Emilia Kaczmarek
Nie bierzmy przykładu ze Szwecji
„Lenart Thorin wrócił do swojego gabinetu. Nad Sztokholmem zapadał listopadowy półmrok, mżyło, drobne krople deszczu uderzały o szyby. Komisarz patrzył zafrasowany na leżące przed nim papiery. Coś mu się nie zgadzało. Miał za sobą wiele lat pracy, ale nigdy dotąd nie miał do czynienia z przypadkiem, kiedy nie byłoby żadnych śladów. Wszyscy sprawcy popełniają błędy, pomyślał” [1]. Czy to fragment powieści detektywistycznej? Nie, to reportaż Gellerta Tamasa opisujący autentyczne śledztwo. Autor „Mężczyzny z laserem” wciela się w rolę wszechwiedzącego narratora, czyta w myślach swoich bohaterów, szczegółowo rekonstruuje kolejne etapy tajemniczej historii. Taki styl pisania wciąga i przeszkadza zarazem – w książce nie brak sztywnych dialogów czy schematycznych opisów. Mimo to reportaż Tamasa warto przeczytać.
Tytułowy mężczyzna z laserem siał postrach w Szwecji początku lat 90. Wychodził na ulice i strzelał do ludzi obcego pochodzenia. Dlaczego to robił? Kiedy wreszcie złapie go policja? Kto będzie następną ofiarą? Książka Tamasa jest próbą odpowiedzi na te pytania. Jednak nie zdradzę tutaj tożsamości zabójcy ani zakończenia książki. Ten reportaż to coś więcej niż wciągająca historia kryminalna. Pozwala spojrzeć z bliska na szwedzkie media, społeczeństwo i politykę.
Takie rzeczy tylko w Polsce?
Dla polskiego czytelnika reportaż Tamasa może być naprawdę zaskakujący. Stereotypowa Szwecja jest krajem niemal idealnym. Kto by pomyślał, że jesienny Sztokholm może przypominać Warszawę w dzień obchodów Święta Niepodległości? 30 listopada 1991 roku na ulicach szwedzkiej stolicy starły się ze sobą dwie demonstracje – „lewaków” i „prawicowców”. W ruch poszły płyty chodnikowe i granaty dymne, policja zupełnie straciła kontrolę nad sytuacją. Czy rekordowo niski poziom kultury politycznej można spotkać tylko w polskim parlamencie? Jeden z czołowych szwedzkich dzienników („Dagens Nyheter”) tak tłumaczył popularność Berta Karlssona (polityka słynącego z antyimigranckich przemówień): „dziennikarze polityczni mają do niego słabość, dlatego że facet, odpowiadając na ich pytania, pierdzi, cuchnie i beka im prosto w twarz” [2]. Czy tylko w Polsce mamy opieszałą administrację? W Szwecji okres oczekiwania na decyzję o azyl także trwa – czasem latami. I tak samo jak w Polsce oczekujący mieli prawny zakaz wykonywania jakiejkolwiek pracy (w Polsce takie osoby mogą legalnie szukać pracy dopiero po pół roku oczekiwania na decyzję i po uzyskaniu odpowiedniego zaświadczenia). To właśnie przymusowe bezrobocie, z którego mało kto zdaje sobie sprawę (!) jest jedną z głównych przyczyn powstawania stereotypu imigranta-nieroba. Szwedzkie społeczeństwo nie jest w pełni otwarte, spokojne i tolerancyjne. Na przedmieściach szwedzkich miast, w imigranckich gettach, zamieszki trwały jeszcze w maju tego roku [3]. A parę dni temu, 9 września, w Malmö miał miejsce atak na tle rasistowskim [4].
Jak karać w liberalnym państwie?
Tamas opisuje szwedzkie więzienie, do którego trafia w młodości główny bohater książki (za pobicie i wielokrotne oszustwa). Jest to zakład otwarty przeznaczony dla skazanych po raz pierwszy – bez drutów kolczastych i armii strażników. To po prostu budynki otoczone niskim płotem. Skazany ucieka z niego jeszcze tego samego dnia. Ponownie aresztowany ląduje w zakładzie zamkniętym, ale z niego także, na trzeci dzień, ucieka. Wyrok odsiaduje dopiero rok później w najlepiej chronionym szwedzkim więzieniu.
Gdzie „mężczyzna z laserem” uczy się posługiwać bronią? W wojsku, do którego trafia mimo wcześniejszych przymusowych pobytów w szpitalu psychiatrycznym. Czy szwedzkie prawo chroni prywatność swoich obywateli do tego stopnia, że wojskowi nie mają dostępu do informacji o niepoczytalności swoich podwładnych?
Kiedy mężczyzna z laserem zaczyna zabijać, staje się postacią numer jeden szwedzkich mediów. Jego historia przywodzi na myśl sprawę Breivika [5]. Czy liberalne demokracje są zbyt łagodne? Czy wyrok jest formą zemsty? A może rację miał Hegel, twierdząc, że silne społeczeństwo może sobie pozwolić na łagodny wymiar sprawiedliwości, a właśnie niestabilne państwa uciekają się do drastycznych kar w celu zamanifestowania porządku [6]. Tylko czy Szwedzi nadal są wystarczająco silnym społeczeństwem? Jeśli nastroje w szwedzkim społeczeństwie są w dużej mierze kształtowane przez media, to według Tamasa Szwecja nie pozostanie stabilnym państwem na długo.
