0000398695
close
W walce o demokrację nie robimy sobie przerw! Przekaż 1,5% na Fundację Kultura Liberalna WSPIERAM
close
Kultura Liberalna solidarnie z Ukrainą

PRZEKAŻ
1,5%
PODATKU
close

W walce o demokrację

nie robimy sobie przerw!

Przekaż 1,5% na Fundację
Kultura Liberalna

Przekaż 1,5%
na Fundację Kultura Liberalna
forward
close
  • BURUMA
  • TALBOTT
  • VULLIAMY
  • WILENTZ

Po Brexicie… Donald Trump?

Ilustracje: Magdalena Walkowiak-Skórska

Szanowni Państwo!

Już za cztery tygodnie, podczas republikańskiej konwencji partyjnej, Donald Trump prawdopodobnie uzyska oficjalną nominację prezydencką Partii Republikańskiej. Amerykański wyścig prezydencki to kolejne, po brytyjskim referendum, przełomowe dla świata – a w szczególności dla Zachodu – wybory, które mogą zniszczyć dotychczasowy porządek geopolityczny.

Czy wybór Trumpa na 45. prezydenta USA jest możliwy? Eksperci dwoją się i troją, dostarczając danych na rzecz niewybieralności kandydata i powołując się na „rozsądek” Amerykanów. Kłopot w tym, że podobne nadzieje pokładano w Brytyjczykach. Tymczasem po ogłoszeniu wyników referendum wielu wyborców z przerażeniem twierdziło, że głosowało dla żartu, a zapytanie: „Co to jest Unia Europejska?”, było najpopularniejszym hasłem w brytyjskim Google’u. Czy w Stanach Zjednoczonych ten scenariusz może się powtórzyć? „The New York Times” właśnie zwrócił uwagę, iż wcale nie jest tak, że entuzjaści Trumpa wierzą we wszystko, co on im obieca, a jednak są gotowi popierać go dalej.

Jeszcze kilka miesięcy temu wszyscy eksperci przewidywali, że wewnątrzpartyjne prawybory będą formalnością, a cała kampania zapowiadana była jako nudna i przewidywalna. Walkę o Biały Dom stoczyć mieli reprezentanci dwóch wielkich amerykańskich rodów – Bushów i Clintonów. Trump, początkowo traktowany pobłażliwie i lekceważąco, zarówno przez Demokratów, jak i republikańskich kontrkandydatów, po zwycięstwach w kolejnych stanach i rezygnacji faworyzowanych przeciwników, stał się głównym pretendentem Republikanów do wyścigu o prezydencki fotel. Jednemu człowiekowi, który miał przeciw sobie cały partyjny establishment, udało się ograć – przynajmniej do tej pory – republikańską machinę wyborczą.

Zgodnie z narracją Trumpa, USA to obecnie państwo zrujnowane, słabe, zniszczone przez skorumpowaną klasę polityczną oraz imigrantów. Ta retoryka – znana także nad Wisłą – przynosi sukces, pomimo faktu, że Stany Zjednoczone wciąż dysponują najsilniejszą armią na świecie, wskaźnik bezrobocia jest najniższy od dekady, a liczba objętych opieką zdrowotną obywateli jest najwyższa w historii.

Opierając swoją kampanię na kontrowersji i skandalu, Trump zjednoczył jednak głosy wszystkich niezadowolonych, wykluczonych i poszkodowanych przez system. Jego główne hasła to odzyskanie przez USA pozycji światowego hegemona, odbudowanie potęgi militarnej i ekonomicznej, przy jednoczesnym drastycznym zredukowaniu zaangażowania Stanów Zjednoczonych w politykę światową.

Prominentne postaci ze środowiska Republikanów zaciekle protestowały przeciwko kampanii miliardera, wskazując, że w żaden sposób nie reprezentuje on wartości Partii Republikańskiej oraz jej wyborców. Paradoksalnie jednak Republikanie od lat powtarzają, że Ameryka potrzebuje przywódcy wywodzącego się spoza partyjnego establishmentu, który będzie zarządzał państwem jak przedsiębiorstwem i upora się z problemem nielegalnej imigracji w USA.

