nikt z zewnątrz nie mógł się do nich dostać). Sentaro z kolei ma za sobą epizod kryminalny i dzierżawi lokal od kogoś, kto pomógł mu spłacić zaciągnięte długi. Najmłodsza bohaterka, Wakana, żyje wyłącznie z matką, która w ogóle się nią nie interesuje; jedynymi przyjaciółmi dziewczynki są Sentaro i żółty kanarek. Każde z nich, choć z pozoru normalnie funkcjonuje w społeczeństwie, jednocześnie musi ukrywać swoje słabości i przeżyte traumy, co kosztuje wiele wysiłku, a i tak nie zawsze gwarantuje sukces. Japońskie społeczeństwo, w którym relacje są na ogół sformalizowane, a role społeczne ściśle określone, wymusza na ludziach, którzy nie do końca się w nim odnajdują, podjęcie swoistej gry pozorów. Tak dzieje się w przypadku trądu Tokue – gdy wychodzi on na jaw, mimo iż żyjemy w epoce rozwiniętej medycyny i antybiotyków, wśród odwiedzających naleśnikarnię wybucha panika. W tego typu rzeczywistości każde odstępstwo od normy rzuca się w oczy, trudno jest, jak mówi Tokue, „przeżyć życie na przekór losowi”.

Japońskie społeczeństwo wymusza na ludziach, którzy nie do końca się w nim odnajdują, podjęcie swoistej gry pozorów.

Jakub M. Urbański

Pragnienie wolności

Wszystkich bohaterów filmu łączy pragnienie osiągnięcia wolności i niezależności od innych. Nowoczesne społeczeństwo może dostarczyć każdemu z nich wystarczająco dużo potrzebnych do przetrwania środków materialnych, ale nie zwalnia ich z obowiązku pozostawania w niedopuszczających ucieczki powikłanych sieciach zależności. Bardziej wolna niż pozostali jest jedynie Tokue, mimo iż nosi na sobie piętno wielu lat izolacji w ośrodku dla trędowatych. Tokue kocha naturę: drzewa, ptaki („ptaki są szczęśliwe i wolne”) i kwiaty, ponieważ wie, że choć natura ulega cyklicznym zmianom, to jest trwalsza niż ludzkie relacje. Sentaro dopiero do wolności dąży. Ma długi, które musi spłacić, pracując ponad siły, a okazjonalne pijaństwo wcale nie pomaga mu w rozładowaniu napięć. Wakana z kolei jest pozbawiona wolności zazwyczaj przysługującej beztroskim nastolatkom – musi stawić czoła zupełnie dorosłym wyzwaniom, na które niezupełnie wydaje się gotowa. Z uwagi na fakt, że tego rodzaju dylematy towarzyszą ludziom żyjącym na każdej szerokości geograficznej, warto przyjąć, że przesłanie zawarte w filmie Naomi Kawase jest uniwersalne, choć przez swoją uniwersalność może jawić się widzowi jako dość banalne i mało odkrywcze.

Materiały prasowe Aurora Films

Materiały prasowe Aurora Films

Smaczne rzeczy i wizualne piękno

Niektórzy recenzenci klasyfikują „Kwiat wiśni i czerwoną fasolę” jako reprezentujący specyficzny nurt foodie films/gourmet films, czyli filmów traktujących o jedzeniu, takich jak „Julie i Julia”, „Uczta Babette” czy „Jiro śni o sushi”. Nie jestem jednak skłonny podążyć tym tropem interpretacyjnym – w kulturze Azji Wschodniej, a więc w Chinach, Korei i Japonii, jedzenie jako takie jest niezwykle istotne i poświęca mu się bardzo dużo uwagi. Tam smakosz wszędzie znajdzie coś dla siebie – od najtańszych przekąsek, sprzedawanych w budach takich jak ta należąca do Sentaro, po luksusowe dania kosztujące setki dolarów, które nierzadko podawane są w zamkniętych lokalach dla elit. „Uśmiechaj się, jedząc smaczne rzeczy”brzmi jedno z przykazań Tokue. Jest to mądrość, którą akurat Japończycy doskonale sobie przyswoili, zaś my, Polacy, jeszcze nie (pomimo rosnącej mody na gotowanie i slow food).

„Uśmiechaj się, jedząc smaczne rzeczy”to mądrość, którą Japończycy doskonale sobie przyswoili, zaś my, Polacy, jeszcze nie.

Jakub M. Urbański

Niewątpliwie pociągający jest w filmie Kawase jego aspekt wizualny. Taką symetrię, dopracowanie szczegółów i estetyczność można z powodzeniem uznać za znak rozpoznawczy japońskiej kinematografii (za dobry przykład posłuży tu „5 centymetrów na sekundę”): miejski krajobraz Tokio ma swoje surowe piękno, słońce prześwieca przez gałęzie drzew, nieskazitelnie jasnoróżowe kwiaty wiśni ustępują miejsca zielonym liściom, które wraz z nadejściem jesieni żółkną i więdną. Także gra aktorska, zwłaszcza wcielającej się w Tokue Kirin Kiki, jest bezbłędna, choć powściągliwa i elegancka.

Czy warto?

Krytycy nie obeszli się z filmem Naomi Kawase szczególnie łaskawie, zarzucając jej popadanie w banalność i przesadny sentymentalizm. I owszem, komuś o bardziej cynicznym światopoglądzie oglądanie „Kwiatu wiśni…” wyda się zapewne stratą czasu. Dla tych zaś, do których od czasu do czasu przemawiają proste, bezpretensjonalne opowieści, przekazujące przy okazji ciekawe informacje o odległych kulturach, film Naomi Kawase będzie znakomitą propozycją.

 

Film:

„Kwiat wiśni i czerwona fasola”, reż. Naomi Kawase, Japonia 2015.

 

*Ikona wpisu: materiały prasowe Aurora Films

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 397

(33/2016)
16 sierpnia 2016

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj