0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Patrząc > Kot Bob i...

Kot Bob i ja. Recenzja filmu Rogera Spottiswoode’a

Magdalena Dąbrowska

„Kot Bob i ja” zawdzięcza swoje istnienie kulturowej obsesji na punkcie filmów z kotami w internecie. Perspektywa studiów nad zwierzętami pozwala bardziej krytycznie przyjrzeć się temu, jak w tego typu dziełach przedstawiane są zwierzęta oraz nasza relacja z nimi.

Historia Jamesa i Boba stała się znana na fali niezwykłej popularności filmów z kotami w mediach społecznościowych. Zamieszczony na Youtubie film przedstawiający ulicznego grajka muzykującego w towarzystwie kota stał się przebojem internetu. James Bowen i Bob stali się rozpoznawalnymi postaciami londyńskiego krajobrazu. Dzięki medialnej sławie ich historią zainteresowała się agentka Mary Pachnos, która zaproponowała Jamesowi napisanie książki. Roger Spottiswoode dokonał ekranizacji tego właśnie bestsellera: „A street cat named Bob”.

Wbrew temu, co sugeruje tytuł, film nie opowiada historii kota ani nie prezentuje zdarzeń z jego perspektywy. Instrumentalnie potraktowane zwierzę zmienia się w żywą maskotkę, której używa się do przedstawienia ludzkiej drogi do godności. Pomimo charakterystycznej dla kina familijnego znacznej dawki sentymentalizmu, film jest gorzką opowieścią o relacjach z ludźmi i zwierzętami.

Materiały prasowe UIP

Materiały prasowe UIP

W nieludzkim świecie

James jest uzależnionym od heroiny bezdomnym muzykiem, zarabiającym na jedzenie graniem na ulicach Londynu. Po raz kolejny podejmuje próbę wyjścia z nałogu i rozpoczyna terapię metadonem. Pewnego dnia w jego mieszkaniu socjalnym pojawia się bezdomny rudy kot. James początkowo próbuje pozbyć się dzikiego lokatora lub odnaleźć jego właścicieli. Kot jednak nie ma zamiaru odejść, a jego obecność rozpoczyna proces niezwykłej przemiany człowieka. Relacja ze zwierzęciem daje Jamesowi siłę do wyjścia z nałogu oraz pomaga naprawić relacje z ludźmi (nawiązuje kontakt z ojcem, zakochuje się w dziewczynie). Z wyrzutka staje się on istotą ludzką, którą inni traktują z szacunkiem.

W świecie Jamesa ludzie traktują się nawzajem w okrutny i instrumentalny sposób. Bohater funkcjonuje na marginesie społeczeństwa, gdzie wielokrotnie doświadcza upokorzenia i przemocy. Lepiej sytuowani, prowadzący „normalne” życie obywatele traktują go ze wstrętem i pogardą. Nawet bezdomni zdają się toczyć ze sobą walkę o przeżycie. James jest wyalienowany, nie potrafi nawiązać relacji opartych na przyjaźni czy solidarności. Dopiero pojawienie się kota powoduje magiczną przemianę. Dzięki zwierzęciu James uczy się kształtować relacje oparte na przyjaźni i zaufaniu. Także obcy ludzie zaczynają odnosić się do ulicznego muzyka w bardziej przychylny sposób. Dzięki kotu siedzącemu mu na ramionach dostrzegają jego człowieczeństwo i szanują godność.

Materiały prasowe UIP

Materiały prasowe UIP

Kot w magiczny niemal sposób przemienia wyrzutka w celebrytę.

Relacje ze zwierzętami są istotnym elementem ludzkiego życia i pozytywnie wpływają na jakość relacji społecznych. Według badań obecność zwierzęcia sprawia, że ludziom łatwiej przychodzi nawiązywanie relacji czy rozpoczęcie rozmowy z nieznajomymi. Jednak przekonanie, że posiadanie zwierząt samoistnie, magicznie przemieni nas i nasze relacje ze światem, jest nieporozumieniem. Obawiam się, że za „cudowną” metamorfozą Jamesa w celebrytę stoi nie tyle „zwierzęcy magnetyzm” Boba, ile siła mediów społecznościowych i kulturowa obsesja na punkcie filmów w kotami w internecie. To właśnie dzięki popularności, jaką filmy z Jamesem i Bobem zdobyły w mediach społecznościowych, mieliśmy szansę poznać ich historię.

