Liberałowie chcą prawdy, prawica chce wygrywać
„Ludzi trzeba przekonywać. Nie można po prostu wystawić poglądu na widok i polegać na jego nagiej mocy” – mówi amerykański teoretyk prawa i literatury Stanley Fish.
„Ludzi trzeba przekonywać. Nie można po prostu wystawić poglądu na widok i polegać na jego nagiej mocy” – mówi amerykański teoretyk prawa i literatury Stanley Fish.
Reakcje rozmaitych publicystów i polityków tak zwanego głównego nurtu na powstanie Wiosny pokazują, że niewiele zrozumieli z fenomenu popularności ruchów populistycznych odnoszących triumfy na całym Zachodzie. Biedroń tę lekcję odrobił znacznie lepiej.
Szanowni Państwo! W 1950 r. ukazała się głośna, klasyczna już dziś, książka Davida Riesmana „Samotny tłum”. Wielką dyskusję wywołało stwierdzenie, że społeczeństwo amerykańskie ewoluuje w niebezpiecznym kierunku – od rozpowszechnionej osobowości „wewnątrzsterownej” do osobowości „zewnątrzsterownej”. Ówczesne dyskusje wywołały zainteresowanie zjawiskiem „samotności” wśród psychologów społecznych, socjologów i ekonomistów. Do Polski echa debat zza oceanu docierały stopniowo. […]
„Uczucie samotności, izolacji i marginalizacji jednostki jest dojmujące. Chyba nigdy wcześniej w historii ludzkości nie mieliśmy do czynienia z tak radykalnym indywidualizmem, który niesie ze sobą fałszywą obietnicę emancypacji i materialnego dostatku, a jednocześnie sprawia, że wielu ludzi czuje się całkowicie bezbronnych” – mówi indyjski intelektualista.
Rozpacz, którą żywią się wyborcy Trumpa, to jak wybuch jakiejś tajemniczej irracjonalności. Zupełnie jak pytanie o to, co było przyczyną wybuchu I wojny światowej. Tej erupcji szaleństwa, która doprowadziła do zniszczenia Europy jako cywilizacji.
Populiści posługują się gniewem i strachem, które łatwo wywołać w mediach społecznościowych. Z tego powodu populizm nie zniknie szybko.
Radykalni przeciwnicy rynku zapominają o tym, że poza powodowaniem rozwarstwienia, buduje też dobrobyt. Że choć z jednej strony ogranicza swobodę jednostki, to z drugiej ją wyzwala. Co być może jeszcze bardziej jednak istotne, nie potrafią w przekonywający sposób pokazać, czym właściwie mielibyśmy go zastąpić.
Logika demokracji to logika stałej eskalacji wewnętrznego konfliktu. Skłania ona uczestników sporu do prezentowania swojemu elektoratowi politycznych przeciwników nie tyle jako ludzi irracjonalnych czy niekompetentnych, ile jako zdrajców bądź oszołomów, którymi kieruje ideologiczne zaślepienie. Komedianctwo miesza się tu z grozą.
Wyobraź sobie, że PiS to twój małżonek. I że rozwód nie wchodzi w grę. Chociaż wielu osobom wizja taka przypominać może scenariusz horroru, jest w niej ziarnko prawdy.
„Stoimy więc w obliczu katastrofy, do której doprowadziła minimalna zmiana poparcia w finale kampanii” – ocenia amerykański intelektualista.
Szanowni Państwo, do niedawna dość powszechnie uważano, iż uleganie roszczeniom ludu niszczy gospodarkę, urąga instytucjom i demokratycznym procedurom, a tym samym psuje tak politykę, jak i samo społeczeństwo. Obecnie pokusie odwoływania się do owych „potrzeb ludu” ulegają dziś tak naprawdę wszystkie partie i stronnictwa działające na scenie politycznej, ukrywając pod populistycznymi hasłami swoje prawdziwe intencje […]