0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Felietony > [Chiny] Pobrudzone białe...

[Chiny] Pobrudzone białe rękawiczki

Katarzyna Sarek

„Białymi rękawiczkami” w Chinach nazywa się osoby, które w zastępstwie za wielkich i bogatych stoją na czele firm lub mają w nich udziały. Gdy robi się gorąco, rękawiczki jako pierwsze idą do prania.

Wu Xiaohui, założyciel i dyrektor chińskiego giganta ubezpieczeniowego Anbang, który w ubiegły piątek został zabrany na przesłuchanie i jeszcze z niego nie wrócił, to prawdopodobnie nie tylko jeden z licznych przykładów poświęcenia figuranta, lecz także sygnał czegoś znacznie poważniejszego – początku walki z korupcją w chińskim systemie finansowym.

Anbang przyciągnął uwagę zagranicznych mediów dopiero trzy lata temu, kiedy ta właściwie nieznana na Zachodzie chińska firma ubezpieczeniowa kupiła legendarny nowojorski hotel Waldorf Astoria za prawie 2 mld dolarów. W kolejnych latach ubezpieczyciel usiłował kupić kilka innych hoteli, nieruchomości i banków, w kilku przypadkach bez powodzenia, w innych – z sukcesem. Niezależnie od efektu, wiadomości o Anbangu i jego szefie trafiały do mediów chińskich i zagranicznych i budziły zdumienie – jak to możliwe, że ta firma dysponuje tak olbrzymim kapitałem i tak lekką ręką chce inwestować go za granicą. A to wszystko w czasie, kiedy rząd chiński coraz bardziej stanowczo ogranicza wypływ pieniędzy z Chin… Sława firmy jeszcze bardziej wzrosła, gdy okazało się, że Anbang prowadził rozmowy o kupnie nieruchomości od Jareda Kushnera, zięcia obecnego prezydenta USA, Donalda Trumpa. Co prawda do transakcji nie doszło, plotki jednak głoszą, że to Pekin ściągnął lejce, nie chcąc eksponować swoich wpływów w najbliższym otoczeniu prezydenta, lecz pokazuje to skalę działań i śmiałość chińskiej firmy.

Na czele Anbangu stoi – a może już powinien pojawić się tutaj czas przeszły? – wspomniany już Wu Xiaohui, który założył firmę zaledwie w 2004 r. Pod jego zarządem doszła ona do poziomu giganta – jej kapitał pod koniec 2016 r. oszacowano na 323 mld dolarów. Drogę do sukcesu, poza niewątpliwą smykałką do interesów, wybrukowały jednak inne przymioty osobiste pana Wu – jego żona, Zhuo Ran, jest wnuczką Deng Xiaopinga, wielkiego reformatora i przywódcy Chin w latach 1978–1989. Od samego początku Anbang miał zresztą szczęście – a to w zarządzie siedział syn byłego premiera, a to syn marszałka armii chińskiej. Nie powinno zatem dziwić, że mały ubezpieczyciel samochodowy pięknie rósł w siłę, aktywa i wachlarz produktów finansowych sprzedawano również w bankach czy online. Jednak prawdziwa rewolucja nastąpiła w 2014 r., kiedy liczba udziałowców firmy zwiększyła się nagle z 6 do 39, a kapitał wzrósł czterokrotnie. Anbang stał się trzecim na lokalnym rynku ubezpieczycielem i – mając w nosie coraz to nowe przepisy chińskiego nadzoru finansowego, ograniczające inwestycje zagraniczne i wypływ kapitału – zaczął działać na globalną skalę.

Kluczem do zrozumienia mogłaby być lista udziałowców firmy, niestety ustalenie jej przerosło nawet możliwości dziennikarzy „New York Timesa”, którzy próbowali dociec, kto i co stoi za Anbangiem. Sam Wu i jego żona udziałowcami już nie są, za to udziały warte kilka czy kilkanaście milionów dolarów należą do różnych krewnych i znajomych pana Wu z rodzinnej miejscowości, a adresy innych prowadzą do pustych biur na obrzeżach Pekinu. Ewidentnie za Anbangiem stoją potężne i bogate osoby, które nie pragną rozgłosu, chcą słyszeć jedynie szelest pomnażających się aktywów. Biorąc pod uwagę pochodzenie małżonki – należącej do najwyższych kręgów tzw. czerwonej arystokracji – mogą to być postacie z samych szczytów obecnych kręgów rządzących Chinami.

Dlatego aresztowanie Wu Xiaohuia może być nie tylko początkiem szerokiej akcji wymierzonej w korupcję i przekręty sektora finansowego, ale także głębokich przetasowań politycznych. Jesienią tego roku będzie miał miejsce XIX Zjazd KPCh, podczas którego nastąpi wymiana aż pięciu z siedmiu członków Komitetu Stałego – gremium faktycznie rządzącego krajem. Pozostanie jedynie dwóch najważniejszych – przewodniczący Xi Jinping i premier Li Keqiang. Xi od początku swoich rządów usiłuje walczyć z korupcją, w jego oczach stanowiącą największe zagrożenie dla istnienia partii. Obiecywał walczyć nie tylko z muchami, lecz także z tygrysami, czyli z wielkimi i wpływowymi, którzy zeszli na złą drogę. Sektor finansowy do tej pory omijała wielka fala czystek, ale ostatnie „zniknięcia” czy aresztowania kilku miliarderów, np. Xiao Jianhua uprowadzonego w styczniu z hotelu w Hongkongu, z którym do dziś nie wiadomo, co się dzieje, pokazują, że w Chinach złożono parasol ochronny rozłożony nad wielkimi firmami.

Szefowie największych chińskich banków czy innych instytucji obracających wielkimi pieniędzmi to nie zwykli bankowcy latami awansujący w strukturach firmy, zazwyczaj są to dzieci, krewni lub powinowaci wysoko ustawionych politycznie osób, które przez swoich ludzi nie tylko kontrolują przepływy gigantycznych kwot – zazwyczaj poza Chiny – ale także mogą budować swoje zaplecze polityczne i lekceważyć oficjalną politykę Pekinu. Anbang prawdopodobnie ma posłużyć jako ostrzeżenie dla innych, że lekceważenie zaleceń władz, wplątywanie się w interesy z politykami obcych krajów, ryzykowne inwestycje i przyciąganie uwagi światowych mediów nie prowadzą do niczego dobrego i ściągają na głowę kłopoty.

Obecny atak na sektor finansowy, a także wcześniejsze aresztowania kilkunastu urzędników z organów nadzoru finansowego, to zatem nie tylko walka z korupcją, ale i prawdopodobnie także walka z grupami wpływów, przetasowanie sił i konsolidacja władzy przed jesiennym zjazdem partii – najważniejszym wydarzeniem politycznym Chin tego roku i najbliższych pięciu lat.

Ikona wpisu: ivanacoi, Pixabay.com

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 438

(24/2017)
16 czerwca 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj