Libel Marian* / „Słońce świeci już trochę popołudniu”
Drogi Marianie – myślę o nim w trakcie rozmowy, czuję cię nadzwyczaj wyraźnie i przyjaźnie, odbioru nie zakłóca nic; a to co mówisz, mimo że nie patrzysz w moje oczy, odbija się drobnymi drgnieniami powietrza od moich ubrań, tych jeszcze z małpy włosów na rękach, w końcu od rozciągniętej błony na bębenkach uszu i tarabani w głowie, przynosząc cię już poprawionego, innego niż ten, który siedzi tu przede mną.