Kanibalizm ery MTV. O serialu „Yellowjackets”
„Yellowjackets” to nie tyle żeńska wersja „Władcy much”, co znakomicie zrealizowany horror o relacjach w grupie nastolatek; wzajemne pożądanie nierzadko przechodzi tu w pragnienie pożarcia.
„Yellowjackets” to nie tyle żeńska wersja „Władcy much”, co znakomicie zrealizowany horror o relacjach w grupie nastolatek; wzajemne pożądanie nierzadko przechodzi tu w pragnienie pożarcia.
W swoim debiucie fabularnym – opartym w całości na transkrypcji przesłuchania FBI – Tina Satter żongluje filmowymi gatunkami, by stworzyć swoistą dziewczyńską wersję „Procesu” Kafki.
Straszne historie opowiadane nocą przy blasku świec – kim są ci, którzy przybyli do starego opuszczonego domu, by się nimi dzielić? Co robi wśród nich nastoletni Jack? I co odkryje, gdy usiądzie na trzynastym krześle w mrocznym kręgu opowiadaczy?
Wojna z grzybnią może wydawać się tematem na dość desperacką próbę przywołania widzów przed ekran w sezonie letnim. Film Bouwera skrywa jednak znacznie głębszą refleksję o relacji człowieka i natury.
Bartosz M. Kowalski próbuje odczarować polski horror. Slasher twórcy „Placu zabaw” zawiera wszystkie elementy klasycznych dzieł tego gatunku. Czy schemat znany z niezależnego amerykańskiego kina lat 70. może sprawdzić się we współczesnym kinie polskim?
Czym różni się śmierć w małym miasteczku od tej, która czeka w wielkim mieście? Czy w miejscach, które powoli odchodzą do historii, nawet duchy nie mają dokąd się udać? Denis Côté zabiera widzów w podróż do jednego z takich miejsc, gdzieś pośrodku niczego w zimowej scenerii Kanady.
Dlaczego Ari Aster przedstawia rytuał jako siedlisko zła, które pożera jednostki? Tajemniczy szwedzki festiwal okazuje się miejscem, w którym zatracić się może nie tylko grupa amerykańskich przybyszów, ale i jakakolwiek dramaturgia.
Po sukcesie „Tamtych dni, tamtych nocy” Guadagnino pozostaje wierny swojej stylistyce, ponownie tworząc obraz silnie oddziałujący na zmysły widzów. Tym razem sensualność jego filmu, zamiast pieścić nasze najczulsze rejony, wzbudza jednak obrzydzenie.
Kiedy w 1993 r. w stacji FOX wyemitowano pierwszy odcinek „Z archiwum X”, nikt nie spodziewał się, że serial stworzony przez Chrisa Cartera stanie się jednym z najbardziej wpływowych wytworów popkultury lat 90. Ponad 20 lat później wciąż porusza masową wyobraźnię – tym razem jako kolejna ofiara współczesnej retromanii, nieustępliwie nakazującej wskrzeszać uwielbiane przez widzów tytuły.
Dla fanów horroru jego nazwisko jest synonimem kina kultowego. To on stworzył Freddy’ego Kruegera, mordercę w pasiastym swetrze wyposażonego w szpony, postać, która wryła się w pamięć także i polskich kinomanów. Zmarłego niedawno Wesa Cravena wspomina Łukasz Orbitowski.
Wampirzyca w czadorze (i z deskorolką) to nie jest częsty widok. Wszystko wskazuje jednak na to, że właśnie pojawił się on po raz pierwszy w historii kina. Czy jest to jedynie sprawny mariaż elementów bliskowschodniej tradycji i hollywoodzkiej konwencji, czy głos w debacie o współczesnym Iranie?
Na pierwsze danie Bram Stoker i Mary Shelley, na drugie – Dorian Gray i opętana arystokratka, na deser – wilkołak i smutny potwór Frankensteina, który szuka miłości. Całość zalana gęstym sosem powieści gotyckiej z dodatkiem paradoksów modernizującej się wiktoriańskiej Anglii. W taki oto sposób „Penny Dreadful” zaprasza widzów do intelektualnej uczty.
Opowiadając po raz kolejny historię doktora Frankensteina, należy liczyć się z przepastnym zasobem dwustuletniej tradycji. Jeżeli ktoś nie ma jednak do powiedzenia absolutnie nic, a aspiruje do stworzenia poważnego obrazu, powinien chyba równie poważnie zastanowić się nad samym sobą.
Sebastian Smoliński Kiedy czarta brak Pomysł na otwarcie kolejnego sezonu Teatru Wielkiego – Opery Narodowej premierą „Diabłów z Loudun” był znakomity. Umożliwił upieczenie kilku pieczeni na jednym ogniu: rozpoczęcie roku inscenizacją wybitnego polskiego dzieła, uczczenie 80. urodzin Krzysztofa Pendereckiego i pokazanie publiczności opery współczesnej. Wprowadzenie „Diabłów…” na operowe deski można odczytać w kontekście historii zarządzania […]
Marta Bucholc Gnom za ząb. „Nie bój się ciemności” Horror jest gatunkiem trudnym, wbrew przekonaniu tych, którzy go nie cenią – tak zresztą zwykle bywa, że to, co lekceważymy, wolimy prewencyjnie unieważnić. Najprawdopodobniej każdy z nas się czegoś boi. Niektóre lęki są co prawda tak beznadziejnie swoiste, że zbudowany na nich efekt grozy może zadziałać […]