Joanna Kusiak
Krytyków ruchów miejskich można podzielić na dwie grupy – radykalnych pesymistów, którzy twierdzą, że scena polityczna jest całkowicie zabetonowana, i radykalnych optymistów, którzy twierdzą, że dzięki unijnym dotacjom i tak już się coś poprawiło, więc lepiej nie psuć tego, co jest. Obie grupy łączy przekonanie, że lepiej jest siedzieć i nic nie robić. Ale analiza drogi, jaką przeszliśmy od 1990 roku pokazuje, że walka o to, co pozornie niemożliwe w polityce, skutecznie poszerza granice tego, co jest możliwe. A jeśli niektórych razi brak cynizmu w podejściu do polityki lokalnej? Cóż, nas aktywistów jednak bardziej razi cynizm.