Wojciech Albiński
Każdy musi sobie radzić z władzą. Jedni udają, że jej nie ma, inni jak plankton poddają się jej prądom, jeszcze inni szukają jej jak rodzinnego ciepła, ale są też ludzie, którzy, czego by nie robili, jakby nawet nie chcieli jej zejść z drogi, to ona zawsze stanie przed nimi i powie „hola, hola, stop, którędy” i to ich zmieni i ukształtuje. Weźmy takiego Stendhala. Polityki nie cierpiał, rozmowę o niej traktował jak wystrzał z pistoletu w teatrze, ale to dzięki niej, granicom i epokom, które zmieniała, stworzył najpierw siebie, a potem swoje dzieło.