Bo każdy ma w sobie zadrę. Recenzja filmu „Prime Time” w reżyserii Jakuba Piątka
„Prime Time” to film nie tylko o scenariuszach końca, związanych z gorączką milenijną, ale też o nieuchronnym powiązaniu mediów z przemocą.
„Prime Time” to film nie tylko o scenariuszach końca, związanych z gorączką milenijną, ale też o nieuchronnym powiązaniu mediów z przemocą.
„Jeśli coś ludzi zniechęca do prasy prawicowej, to raczej przesyt niż radykalizacja”, twierdzi dziennikarka tygodnika „Sieci”.
Szanowni Państwo, i mamy polski serial, o którym mówi cały kraj. Początek 2018 r. zdominowała – zarówno w mediach społecznościowych, jak i tradycyjnych – gorąca dyskusja o „Koronie królów”, nowej produkcji historycznej TVP. Szerokiej telewizyjnej publiczności przybliżyć miała ona dokonania ostatnich Piastów. Jackowi Kurskiemu zaś przynieść laur zwycięstwa w dziedzinie popularyzacji chwalebnej historii Polski. I […]
Ktoś może powiedzieć, że nasza odrębność jest nic niewarta, i tak zlejemy się wszyscy w jeden wielki tłum Chińczyków. Ale może komuś to odpowiada – taka monokultura na całej ziemi? Mnie nie – mówi Tomasz Bagiński, nagradzany na świecie polski rysownik i filmowiec.
„Czekam na polski film, który mógłby zainteresować zarówno polskiego, jak i zagranicznego widza. Nie należy tych dwóch rzeczy przeciwstawiać. Zmieńmy sposób myślenia. Jeśli jest wspaniała historia, to można ją opowiedzieć w taki sposób, by zrozumiano ją pod każdą szerokością geograficzną”.
Amerykańskie seriale z 2017 r. zostały wciągnięte w wir polityki i burzliwych nastrojów społecznych. Nawet najbardziej eskapistyczne i odrealnione produkcje rozpatrywano mimowolnie w kontekście aktualnej sytuacji politycznej.
Trudno sobie wyobrazić, by po odsunięciu PiS-u od władzy media publiczne udało się odbudować poprzez proste – nawet daleko idące – zmiany personalne. Protest lekarzy rezydentów pokazał, że telewizja publiczna nieodwołalnie się skończyła.
Kierując się intuicją i wskazówkami, które usłyszał w snach, David Lynch znów podarowuje nam serial, który umyka konwencjonalnemu opisowi. Pokazuje jednak przy tym, że powrót do dawnej jakości i klimatu Twin Peaks nie jest już możliwy.
Szanowni Państwo! Większość ludzi nie ufa mediom głównego nurtu – informują autorzy badania na temat stanu mediów na świecie opublikowanego właśnie przez Reuters Institute for the Study of Journalism. Spośród 70 tys. osób przepytanych w 36 krajach, tylko 40 proc. powiedziało, że „tradycyjne” media skutecznie oddzielają prawdę od fałszu. Fakt, że w odniesieniu do tzw. […]
„To dla PiS-u jedyna szansa. Albo możemy iść bardzo radykalnie i rzeczywiście zmieniać Polskę, a wtedy władzę być może utrzymamy, albo możemy podzielić los AWS-u – porządzić trochę, a następnie oddać władzę, nic nie zmieniwszy”, mówi publicysta tygodnika „wSieci”.
W mijającym roku liczba seriali na różnych platformach wciąż nie pozwalała na to, by choć zbliżyć się do ogarnięcia bogactwa tej oferty. Co więcej, w tym przypadku za ilością idzie też jakość proponowanych historii oraz sposobów ich opowiadania.
Ostatnim hitem chińskiej telewizji jest ośmioczęściowy serial w całości poświęcony skorumpowanym urzędnikom. Tym złapanym, rzecz jasna.
Ostatni sezon „House of Cards” stworzony przez Beau Willimona po raz pierwszy odrywa się od czasu rzeczywistego i uprzedza rytm aktualnej kampanii wyborczej. Jednak polityczne diagnozy scenarzystów serialu niepokojąco trafnie przewidują bieg zdarzeń w realnej polityce.
Wszyscy, którzy boją się, że przez nieznajomość powszechnie komentowanego serialu wypadną z towarzyskiego obiegu, mogą czuć się uspokojeni. To oficjalne: liczba tego typu produkcji na amerykańskich platformach medialnych przekroczyła 400. Poznanie wszystkich wartych tego seriali stało się niemożliwe.
Któż nie występował w „Apostrophes” Bernarda Pivota! Sontag, Grass, Kundera, Nabokov… Rozmawiali o książkach długo i w porze największej oglądalności. Możliwe? Możliwe. Kto dziś jest nam w stanie w TVP zapewnić półtorej godziny rozmowy o literaturze?