Przekonanie, że posiadanie zwierząt magicznie przemieni nas i nasze relacje, jest nieporozumieniem.

Magdalena Dąbrowska

Koci punkt widzenia

Tytuł filmu sugeruje wysiłek pokazania punktu widzenia zwierzęcia czy oddania mu głosu, aby umożliwić przedstawienie kociej wersji opowieści. Jednak ów zwierzęcy punkt widzenia ogranicza się jedynie do kilku ujęć przedstawiających świat z wysokości kocich oczu. Brakuje nawet minimalnej refleksji nad doświadczeniem kota czy jakiejkolwiek próby podjęcia równoległej zwierzęcej narracji na temat udomowienia.

Gdyby potraktować zwierzęcy punkt widzenia na poważnie, relacja Boba z człowiekiem jest bardziej złożona. Kot traci wolność. Zamiast swobodnie przemierzać ulice miasta, prowadzony jest na sznurku. Zostaje dosłownie przywiązany do Jamesa, gdy towarzyszy mu podczas pracy czy muzykowania w mieście. Poza nałożeniem smyczy, kolejnym znakiem udomowienia staje się kastracja kota. Później zwierzę staje się żywą maskotką. Zostaje ubrane w szaliczek i nauczone sztuczek takich jak przybijanie piątki. Gdy James zabiera kota do pracy, każdy może podejść i go pogłaskać. Co więcej, ignorowane są potrzeby behawioralne kota: James nie pozwala mu polować na mieszkające w domu myszy. Wydaje się, że troska Jamesa o życie gryzoni ma sugerować jego miłość do zwierząt.

Spottiswoode w sentymentalny sposób sportretował „miłość” do zwierząt oraz moralną schizofrenię, jaką charakteryzują się nasze relacje ze zwierzętami. James troszczy się o kota Boba, lecz jednocześnie nie przeszkadza mu to w konsumowaniu innych zwierząt. Gdy sąsiadka (a później przyjaciółka) Betty zaprasza go na wegańską kolację, bohater ironicznie odnosi się do pomysłu spożywania tofu. Gdy dziewczyna idzie na manifestację przeciwko wykorzystywaniu oraz przemysłowej hodowli zwierząt, on wydaje się nie rozumieć wagi tematu. Dla bohatera, podobnie jak dla większości posiadaczy zwierząt domowych, nie ma związku między „miłością” do własnego zwierzaka a bardziej etyczną postawą wobec zwierząt w ogóle. Można wręcz powiedzieć, że wszelkie relacje ludzi ze zwierzętami opierają się na eksploatacji, z tym że zwierzęta hodowlane są zabijane i konsumowane, a zwierzęta towarzyszące używane do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych.

Można wręcz powiedzieć, że wszelkie relacje ludzi ze zwierzętami opierają się na eksploatacji.

Magdalena Dąbrowska

Zamiast głębszej analizy relacji ze zwierzętami oglądamy zatem sentymentalną opowieść o wierności, udomowieniu oraz miłości. Film opiera się na wyświechtanym frazesie o bezinteresownej miłości zwierząt do człowieka. Kilkakrotnie pojawiają się wyjaśnienia, że kot Bob pojawił się, aby uratować Jamesa. Reżyser nie był w stanie wykroczyć poza antropocentryczną perspektywę i sportretować zwierzęcia inaczej niż tylko jako środek do realizacji ludzkich celów. W podobnie płytki sposób przedstawiony został problem marginalizacji, biedy i wykluczenia. To wszystko sprawia, że „Kot Bob i ja” pozostaje jedynie typowym wytworem kultury masowej: oferuje rozrywkę i powierzchowne wzruszenia, jednak nie podejmuje głębszej analizy relacji ludzi ze zwierzętami czy z przedstawicielami swojego gatunku.

 

Film:

„Kot Bob i ja”, reż. Roger Spottiswoode, Wielka Brytania 2016.

 

*Ikona wpisu: fot. materiały prasowe UIP

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 420

(4/2017)
24 stycznia 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE

NAJPOPULARNIEJSZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj