[Podcast Kultury Liberalnej] Nowa biografia Adama Michnika. Najciekawszy życiorys polityczny?
Jarosław Kuisz rozmawia z Romanem Graczykiem, autorem głośnej biografii Adama Michnika.
Jarosław Kuisz rozmawia z Romanem Graczykiem, autorem głośnej biografii Adama Michnika.
Wujec nie był najbardziej widoczną z twarzy KOR-u czy „Solidarności”. Nie pisał ważnych artykułów ideowych, nie formułował programów, nie brylował przed zagranicznymi reporterami. Dał się zapamiętać jako tytan pracy. Przez kilkadziesiąt lat zasłużył się polskiemu społeczeństwu z nawiązką.
Gierkowska idea „drugiej Polski” rozbudziła ogromne społeczne nadzieje i oczekiwania, których patriarchalna modernizacja lat 70. nie była w stanie zaspokoić. Alternatywną odpowiedzią miała być „samorządna Rzeczpospolita”, którą na swoich wielobarwnych sztandarach próbowała umieścić „Solidarność”.
Jan Olszewski, a może przede wszystkim krótki epizod jego premierostwa, to jeden ze sztandarów obozu, który dziś sprawuje w Polsce władzę. Jednak wbrew pozorom biografia ta średnio nadaje się na czytankę spod znaku „dobrej zmiany”.
Jak mówił Kuroń, „oddając cześć wielkiemu dziełu Dwudziestolecia, chcieliśmy też wspomnieć o Berezie Kartuskiej, zamachu majowym, prześladowaniu mniejszości narodowych”, jednak „wszyscy, ale to wszyscy Starsi Państwo zakrzyknęli zgodnym chórem: «Świętości nie szargać!»”. Brzmi znajomo?
„Kiedy jedynym narzędziem, którym dysponujesz, jest młotek, każdy problem wygląda jak gwóźdź”. Znaczna część polskiej opozycji popełnia błąd opisany w tym powiedzeniu. Gwoździem jest każde działanie władzy, a młotkiem porównania do PRL.
Wydarzenia marcowe, przynajmniej w moim środowisku, to jest akademickim związanym z Uniwersytetem Jagiellońskim, traktowano jako efekt ostrej walki politycznej na szczytach ówczesnej władzy przy stosunkowo biernej postawie zdecydowanej większości społeczeństwa.
W styczniu odszedł od nas prof. Jerzy Jedlicki, historyk i działacz opozycji demokratycznej w okresie PRL. W odbytej przed paru laty rozmowie z redaktorami „Kultury Liberalnej” opowiada o seminariach domowych, etosie polskiej inteligencji i Marcu ’68.
Już w sobotę, 24 września, Komitet Obrony Demokracji organizuje kolejną demonstrację, tym razem pod hasłem „Jedna Polska – dość podziałów”. Jakie są jednak cele kolejnych marszy i czy KOD ma pomysł na dalsze funkcjonowanie?
Choć wiele osób nazywa się feministkami i feministami, wciąż najbardziej rozpowszechniony jest feminizm czysto retoryczny. Na tym tle za wybitnego feministę uznać można Jarosława Kaczyńskiego, ponieważ dał kobiecie fotel premiera.
„Rewolucja powielaczy” to publikacja znakomicie wprowadzająca w świat drugiego obiegu lat 1976–1989. Uzmysławia, jak ogromne znaczenie miał on dla oporu przeciwko systemowi peerelowskiemu. Szkoda tylko, że autor zaledwie musnął kilka niezwykle ciekawych zjawisk.
„KOD ma do odegrania ogromną rolę w uświadamianiu, że zagrożenie wartości obywatelskich może się przełożyć na sytuację życiową zwykłych ludzi. Potrzebuje jednak czasu, bo znajduje się aktualnie na etapie organizowania się we wspólnocie wartości. Brakuje mu wciąż spójnego komunikatu” – ocenia profesor socjologii Andrzej Rychard.
Po zeszłorocznych wyborach i powstaniu KOD-u nagle okazało się, że znajomość historii epoki komunistycznej jest więcej niż pożądana.
Niezależna Oficyna Wydawnicza była nie tylko najbardziej płodnym wydawnictwem „drugiego obiegu”, lecz także jednym z niewielu środowisk w ramach ruchu Solidarności, które zachowało organizacyjną ciągłość od czasów KOR-u aż do 1989 roku. Jej historię czyta się jak dobry reportaż.
Poseł Rafał Grupiński (PO) określił posła Antoniego Macierewicza (PiS) mianem „politycznego szaleńca”, którego trzeba zatrzymać. Podobnie sądzą i dają temu regularnie wyraz redaktorzy Płuska i Sobieniowski z TVN. Taką tezę sformułował „Newsweek”, kiedy na okładce wystylizował Macierewicza na taliba. Naigrawanie się z „oszołoma Macierewicza” nie wymaga żadnego tłumaczenia, jest w dobrym tonie.