Sean Wilentz, historyk z Uniwersytetu w Princeton, w rozmowie z Jarosławem Kuiszem przekonuje, że sukces Trumpa to dowód skrajnego osłabienia Partii Republikańskiej i światopoglądowego oderwania od swoich wyborców, którzy domagają się konserwatywnej rewolucji, ale jednocześnie nie chcą ciągłego ograniczania roli państwa i cięcia publicznych wydatków. Źródeł tego kryzysu Wilentz upatruje już w czasach prezydentury... Ronalda Reagana.

Poza wznoszeniem ksenofobicznych czy nawet rasistowskich haseł Trump postuluje powrót do protekcjonizmu w handlu, a w globalnych mechanizmach rynkowych dopatruje się źródła problemów zwykłych Amerykanów. Zwrot przeciwko globalizacji ujmuje w kategoriach gry o sumie zerowej – żeby ktoś mógł zyskać, druga strona musi stracić. W rezultacie „nasilają się skłonności nacjonalistyczne, a populiści wykorzystują strach, złość czy rozczarowanie w charakterze paliwa. I radzą sobie znacznie lepiej niż politycy, którzy starają się mówić prawdę, mówi Strobe Talbott, dyrektor Brookings Institution w rozmowie z Jarosławem Kuiszem.

Fenomen Trumpa nie jest jednak charakterystyczny wyłącznie dla Stanów Zjednoczonych. Jak twierdzi Ed Vulliamy, brytyjski reporter i wieloletni korespondent w Stanach Zjednoczonych, Trump to kolejny przedstawiciel polityki nowego typu, w prymitywny sposób pozujący na obrońcę ludu i przeciwnika elit. Za protoplastę tego gatunku polityków Vulliamy uznaje Silvo Berlusconiego, a w jego poczet zalicza m.in. lidera kampanii na rzecz Brexitu, Borisa Johnsona. Co popycha takich ludzi do polityki? „Nic oprócz pustki moralnej i politycznej negacji. Nie ma wielkiego znaczenia co wybierzesz – to polityka pozbawiona treści i napędzana wyłącznie pieniędzmi”, twierdzi Vulliamy.

Najgorsze jest jednak to, że racjonalne argumenty nie przemawiają do wyborców.

Można to było zaobserwować podczas kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii, gdzie duża część postulatów zwycięskiego obozu „Leave” opierała się na zmanipulowanych lub zupełnie zmyślonych faktach. Odpowiedzią na dane i liczby ekonomistów była wypowiedź byłego ministra edukacji i obecnego ministra sprawiedliwości, Michaela Gove’a, który stwierdził, że „ludzie w tym kraju mają już dość ekspertów”.

Podobne zjawisko dostrzega w zachodniej polityce Ian Buruma. „Hierarchia partyjna stała na przeszkodzie outsiderów i demagogów. Ale autorytet elit partyjnych załamał się”, twierdzi amerykańsko-holenderski historyk i dowodzi, że populiści zyskują na popularności, ponieważ jako jedyni oferują wyborcom w miarę spójną narrację. Czy to oznacza, że prędzej czy później jesteśmy skazani na prezydenta Trumpa lub kogoś bardzo doń podobnego?

 

Zapraszamy do lektury!

Redakcja „Kultury Liberalnej”


 

Stopka numeru:

Koncepcja Tematu Tygodnia: Redakcja „Kultury Liberalnej”.

Opracowanie: Jarosław Kuisz, Łukasz Pawłowski, Jakub Bodziony, Adam Suwiński, Konrad Kamiński.

Ilustracje: Magdalena Walkowiak-Skórska.

Nr 390

(26/2016)
28.06.2016

Z Seanem Wilentzem rozmawia Jarosław Kuisz

Konserwatywna rewolucja pożarła własne dzieci

„Politycy – zarówno konserwatyści, jak i liberałowie – jeśli są w dobrej formie, naprawdę potrafią dokonać rzeczy niezwykłych, potrzebują tylko odpowiednich bodźców ze strony ludu. Obrażanie się na politykę lub wybieranie rzekomych outsiderów, którzy chcą wszystko zmienić od razu, nic nie da”.

