[Feminizując] Oskarżona Natalia P.
Zamiast mieszać Natalię Przybysz z błotem, powinniśmy podziękować jej za odwagę, bo powiedziała głośno o czymś, co tysiące kobiet co roku w Polsce robią po cichu.
Zamiast mieszać Natalię Przybysz z błotem, powinniśmy podziękować jej za odwagę, bo powiedziała głośno o czymś, co tysiące kobiet co roku w Polsce robią po cichu.
„Kryzys polityczny jest jak zapalenie płuc – wychodzisz z niego silniejszy, niż byłeś, albo umierasz. To wybór, przed którym stoi Europa. Nie może trzymać się tego, co już było, ponieważ ten model nie działa”.
Płacz, smutek, także rozpacz – tak w skrócie można opisać nastroje znacznej części tajskiego społeczeństwa po śmierci króla Bhumibola Adulyadeja, który był władcą Tajlandii przez ostatnich 70 lat.
W ostatnim starciu telewizyjnym z Hillary Clinton Donald Trump znów próbował przekonać do siebie umiarkowanych wyborców. Szło mu zaskakująco dobrze, aż do czasu, kiedy spektakularnie sam podstawił sobie nogę. Niewykluczone, że zrobił to celowo.
Próba dekonstrukcji historii przedstawionej przez Wojciecha Smarzowskiego nie jest zakusem na wolność twórcy. Reżyser ma prawo stworzyć film, jaki chce, ale i widz ma prawo do własnego odbioru.
„Wielkim zagrożeniem, niedocenianym przez Prawo i Sprawiedliwość, jest wiara we własną propagandę, która zakłada, że przeciwko rządzącym występuje jakaś wąska i nieliczna grupa interesów”.
Warto pamiętać, jak wielu migrantów oraz ich potomków wniosło poważny wkład w kulturę krajów, w których się osiedlili. Niedaleko szukając: autorem fundamentalnego słownika języka polskiego był Samuel Linde, którego przodkowie nie wywodzili się z Gniezna.
W ciągu ostatniego roku z uporem godnym lepszej sprawy, część polskiej elity politycznej systematycznie podsycała nastroje ksenofobiczne.
Szanowni Państwo! „Niektóre społeczeństwa na Bałkanach czy na Bliskim Wschodzie powinny zrozumieć, że pamięć jest dla nich toksyczna i znacznie bardziej korzystne byłoby dla nich zapomnienie” – twierdzi David Rieff, amerykański intelektualista. Aż ciśnie się na usta pytanie, czy to zdanie w jakikolwiek sposób można odnieść do historii naszego społeczeństwa. Oto „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego o […]
„Pomimo obaw «Wołyń» odegra pozytywną rolę. Wywoła na nowo dyskusję na trudny temat, na który trzeba rozmawiać. Jeśli zamieciemy go pod dywan, powstaną fałszywe mity”, mówi były opozycjonista, poseł i doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
„Ludzie nie wyciągają wniosków z przeszłości, a społeczeństwa mające obsesję na punkcie historii uczą się z niej najmniej”, przekonuje amerykański dziennikarz i historyk.
„Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego, mimo przeważnie pozytywnych recenzji, nie spełnia pokładanych w nim nadziei. I to przede wszystkim tych, które wiązał z filmem sam reżyser.
Gdyby była to umoralniająca opowieść o złym nacjonalizmie, film zostałby zarżnięty. A tak mamy znakomity obraz bez zbędnej pedagogiki.
– Co byś odpowiedział takim osobom, jak Paweł Huelle, który stwierdził, że werdykt komitetu noblowskiego jest „zaskakujący i żenujący”? – To są głosy totalnych frustratów. Obcujemy ze słowem w miliardzie różnych wcieleń i naprawdę nie ma wielkiego znaczenia, w co owo słowo jest ubrane.
„We wszystkim, co pisała, ale i co robiła, znajduję po latach rys radykalizmu”, wspomina postać Anny Kamieńskiej jej syn Paweł Śpiewak, autor wyboru wierszy poetki. Taka jest też jej poezja – radykalna, zadająca trudne pytania. Jednocześnie bardzo osobista.