[Sawczuk w poniedziałek] Zjednoczenie lewicy to koniec Wiosny
Wiosna była odpowiedzią na diagnozę, że potrzebna jest trzecia siła, które rozbije duopol PO–PiS. Teraz partia Biedronia zamierza połączyć się z SLD. Na dobre czy na złe?
Wiosna była odpowiedzią na diagnozę, że potrzebna jest trzecia siła, które rozbije duopol PO–PiS. Teraz partia Biedronia zamierza połączyć się z SLD. Na dobre czy na złe?
Szanowni Państwo! Dawno żadna siła polityczna nie budziła tak wielkich emocji, jak Wiosna Roberta Biedronia. Były prezydent Słupska wywołuje tyle entuzjazmu, co bezlitosnej krytyki, ale nie ma dziś chyba poważnego medium politycznego – więcej, nie ma dziś poważnego dziennikarza zajmującego się polityką – który na jego działalność patrzyłby z całkowitą obojętnością. Wielu tłumaczy zainteresowanie Biedroniem […]
„Projekt Roberta jest mieszaniną postulatów wziętych od innych, a więc nienowych, albo nierealnych finansowo. Czy ta partia będzie miała duże poparcie? Nie wiem. Ale wiem, jaka jest naprawdę”, mówi przewodniczący SLD.
SLD usilnie stara się odrzucić wizerunek partii postkomunistycznej starszego pokolenia – pokazuje się na Paradach Równości, w wyborach w Warszawie wystawia Andrzeja Rozenka, zapowiada progresywne rozwiązania socjalne. Mimo to Sojusz ma i będzie miał problem z młodymi wyborcami. Nie ze względu na PZPR-owski rodowód, bo to dla mojego pokolenia mniej istotne. Ale dlatego, że w nowych szatach jest po prostu niewiarygodny.
Największy problem z tymi polskimi dziennikarzami, którzy przyznają sobie rolę liderów antyrządowej krucjaty, polega na tym, że – choć deklarują się jako najtwardsi przeciwnicy PiS-u – w rzeczywistości nie chcą z nim wygrać.
Dlaczego wypowiedziana na łamach „Kultury Liberalnej” teza Jana Sowy, zgodnie z którą polska lewica albo będzie konserwatywna, albo nie będzie jej wcale, odbiła się tak szerokim echem? Ponieważ w czasie, gdy rzekomo „ludowy” rząd PiS-u zdradza objawy utraty słuchu społecznego, korzysta na tym nie nowa lewica, ale od lat skazywane na śmierć SLD.
„Jestem chłopem z urodzenia. Dla mnie się liczy pragmatyzm. Niemal codziennie spotykam się z 3–4 profesorami, przedstawiają mi swoje wizje i one są fantastyczne, bo inna polityka jest możliwa. Tylko co dzieje się dwa lata po przedstawieniu tej wizji? Kocham analizy, których nikt nie rozumie”, mówi przewodniczący SLD.
„Partia Kaczyńskiego dotychczas była jak lawina, która uwodzi siłą i zmiata wszystko na swojej drodze. Lawina wyhamowała, a PiS w znacznie większym stopniu niż dotychczas będzie definiowane przez swoje porażki”, mówi dziennikarz „Gazety Wyborczej”.
Szanowni Państwo! Od niemal dwóch lat w ławach polskiego Sejmu nie ma żadnego ugrupowania nominalnie lewicowego. Czy to brak dotkliwy? Co prawda w mediach jak bumerang powraca opinia „o potrzebie lewicy”, ale wyborcy sądzą chyba inaczej. Od czasu wyborów w 2015 r. socjaldemokracja wciąż nie zdołała zagospodarować swojej części elektoratu – w ostatnich sondażach notuje […]
Największym problemem lewicy jest to, że o ile kiedyś umiała zagospodarowywać gniew społeczny, to dziś zastąpiła ją w tym prawica. Lewica powinna dziś znów stać się siłą antyestablishmentową, która zagospodaruje gniew społeczny dla demokratycznej polityki. Lewica musi być bardziej populistyczna.
Jeżeli lewica chce odnieść wyborczy sukces, to najbliższe dwa lata są być może ostatnim dzwonkiem do działania. Lewa strona powinna trzymać się trzech zasad: dokonać zjednoczenia, przesunąć się w stronę centrum i… rozwiązać SLD.
Udział Magdaleny Ogórek, kandydatki SLD w wyborach prezydenckich, jej obecność (czy raczej jej brak) w poważnych mediach, a wreszcie spektakularna, choć spodziewana klęska wyborcza to fenomen, na który powinniśmy litościwie spuścić zasłonę milczenia. Ale litości nie mamy.
Niedzielne wystąpienie kandydatki na prezydenta Magdaleny Ogórek mogłoby być zgrabną mową pożegnalną na pogrzebie Sojuszu.
Czy Magdalena Ogórek może stać się rzeczywistym symbolem odnowy polskiej lewicy? Jej pierwsze wystąpienie pokazało, że będzie raczej młodszym wcieleniem Piotra Glińskiego – zderzakiem, który kierownictwo partii zawsze może wymienić. Ale ta nominacja ma także jasne strony, a dokładnie jedną.
Pozwoliłem sobie w tytule na znak zapytania – czy wybory do Parlamentu Europejskiego były naprawdę demokratyczne? Tak, były wypełnieniem demokratycznej procedury. Ale czy były w interesie Polaków? Czy może jednak głównie w interesie Unii Europejskiej?