Strobe Talbott w rozmowie z Jarosławem Kuiszem

Nienawiść i gniew

„Na każdego zwolennika Trumpa, na każdego, kto twierdzi, że to «jego człowiek», przypada 4–5 Amerykanów, których ta kandydatura obraża”.

Z Edem Vulliamym rozmawia Łukasz Pawłowski

Wyjątkowo sprytne kłamstwo

„Nie ma wielkiego znaczenia, co wybierzesz – «nowa polityka» jest pozbawiona treści i napędzana wyłącznie pieniędzmi”, twierdzi słynny reporter.

Ian Buruma w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim i Adamem Suwińskim

Czas politycznych outsiderów

„Prawicowy populizm jest taki popularny – i dotyczy to zarówno Donalda Trumpa, jak i Polski, i ogólnie całej Europy – bo ma przynajmniej jakąś narrację”. Socjaldemokraci i chrześcijańscy demokraci, w ogóle partie głównego nurtu, nie mają żadnej – twierdzi Ian Buruma.

PATRZĄC

Z Andą Rottenberg rozmawia Grzegorz Brzozowski

Wolność doskwiera. Rozmowa z Andą Rottenberg

O społecznej roli sztuki po 1989 r., radzeniu sobie z ograniczeniami narzucanymi przez polityków i mechanizmy rynkowe oraz o pożegnaniu artystów ze sztuką krytyczną na rzecz eskapizmu – z Andą Rottenberg rozmawia Grzegorz Brzozowski.

WIĘCEJ
CZYTAJĄC

Łukasz Bertram

Ślady farby. Recenzja książki Jana Olaszka „Rewolucja powielaczy”

„Rewolucja powielaczy” to publikacja znakomicie wprowadzająca w świat drugiego obiegu lat 1976–1989. Uzmysławia, jak ogromne znaczenie miał on dla oporu przeciwko systemowi peerelowskiemu. Szkoda tylko, że autor zaledwie musnął kilka niezwykle ciekawych zjawisk.

Paweł Majewski

Kto to jest człowiek? O „Dyspucie w Valladolid”

Dysputa w Valladolid, przeprowadzona prawie pięćset lat temu, dotyczy spraw wciąż aktualnych. Ani oświecenie, ani liberalizm, ani kolejne fale demokratyzacji nie rozstrzygnęły definitywnie podstawowej kwestii – kto to jest człowiek?

WIĘCEJ
SMAKUJĄC

Paweł Brylski

Smak zwycięstwa

Reprezentacja naszego kraju nie pojechała tego lata na Euro, by zagrać mecz otwarcia lub mecz o honor, ale by wygrywać. Zamiast więc szukać winnych, zwalniać z pracy trenera, względnie śpiewać, że nic się nie stało, uczymy się nieco zapomnianego smaku – smaku zwycięstwa.

WIĘCEJ
SŁYSZĄC

Kamil Aksiuto

Indie rock po przejściach. O płycie „Kin” The Duke Spirit

The Duke Spirit jest zespołem niedocenionym. Indierockowa rewolucja z początków nowego tysiąclecia jego karierze bardziej zaszkodziła niż nadała rozpędu. Liela Moss i koledzy na pierwszej od pięciu lat płycie przypominają jednak o swojej klasie.

Gniewomir Zajączkowski i Szymon Żuchowski

Czarne kominiarki, czyli Penderecki w Operze Bałtyckiej

Krzysztof Penderecki skomponował „Czarną maskę” na zamówienie Festiwalu w Salzburgu, a jej prapremiera odbyła się w sierpniu 1986 r. Opera spotkała się ze skrajnie różnymi opiniami krytyków i publiczności. W Polsce przez ostatnie dekady wystawiana była zaledwie kilka razy, dlatego tym bardziej warto przyjrzeć się jej najnowszej inscenizacji w Operze Bałtyckiej.

WIĘCEJ

FELIETONY

[Feminizując] Ratujmy kobiety!

[Polska] Zagubieni „niepokorni”

[Chiny] Upał na szczytach władzy

[Europa] Peryferia ucierpią najbardziej. Na marginesie Brexitu

[Polska] Damy „dobrej zmiany”

[Projekt: Polska] Homofobia. Widzisz? Reaguj!