0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close

KULTURA LIBERALNA > Czytając > Przemiał, ilość. O...

Przemiał, ilość. O fotografiach Konrada Pustoły zebranych w albumie „Konrad Pustoła”

Wojciech Albiński

Zobaczymy tu rodzinę z Warszawy, która uciekła w Bieszczady, kibuce i fabryki współczesnej Polski. Pustoła nie opowiada nam jednak o kapitalizmie, który kazał ludziom porzucić domy, ani o wolnym rynku, który wypędził ludzi z kibuców. Mówi o samej melancholii trwania.

Pustola_okladka

Jest to tekst w jakiejś mierze osobisty, choć zarazem recenzja; zwykła recka. Otóż jest taki wyimek z jednego z pomniejszych dzieł Hrabala:

„W mleczarni można by sprzedawać i w nocy. Rozpocząć samodzielne życie to więcej, niż się urodzić. Negację można rozumieć także jako nieumiejętność postrzegania. Zresztą daję ogłoszenie o sprzedaży domu, w którym już nie chcę mieszkać”.

Cytat ten nosiłem na karteluszku w portfelu, aż w czasie pewnej imprezie u wciąż nieodkrytego, mimo pięćdziesięciu przeżytych lat, malarza (a wszyscy życzą mu dobrze), wyjąłem go na stół i karteluszek znikł.

Dlaczego? Na szklany stolik w dymie z papierosów dołączaliśmy, bawiąc się formą, po fancie, tworząc z papierosów, zapałek, herbatników – co kto miał – konstelacje, formy, znaki. Aby przebić ich wszystkich, dołożyłem swoje karteluszki, obsypałem tę twarz, która ostatecznie wychynęła z wcześniej zgromadzonych rzeczy, zaklęciami. Na kartkach były jeszcze jakieś uwagi Valery’ego o czasie, coś nawet Bergera, Blanchota, Celana. Nosiłem to w portfelu z dwadzieścia (!) lat. Wszystkie włożył do swojej kieszeni, a właściwie ukradł, Paweł Althamer przy czyszczeniu stolika, a ja pomyślałem sobie, że skoro znam te fragmenty na pamięć, nie będę mu przeszkadzał. Został widok w pamięci i jeszcze pochodzące z jednej z tych imprez słowa, które Adam Mazur nosił wokół stolika: „early Warsaw, early Warsaw, early Warsaw”.

Pustola_1

To ogłoszenie o sprzedaży starego domu Hrabala i pohukiwania Mazura to jedyne słowa i myśli, jakie ciągną mnie do Konrada Pustoły i leżącego teraz przede mną albumu z jego pracami wydanego przez Fundację Nowych Działań i opracowanego przez Full Metal Jacket.

Łatwo pomiędzy nimi znaleźć związek. „Dom, w którym już nie chcę mieszkać” – to jak motto cyklu zdjęć, zawartego zresztą w publikacji Pustoły, z porzuconymi, niedokończonymi budowami, domami i obiektami przemysłowymi. „Early Warsaw” – to w pewnym sensie określenie przynależności Konrada Pustoły i wszystkich tych ludzi ze środowiska artystycznego Warszawy lat 2000. Zresztą Pustoła mignął mi na jakiejś imprezie, choć nigdy go nie poznałem.

Teraz Pustoła nie żyje, ja piszę pierwszy raz o kimś ze swojego pokolenia, kogo nie ma i w jakiejś mierze muszę wyplątać z tego unoszonego wiatrem woalu, który z czasem zgęstnieje i zamieni się w kir, płótno do trumien, czy jak zwał. Takich nieżywych ludzi będzie więcej.

Pustola_2

Ale paradoksalnie, do tego wyplątywania zdjęcia Pustoły świetnie się nadają. Pomieszczono w albumie kilka jego projektów. Są domy, jest reportaż o rodzinie z Warszawy, która uciekła w Bieszczady, są kibuce i fabryki współczesnej Polski, całość kończy projekt „dark rooms” – znane „poranne” zdjęcia z klubów gejowskich. Brak tam wyraźnie jedynie „okien władzy” – fotografii, które Pustoła wykonywał z okien notabli różnego szczebla – może to ostrożność układających tę fotograficzną narrację, ale i one podkreśliłyby uderzającą aktualność tych fotografii.

Aktualność, a właściwie bezczas, coś na granicy nudy i obojętności, które w chwili zagapienia, nawiasu myśli, nagle widzi się gołym okiem. Który z papieży świata albo prezesów Centrum Solidarności, gdy za oknem buro i szaro, nie spojrzałby na nie z tym podejrzeniem, że wszystkie jego starania i prace przeminą jak sen? Takie były te widoki z okien i dlatego pasują do całości albumu.

Opisy zamieszczonych w albumie fotografii, dokonane przez samego Pustołę, Anetę Szyłak, Bognę Świątkowską, Piotra Drewkę i Adama Mazura mówią o czym innym. Ale nie dajmy się zwieść, jak dali się zwieść oni, oddający się na co dzień krytycznej publicystyce. Nie chodzi o to, że kapitalizm wykrzywiał stosunki społeczne tak, że ludzie porzucali domy, nie chodzi o to, że liberalna gospodarka dotarła do Izraela i wypędziła ludzi z kibuców, chodzi o samą melancholię trwania.

Przemiał, ilość. Przedmioty, kadry nie robią wrażenia, nie epatują. Może poza pierwszymi fotografiami z Bieszczadów czy z samej Warszawy, które są właśnie jak unoszący się woal, wpuszczający przed oczy patrzącego odrobinę trwogi i poczucia rozkładu, niknącą bez światła formę – bloku, dworca, bieszczadzkiej chatynki, którą nie wiedzieć czemu jakiś odmienny prąd trzyma jeszcze przez chwilę, jeszcze przez chwilę w proporcji, nim rozleci się ona do zera albo zajmie jej miejsce coś innego.

Pustola_3

Nie chcę oceniać tych fotografii: dobre, złe. W jakiejś mierze jest to najbardziej reprezentatywny przykład deadpan. Najbardziej reprezentatywny i zarazem podkreślający cechy tego stylu w sposób najbardziej przeciętny, co jest najlepszym komentarzem do tego, czego sam ten styl szuka. Ten brak wyjątkowości, nawet mimo podejmowania społecznych tematów, jest właśnie jakimś znakiem – czym jest trwanie w zawieszeniu, w przywołanej martwocie. Podobnie jak śmierć autora znacząca te zdjęcia.

Nie ma już early Warsaw, nie będzie i kolejnych Warsaw. Ale w cytacie z Hrabala jest też część optymistyczna – jak pięknie ona pasuje do tego albumu (w albumie są cytaty otwierające kolejne cykle, choć tego z Hrabala zabrakło):

„Rozpocząć samodzielne życie to więcej, niż się urodzić. Negację można rozumieć także jako nieumiejętność postrzegania”.

Jeśli nie wprost, jest to zawoalowane zaproszenie, aby pogodzić się z takimi zmianami na stałe.

 

Książka:

„Konrad Pustoła”, album fotograficzny, opracowanie graficzne Full Metal Jacket, wyd. Fundacja Nowych Działań, Warszawa 2016.

Skoro tu jesteś...

...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa

Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności.

Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców!

SKOMENTUJ

Nr 462

(47/2017)
14 listopada 2017

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

PRZECZYTAJ INNE Z TEGO NUMERU

KOMENTARZE



WAŻNE TEMATY:

TEMATY TYGODNIA

drukuj