[Wyszehrad Plus] Przyczajony turul, wykiwana mangalica
Jeszcze kilka dni temu siedziałam spokojnie w węgierskim Györ. Miejsce urokliwe, któremu (nie tylko ze względów geograficznych) zdaje się być bliżej do Wiednia niż do rodzimego Budapesztu.
Jeszcze kilka dni temu siedziałam spokojnie w węgierskim Györ. Miejsce urokliwe, któremu (nie tylko ze względów geograficznych) zdaje się być bliżej do Wiednia niż do rodzimego Budapesztu.
Magdalena M. Baran Węgierska „majówka” Wydawać by się mogło – przynajmniej z naszej perspektywy – że w pierwszych dniach maja rzeczywistość jakby zwalnia. U nas długi weekend, ale i gdzie indziej zaczynają się słoneczne i w końcu cieplejsze dni. Jednym pozwalające na krótkie górskie wypady, innym dające możliwość rozkoszowania się spokojnym szumem wody, a jeszcze […]