Prawda nie obroni się sama
W Szwecji lat 90., podobnie jak w Norwegii dwa lata temu, wiele osób krytykowało media. Czy powinniśmy dostarczać terrorystom upragnionego rozgłosu? Przyczyniać się do wzrostu popularności fundamentalistów, szerzyć strach? Nie ma innego wyjścia. Środki masowego przekazu nie powstały po to, aby ukrywać sensacyjne informacje – byłoby to i paternalistyczne wobec odbiorców, i prawdopodobnie nieskuteczne. Tylko że media mają o wiele cięższe grzechy na sumieniu. Goniąc za sensacją, operując stereotypami, nie dbając o rzetelność informacji, kreują fałszywy obraz świata. Jak pisze Tamas, „mimo że znakomita większość imigrantów w Szwecji nigdy nie popełniła żadnego wykroczenia, to właśnie przestępczość wśród imigrantów była jednym z najpopularniejszych tematów w prasie” [7]. Tamas twierdzi, że media mają większy wpływ na bieg wydarzeń niż rzeczywistość. Niechęć wobec imigrantów rośnie proporcjonalnie do antyimigranckich nastrojów w debacie publicznej, a nie wtedy, kiedy liczba realnych imigrantów wzrasta. Oczywiście nie jest to problem tylko szwedzki. Na blogu finansowym trystero.pl znajdziemy ciekawe wykresy [8]. Diagramy te ilustrują rozdźwięk między rzeczywistością medialną a stanem faktycznym. I tak, choć w latach 90. Afroamerykanie stanowili około 30 procent ubogich obywateli USA, w amerykańskich mediach stanowili już 60 procent pokazywanych biednych. Z kolei przekonanie o kolorze skóry beneficjentów pomocy społecznej wpływa na ocenę tej pomocy. Osoby przeświadczone o tym, że to biali w większości korzystają z zasiłków, uważają, iż najczęściej zmusza ich do tego niesprzyjający los. Z kolei ci przekonani o tym, że to czarni w większości korzystają z pomocy społecznej, za przyczynę takiego stanu rzeczy uznają ich własne lenistwo. W amerykańskich mediach pełno jest „anegdotycznych przypadków wykorzystywania systemu (opieki społecznej) w celu stworzenia wrażenia, że jego beneficjenci to pasożyci, z jednoczesnym ignorowaniem przytłaczającej większości uczciwych uczestników systemu” [9]. Rzetelne dziennikarstwo nie może się obejść bez pytania: „jaką skalę ma zjawisko, które opisuję?”.
Czy jesteśmy skazani za życie w rzeczywistości, którą kształtuje fikcja? Być może rzetelna informacja powinna być domeną mediów publicznych. Wydaje się, że uczciwe dziennikarstwo po prostu nie może już dziś samo na siebie zarobić. Potrzeba mediów wolnych zarówno od skrajnej poprawności politycznej, jak i od żerowania na ludzkich uprzedzeniach i lękach. Problem w tym, że przedstawianie problemów w całej ich złożoności, unikanie taniej sensacji, skrupulatne weryfikowanie informacji kosztuje i nigdy nie będzie tak popularne jak „sprawa Madzi”. Szwedzkie media także nie zawsze opierają się pokusie łatwego zarabiania na ludzkim pragnieniu zemsty czy strachu przed „obcym”.
Czy imigranci istnieją?
Jedna z opisywanych przez Tamasa prawicowych partii politycznych domagała się wprowadzenia osobnych kryminalnych statystyk dla rdzennych Szwedów i imigrantów. „Jednak partia nigdy dokładnie nie wyjaśniła, kogo miała na myśli, mówiąc o imigrantach. Czy jedynie tych, którzy urodzili się poza granicami Szwecji, jak na przykład królowa Sylwia? (…) Czy do imigrantów należało również zaliczyć tych, których przynajmniej jeden rodzic pochodził z zagranicy, czyli tak zwane drugie pokolenie imigrantów? W tej grupie (…) znalazłaby się także trójka królewskich dzieci. (…) Każda próba kategoryzacji prowadziłaby do absurdu, bo nagle okazałoby się, że wiele osób, od premiera począwszy na gwiazdach piłki nożnej skończywszy, to imigranci” [10].
