Niespodziewany koniec przyjaźni. Recenzja filmu „Duchy Inisherin” w reżyserii Martina McDonagha
Czarna komedia egzystencjalna to irlandzkie spécialité de la maison. Najnowszy film McDonagha przypomina okrutną baśń o samotności.
Czarna komedia egzystencjalna to irlandzkie spécialité de la maison. Najnowszy film McDonagha przypomina okrutną baśń o samotności.
Jeden z tegorocznych oscarowych faworytów to opowieść nie tylko o ekonomicznym wykluczeniu, lecz także o poszukiwaniu radykalnej duchowej odnowy przez otwarcie na doświadczenie wędrówki.
Film McDonagha, zdobywca nagrody BAFTA, jest polityczną alegorią przedstawiającą mechanizmy zarządzania przemocą. Nawiązując do konwencji Południowego gotyku, ukazuje wzajemne powiązania bliskości, troski i przemocy.
Dalekie od codzienności, mroczne opowieści z antybohaterami w rolach głównych stały się we współczesnej telewizji niemal standardem. „Olive Kitteridge” wraz z tytułową bohaterką, zgorzkniałą emerytką, wyłamują się z tego schematu. Czy widzowie pokochają historie o rozczarowaniu życiem i umieraniu?