[Sawczuk w poniedziałek] Mogło być gorzej. 5 politycznych zwycięzców 2018 roku
Dla kogo mijający rok był udany? Oto subiektywna lista politycznych zwycięzców minionych 12 miesięcy.
Dla kogo mijający rok był udany? Oto subiektywna lista politycznych zwycięzców minionych 12 miesięcy.
Kto jechał blablacarem z Polakami pracującymi w krajach Europy Zachodniej, ten wie, że jest jedna rzecz, która łączy nas ponad politycznymi podziałami: boimy się muzułmanów.
W 2017 roku Polska stała się globalnym liderem w liczbie udzielanych krótkoterminowych pozwoleń na pracę. Tymczasem polska polityka imigracyjna nie istnieje, a rząd regularnie sięga do ksenofobicznej retoryki. To połączenie wybuchowe.
Jeśli chcemy powstrzymać antyimigrancką radykalizację, to musimy wykazać empatię nie tylko wobec uchodźców, ale też wobec tych, którzy z różnych powodów się z nami nie zgadzają. Zaproszenie do partnerskiej rozmowy to pierwszy krok, który muszą wykonać środowiska proimigracyjne.
Społeczeństwo jest niechętne obcym, przybyszom bardzo ciężko się z nim zintegrować, a jednocześnie są mu coraz bardziej potrzebni. Polska powtarza tym samym najgorsze błędy państw zachodnich, które tak bardzo lubi wytykać i hiperbolizować.
Wygląda na to, że politycy albo nie rozróżniają podstawowych pojęć i nie mają pojęcia na temat migracji, albo udają, że nie mają pojęcia po to, by hasłami podsycać emocje buzujące wśród wyborców.
Jak na razie imigranci potrzebni są polskiemu rządowi wyłącznie jako figura retoryczna, budująca poczucie czyhającego zagrożenia. Oby z tego swojego cynizmu rząd nie otrząsnął się zbyt późno, bo to, że otrząsnąć się musi, jest pewne.
Dwie fotografie z terenów Pewuki są jak awers i rewers II Rzeczpospolitej. W zbiorowej pamięci zachowaliśmy ten pierwszy obraz – schludny, elegancki i połyskujący blichtrem, uosobiony przez budowę Gdyni, modernistyczne drapacze chmur i świat tych, którzy sobie pożyli, z łatwością zapominając o drugiej stronie rzeczywistości – rzeszach ludzi, którzy pożyć nie mieli za co.
„Cząstki kobiety” oglądam w najwyższym napięciu i wzruszeniu. Ze łzami w oczach. Może dlatego, że to jest rzecz o tym, że nawet sprawy niewytłumaczalne i nie do pogodzenia nie mogą nas złamać, że mamy w sobie gen wolności i świat go z nas nie wyruguje.
„Osiem lat polskiego sprzeciwu psu w d…, bo teraz rządzi PiS i i wyłączył Polskę z najważniejszych decyzji w UE. Furtka do UE dwóch prędkości otwarta”. Tak decyzję o wyodrębnieniu specjalnego budżetu dla krajów strefy euro skomentował były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Ma rację?
„Ajka”, kazachski kandydat do Oscara, to przejmująca opowieść o jednym z wielu dramatów współczesnej migracji. Co mówi nam dzieło Dworcewoja o losie przybyszów poszukujących w Moskwie „rosyjskiego snu”?
Intertekstualne nawiązania, historyczne rebusy, gra popkulturowymi kliszami – wszystko to każe postawić sobie pytanie: czy „Umarli” opowiadający o Japonii i Niemczech lat 30. nie są aby kolejną literacką szaradą dla intelektualistów? Po części tak. I nie ma się co obrażać.
Choć korzystamy z niego codziennie, rzadko myślimy o tym, że ludzkie ciało to jeden z najbardziej niesamowitych i skomplikowanych mechanizmów znanych we wszechświecie. W „Odysei po ludzkim ciele” profesor Astrokot zabiera nas w fascynującą podróż po nas samych.
Szanowni Państwo! Czy z brexitu płyną wnioski dla Polski? Zdecydowanie tak. I nie chodzi o proste stwierdzenie, że z Unii Europejskiej niełatwo się wychodzi. Brexit to przede wszystkim zderzenie rojeń o wielkości państwa z twardą rzeczywistością. Brytyjczycy – a zwłaszcza zwolennicy brexitu – szli do referendum przekonani o sile swojego kraju, o odpowiedzialności rządu i […]
„Ideologia stojąca za brexitem to wyraz angielskiego nacjonalizmu, nie brytyjskiego, ale właśnie angielskiego. Opiera się na imperialnym przekonaniu, że Anglicy dominują w Zjednoczonym Królestwie, a Brytyjczycy z kolei dominują nad resztą świata. To wszystko już przeszłość, historyczne rojenia, zbiorowe szaleństwo”, mówi słynny brytyjski historyk.