Jedną z ofiar „mężczyzny z laserem”, która cudem uniknęła śmierci, był Erik – młody naukowiec (prowadził badania nad komórkami raka) i fotograf. „Siedział na szpitalnym łóżku i oglądał lokalne wiadomości. Reporter przekazywał właśnie informację, że w centrum Uppsali został postrzelony Chilijczyk, który wyszedł na spacer ze swoją «szwedzką» partnerką. Wiadomość ilustrował rysunek bardzo ciemnego mężczyzny (…). Obok niego szła jasnowłosa kobieta, jakby przeniesiona z książek Astrid Lindgren. «Dziwne… Ciekawe, o kogo chodzi» – zastanawiał się Erik. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego, że tym Chilijczykiem jest właśnie on. (…) Chwycił za słuchawkę i zadzwonił do telewizji. «Powiedziałem, że dzwonię ze szpitala i że co oni sobie wyobrażają. (…) Dlaczego przedstawiają mnie jako kogoś, kto przed chwilą wylądował na lotnisku Arlanda?» (…) Nagle wszyscy skupili się na jego pochodzeniu etnicznym. A przecież on był naukowcem, fotografem, biologiem, mieszkańcem Uppsali, ojcem. Dla mediów pozostał jednak tylko imigrantem lub Chilijczykiem. (…) «W Szwecji mieszkali zarówno Chilijczycy o wielkim potencjale intelektualnym, jak i tacy, którzy byli analfabetami. Jeśli wszystkich wrzucimy do jednego worka i określimy po prostu mianem imigrantów, to dyskusja na ten temat będzie z założenia bez sensu». (…) Kiedy został zaproszony do wzięcia udziału w programie Roberta Aschberga, gospodarz programu zwrócił się do niego z pytaniem: «Jakie nastroje panują w pańskim środowisku po ostatnich zamachach?» Erik zareagował natychmiast: «Chodzi panu o środowisko naukowe w Uppsali?» Aschberg zaczerwienił się i szybko zmienił temat” [11].
Historia Erika świetnie pokazuje jak niejednorodna jest kategoria „imigranta”. W masowej świadomości imigrant to zazwyczaj ubogi, niewykształcony i niezaradny człowiek z kraju, którego kultura jest obca europejskim tradycjom. Czy Anglik może być imigrantem? Nie, on jest raczej Anglikiem mieszkającym w Szwecji. Imigranci, jako spójna kategoria tożsamościowa, nie istnieją. Jednak media używają tego określenia tak, jakby było ono jasne, oczywiste i precyzyjne.
Nie tylko media ulegają sile pozorów i stereotypów. „Mężczyźnie z laserem” udaje się wielokrotnie uciec dzięki… ubraniu. Elegancki, drogi garnitur i teczka działają jak peleryna niewidka. W takim „przebraniu” zbrodniarz omija niejedną obławę policyjną czy kontrolę strażników granicznych.
Zdarza się, że szwedzkie media i politycy nie tylko ulegają stereotypom, ale też sami celowo je tworzą, np. rozpowszechniając opowieści o rzekomym rytualnym dzieciobójstwie dokonywanym przez muzułmanów. Te islamofobiczne legendy przypominają przedwojenne historie o Żydach wysysających z dzieci krew na macę. Niektórzy dziennikarze z premedytacją przekręcają fakty: „Shahram Khosravi, podobnie jak pozostali ranni, szybko znalazł się w centrum zainteresowania mediów. (…) Jakiś czas po zamachu udzielił długiego wywiadu dziennikarzowi «Aftonbladet» i przeżył szok. «W artykule napisano, że nazywam się Ali, że jestem dobrym muzułmaninem i że modlę się, i dziękuję Bogu za to, że w ogóle przeżyłem. Nie mam pojęcia, dlaczego autor artykułu tak napisał. Nie mówiłem, że modlę się do Boga, bo tego nie robię. Po co pisać takie bzdury? (…) Zadzwoniłem do redakcji, ale nie połączono mnie z autorem artykułu»” [12].
Przypisy:
[1] Gellert Tamas, „Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści”, przeł. E.
Frątczak-Nowotny, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 116.
[2] Tamże, s. 241.
[3] „Zamieszki pod Sztokholmem, runął wizerunek spokojnej Szwecji”, w: Forsal.pl
http://forsal.pl/artykuly/707279,zamieszki_pod_sztokholmem_runal_wizerunek_spokojnej_szwecji.html.
[4] „Malmö. Rasistowski atak na ojca z dzieckiem”, w: Szwecjadzisiaj.pl
http://www.szwecjadzisiaj.pl/malmo-rasistowski-atak-na-ojca-z-dzieckiem/.
[5] Karolina Wigura, „Breivik, czyli banalność zła”, „Kultura Liberalna”
https://kulturaliberalna.pl/2012/04/17/czwartek-europa-wigura-breivik-czyli-banalnosc-zla/.
[6] „Zasady filozofii prawa”, Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Część III § 218.
[7] „Mężczyzna z laserem”, s. 389.
[8] „Medialna rzeczywistość”, w: Trystero.pl http://www.trystero.pl/archives/12917.
[9] Tamże, Trystero.pl.
[10] „Mężczyzna z laserem”, s. 242-243.
[11] Tamże, s.364-366.
[12] Tamże, s.419.
Książka:
Gellert Tamas, „Mężczyzna z laserem. Historia szwedzkiej nienawiści”, przeł. E. Frątczak-Nowotny, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013.
* Emilia Kaczmarek, absolwentka filozofii na Uniwersytecie Warszawskim.
„Kultura Liberalna” nr 245 (38/2013) z 17 września 2013 r.